Recenzja książki „Podziemia Veniss” Jeffa VanderMeera

Autor: Sylwia "Arganthe" Wilczewska Redaktor: druzila

Dodane: 15-07-2009 12:33 ()


 

W „Podziemiach Veniss" Jeff VanderMeer powraca do psychodelicznego świata, który powołał do życia w opowiadaniach przedstawiających konflikt pomiędzy ludźmi a istotami stworzonymi przez nich przy pomocy narzędzi oferowanych przez genetykę, cybernetykę i chirurgię. Choć osią fabuły jest podróż mężczyzny, który chce wyrwać swą ukochaną śmierci, bohaterowie i ich rozterki są na drugim planie w stosunku do stanowiącej miejsce ich zmagań monstrualnej konstrukcji, którą ukazują czytelnikowi obrazowe, długie, ale nigdy nużące, opisy. Dzieła VanderMeera znajdują się wśród trudnych do zaklasyfikowania książek, które zapoczątkowały dyskusję o New Weird jako nowym gatunku literackim; „Podziemia Veniss", choć zdecydowanie należą do science fiction (a po trosze także do horroru) z pewnością są także New Weird, jeśli iść za definicją VanderMeera: akcja rozgrywa się w ogromnym mieście, a powieść eksploatuje - pośrednio - realne, współczesne problemy.

Veniss to ogarnięte anarchią miasto, w którym decydującą rolę odgrywa Quin, właściciel znanego cyrku pełnego niezwykłych zwierząt; to on pociąga za sznurki i na powierzchni, i w wielopiętrowych, mrocznych podziemiach, których mieszkańcy żyją nadzieją przeniesienia na wyższy poziom. Na historię konfliktu, który wpływa na losy całego miasta, czytelnik patrzy oczami trzech bohaterów, z których każdy odgrywa w Veniss inną rolę i widzi je z innej strony. Kostki domina zaczynają się przewracać, kiedy niespełniony artysta Nicholas, zafascynowany Żywą Sztuką - która, w przeciwieństwie do Sztuki Przedmiotów, charakterystycznej dla ciemnej przeszłości, dzięki zdobyczom nauki pozwala tworzyć istoty ożywione - zaczyna pracę u Quina i znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Jego siostra Nicola, pracująca jako programistka w Bastionie, organizacyjnym centrum miasta, wyrusza na jego poszukiwanie; mimo że pomagają jej zawodowe umiejętności, a także niezwykła więź łącząca ją z bratem, wkrótce znajduje się w niebezpieczeństwie. To wtedy Shadrach, porównany przez VanderMeera do Orfeusza udającego się do Hadesu po Eurydykę, decyduje się powrócić do podziemi, gdzie kiedyś mieszkał, i odnaleźć Nicolę, z którą łączyła go miłość - w tym celu musi zapuścić się w rejony, których istnienia nawet nie podejrzewał, i podjąć walkę z siłami kształtującymi jego życie. Nicholas, Nicola i Shadrach kolejno próbują wpłynąć na decyzje bliskiego wszechmocy Quina, co zmienia ich życie, a ostatecznie - losy Veniss.

Mimo że świat, w którym rozgrywają się wydarzenia, jest ledwie zarysowany, a czytelnik dowiaduje się bardzo niewiele o przyczynach przedstawionego w powieści stanu rzeczy (choć pewien wgląd w tę historię dają inne utwory VanderMeera), sceneria, po której poruszają się bohaterowie, jest ważniejsza od nich samych. Veniss to przede wszystkim drobiazgowo opisane obrazy, jednocześnie piękne i makabryczne; to, co ogląda zapuszczający się w głąb piekieł Shadrach, przypomina nastrojem grafiki Beksińskiego. Sam autor mówi o inspiracji malarstwem Boscha, w którym pojawiają się groteskowe potwory, przypominające zdeformowane zwierzęta i ludzi - i tacy właśnie są mieszkańcy podziemi. Okrucieństwo, jakim ludzie reagują na przerażający kształt swego świata, również dorównuje najgorszym koszmarom sennym; ludzkie odczucia i pragnienia są tak samo zdeformowane jak fizyczne formy. Taki sposób przedstawienia miejsc akcji pozwolił autorowi stworzyć oniryczną, choć bardzo naturalistyczną scenerię, w której niemożność odróżnienia prawdziwego przedmiotu od hologramu, człowieka od zwierzęcia i maszyny, prawdy od fałszu jest na porządku dziennym. W powieści znajdują się otwarte nawiązania do twórczości Dalego, którego imię nosi jeden z bohaterów (nieszczególnie zresztą sympatyczny) - Veniss, pełne biologicznie zmodyfikowanych potwornych istot, samo jest nieustannie przekształcanym żywym organizmem, którym rządzą niewyjaśnione prawa.

Shadrach przypomina Orfeusza nie tylko ze względu na cel swej podróży, ale także - ponieważ wchodzi w spór z siłami, które determinują ludzki los. Quin, dwukrotnie porównany do boga, jest nie tylko fatum Veniss - jest także jego autorem; podstawą egzystencji miasta, jego codziennością i jednocześnie cudem są pół-byty, powołane do życia jego twórczą sztuką: łudzące hologramy i myślące maszyny, ale przede wszystkim zwierzęta obdarzone ludzką inteligencją i wyspecjalizowane w pełnieniu określonych funkcji - owoce Żywej Sztuki, z których życiem nierozerwalnie łączy się cierpienie. Znaczące, że symbolem potęgi Quina jest Lewiatan, który pochłania, a potem wypuszcza żywym, zbuntowanego człowieka, zadającego twórcy wielkiej ryby pytania o przyczyny jego decyzji i o początek swego świata. Quin jest bezdusznym bóstwem, które osiągnęło swą boskość poprzez faustowskie dążenie do wiedzy - i jako takie, stoi ponad moralnością i poznaniem, a walka z nim nie jest możliwa. Futurystyczne Veniss jest dla bohaterów powieści całym światem (choć wiemy, że analogiczne takie jak tutaj nawiedzają także inne, podobne mu, samotne ośrodki, nazwane w książce państwami-miastami), ale jego pułapki odpowiadają pułapkom znanym z naszej rzeczywistości, a nieznajomość jego przeszłości i niezrozumienie teraźniejszości służy nie tylko absolutyzacji miasta, ale także upodobnieniu go do realnego świata.

Powieść uzupełnia posłowie, wyjaśniające niektóre nierozwiązane wcześniej kwestie - częściowo stanowi ono kontynuację powieściowej narracji, a częściowo streszczenie fragmentu historii Veniss bezpośrednio poprzedzającego wydarzenia opisane w powieści. VanderMeer opowiada tu krótko o procesie powstawania „Podziemi...", mówiąc o swojej inspiracji np. katedrą w York, w której stworzył opis podziemnego banku organów. W książce znajduje się także opowiadanie „Wojna Balzaka", jedno z kilku, w których autor opisuje wojnę ludzi ze sztucznie przez nich stworzonymi istotami; główny bohater staje tu naprzeciw swej dawnej żony, zmienionej przez wrogów we wspomagającego ich potwora, i musi podjąć decyzję rozstrzygającą o losie jej i swoim. Uzupełnienie powieści posłowiem i opowiadaniem rozgrywającym się w tym samym świecie zamyka kilka kwestii, pozostawionych w „Podziemiach..." bez odpowiedzi, a także nadaje historii głębię dzięki spleceniu ją z innymi, podobnymi. W poszczególnych opowieściach VanderMeera osadzonych w tym samym świecie pojawiają się analogiczne wątki - Balzak i Jamie, podobnie jak Shadrach, wyruszają na wojnę z niezrozumiałą siłą i stają przed pytaniem o definicję człowieczeństwa, a więź pomiędzy Nickiem a Nicolą przypomina tę, która łączy Gerarda i Lukrecję w opowiadaniu „A Heart for Lucretia" (nie znajdującym się w książce).

„Podziemia Veniss" można czytać jako skomplikowaną alegorię, retelling mitu albo dobrą powieść przygodową - którą na pewno jest: charakterystyczny, obrazowy styl VanderMeera pozostaje w pamięci, a losy bohaterów wciągają, tym bardziej, że do końca trudno przewidzieć obrót wydarzeń. „Podziemia..." to fantastyka nietypowa, co widać nawet bez zagłębiania się w elementy alegoryczne i filozoficzne, i choćby dlatego lektura wiele obiecuje - ale głównym powodem, dla którego warto się z tą książką zapoznać, są zawarte w niej pytania, zgodnie z receptą VanderMeera na New Weird dotyczące współczesności i niedalekiej przyszłości. Pytania te nie są w książce postawione bezpośrednio, a sytuacja bohaterów udzielenie na nie odpowiedzi - i to nienatrętne przedstawienie problemów czyni je tym bardziej wyraźnymi, sprawiając, że po zakończonej lekturze to one, a nie boschowskie monstra, pozostają w pamięci czytelnika.

korekta: Paulus

 

Tytuł: Podziemia Veniss

Autor: Jeff VanderMeer

Wydawnictwo: Mag

Data wydania: Czerwiec 2009

Seria: Uczta wyobraźni

ISBN: 978-83-7480-140-9

Wymiary: 135 x 205 mm

 

Dziękujemy Wydawnictwu Mag za udostępnienie książki do recenzji.

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...