Elizja - dział RPG ZC

Autor: Thythwack Redaktor: Thythwack

Dodane: 14-04-2009 12:45 ()


Elizja to dom Starszych Bogów.  Nie jest zwyczajną planetą, lecz prawdziwy kolos wśród wielu światów. Jest tak wielka, że patrząc na nią, nawet z dużej wysokości nie jest się w stanie dostrzec horyzontu. Nie widać najmniejszego zakrzywienia powierzchni planety!

 

Oglądając Elizję z góry dostrzega się szachownicę złotych i zielonych pól, na których wydaje się, że jakiś dżin rozrzucił kryształowe miasta, pomiędzy którymi biegną złote i srebrne wstęgi dróg, podobne jedwabnym niciom delikatnej pajęczyny, gdzieniegdzie, niby kawałki rozbitego lustra, lśnią jeziora i stawy.

 

 

Na Elizji są piękne góry. Między szczytami górskimi widać delikatne miasta, w których wznoszą się iglice i kolumny ze złocistymi balkonami i ozdobnymi balustradami. Z nich to rozciągają się niesamowite widoki jak z narkotycznego snu. Widać lśniące, srebrzyste rzeki i jeziora, a w oddali, spowite lekką mgiełką, wznoszą się jeszcze inne wyższe góry, wśród których można dostrzec zarysy kolejnych miast. Daleki krajobraz przechodzi płynnie w błękitne niebo, po którym mkną maszyny latające; niektóre z nich wiszą nieruchomo. Wśród chmur i wonnego wiatru unoszą się złociste stwory, przypominające majestatyczne smoki o skrzydłach koloru kości słoniowej. Niektóre z nich mają na sobie uprząż i noszą na grzbiecie dumnych jeźdźców, których łuski czy może pióra i opalizująca skóra wskazują, że nie należą do rodzaju ludzkiego, lecz do jakiejś wyższej rasy. Są to sami Starsi Bogowie, albo ich sługi.

 

W górach o błękitnych szczytach znajduje się lądowisko dla różnych maszyn – urządzeń podobnych do starego zegara, który umożliwia podróżowanie między wymiarami. Z lądowiska przechodzi się do korytarza, w którym stoi wiele tego typu podobnych urządzeń.  Zbudowane są one ze srebra i złota, szkła i kryształu, kamienia lub materiału przypominającego kamień i jedno pokryte delikatną siateczką z brązu. Niektóre z nich są zupełnie małe, o wysokości nie przekraczającej siedmiu czy ośmiu cali, zaś inne są szerokie i wysokie, wznosząc się na wysokość trzydziestu lub więcej stóp, niemal sięgając jarzącego się stropu wielkiego korytarza. Korytarz ten wydaje się ciągnąć bez końca, boczna odnoga prowadzi w górę pod kątem 30 stopni i wychodzi na powierzchnię.

 

Nad Elizją, unosi się w przestworzu wyspa, potężny kawał litej skały. Wygląda zupełnie tak, jakby przed chwilą oderwała się od jakiegoś gigantycznego, zawieszonego w przestrzeni urwiska.

U podstawy latającej wyspy znajduje się szereg, co najmniej tuzina ogromnych mosiężnych tarcz. Każda tarcza ma czarny środek, przypominający tęczówkę oka, a w jej środku znajduje się świecący obszar, z którego wybiega skierowany prosto w dół cienki promień białego światła. Od czasu do czasu wiązki światła gasną. Tarcze te wytwarzają energię antygrawitacji, która jest tak wielka, że gdyby coś znalazło się zbyt blisko źródła tych promieni, zostałoby to zmiażdżone i ciśnięte na powierzchnię Elizji. Gdyby blisko promieni znalazłaby się istota żywa, natychmiast by zginęła.

 

 

Na wierzchu wyspa ta jest porośnięta  bujną trawą, drzewami i kwiatami, a jej urwiste krawędzie są obmurowane i pokryte mozaiką pnących się orchidei.

 

W głębi tego ogrodu, w którym można dostrzec fontanny i małe sadzawki, a w nich dziwne lilie, rozsiewające egzotyczne zapachy, wznosi się granitowy zamek z wielkimi oknami. Z tyłu znajdują się stajnie, a obok nich pole koniczyny, na którym, w cieniu potężnych drzew, można zauważyć grupkę smoków. Przed zewnętrznym murem znajduje się brukowana dróżka. Wysoka brama prowadzi na mały zamkowy dziedziniec.

 

Do zamku o granitowych murach wchodzi się przez misternie rzeźbione szklane wrota, za którymi rozciąga się labirynt ozdobionych mozaiką komnat, zasłanych poduszkami, które lśnią w promieniach słonecznych, wpadających do środka przez tysiące maleńkich kryształowych okienek, rozmieszczonych wokół dużych okien.

 

Wrota zamykają się cicho; kryształowe okna jaśnieją i ciemnieją na przemian; gdzieś z daleka dochodzi cichy dźwięk dzwonków i delikatnie potrącanych strun. Gdy światło we wnętrz zamku przygasa, wtedy nagle strop rozjaśnia się tysiącem barw, co sprawia, że komnaty wydają się jakby półprzeźroczyste.

 

Idąc dalej widać, że mozaikę ścian stopniowo zastępują lustra, w których ujrzeć można tysiące odbić swojej postaci.

 

Na dziedzińcu zamku można spotkać uwijające się stworzenie, podobne do pająka, wielkości człowieka, obdarzone licznymi włochatymi, patykowatymi, nogami. Nad brązowymi oczami ma atenki, które lekko drżą podczas gdy chce ono się z kimś porozumieć wydając z siebie gwiżdżące i świszczące dźwięki.

Ma przy sobie cały arsenał rozmaitych mioteł i szczotek, którymi czyści i poleruje bruk, pogwizdując sobie jakąś melodyjkę.

 

Stworzenie to jest nieszkodliwe - pełni w zamku różne funkcje gospodarskie. Można dopatrzeć się podobieństwa do niektórych robotów ze świata T3RE.

 

W centralnych komnatach zamku znajduje się komputer, które steruje życiem tego podniebnego królestwa. Komputer ten bardzo różni się od tego, czego można oczekiwać po normalnym komputerze: był to gadżet przypominający duży mikrofon, przy którym siada człowiek i przekazuje głosem swoje polecenia. A w rzeczywistości nie ma potrzeby nawet mówić.

 

 

Elizejskie mieszkania są wyposażone w skomplikowane komputery, które generują poranki i wieczory i noce, wedle żądania właścicieli. Zależnie od świata, z którego się wywodzą, mieszkania dysponują także rozmaitymi innymi cudami; oprócz niezliczonych kombinacji specjalnego oświetlenia i warunków panujących wewnątrz, domy mogą być tak zaprogramowane, aby odpowiadały indywidualnym potrzebom ich mieszkańców.

 

Na planecie znajduje się sadzawka jaszczurek, lecz jaszczurki krzywo patrzą na innych ludzi, którzy się w nim kąpią.

 

Na Elizji noc nie istnieje.

 

 

Brian Lumley - Przemiana Tytusa Crowa

Brian Lumley - Zegar Snów

 

 

 

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...