"Magiczna pożoga" - recenzja

Autor: Oskar Walczewski Redaktor: Sienio

Dodane: 17-02-2010 19:06 ()


Jako wielki fan świata Warhammera, a także wszelkich gier i książek osadzonych w tym uniwersum, nie przepuszczam żadnej okazji by przeczytać coś co jest związane ze Starym Światem. Nie mogłem przejść obojętnie koło książki "Magiczna pożoga" Jonathana Greena. Gdy zauważyłem znajomą okładkę z magiem Kolegium Ognia, leżącą na półce, dorwałem ją w swoje ręce i natychmiast wziąłem się za zgłębianie jej treści. Sama książka wyróżnia się już niewielką objętością, przez co uznałem, że będzie to idealna lektura na jedno, dwa popołudnia. Zasiadłem w fotelu i postanowiłem zagłębić się w tym mrocznym i skazanym na nieuniknioną zagładę świecie.

Głównym bohaterem "Magicznej pożogi" jest czarodziej z Kolegium Ognia Gerhart Brennend, który wędruje przez skażone Chaosem ziemie Imperium i odkrywa straszliwą prawdę o nadchodzącej z północy Burzy Chaosu, potężnej inwazji, na której czele stoi Archaon Wszechwybraniec. Kieruje się więc do twierdzy Wolfenburg, która ma przyjąć na siebie nadchodzącą falę sług Mrocznych Potęg. Opowieść zaczyna się całkiem ciekawie, jednak  z czasem staje się coraz bardziej typową, sztampową historią o bohaterze, który musi stawiać czoła przeciwnościom losu oraz zmagać się z własną tajemnicą. Pojawia się też drugi bohater, sigmarycki kapłan-wojownik - Wilhelm Faustus, pragnący żarliwą wiarą i ciężkim młotem bojowym szerzyć chwałę założyciela i bóstwa Imperium, a także wyplenić całe zło znajdujące się w jego granicach. Jego historia jednak nie jest w żaden sposób połączona z losami piromanty i dopiero pod koniec ich ścieżki łączą się tak, jak można się tego spodziewać. Dodatkowo mamy jeszcze ukazane losy Łowcy Czarownic, który ściga Brennenda za dokonywane przez niego zniszczenia. Historie tych trzech postaci przedstawiane są na przemian, aby prędzej czy później połączyć się ze sobą. Jednak opowieści o Gerhartcie i Wilhelmie, zajmujące najwięcej miejsca, są tak słabo ze sobą powiązane, że lepiej nadawałyby się na dwie zupełnie oddzielne pozycje. 

Oceniając fabułę "Magicznej pożogi" byłem daleki od zachwytu. Nie znalazłem tu nic nowego, zaskakującego czy w jakikolwiek sposób odkrywczego. Można uznać, że autor wręcz posługiwał się utartymi schematami i szablonowymi postaciami. Losy bohaterów wydają się być jedynie tłem dla tego co w mniemaniu autora jest najistotniejsze, czyli nadchodzącej Burzy Chaosu z jej wszystkimi przejawami jak: szerzeniem się złowrogich kultów, wpływem Chaosu, aktywnością Zwierzoludzi oraz dla bohaterskiej obrony Wolfenburga. Niecodzienny, złowrogi klimat świata Warhammera tworzony w ten sposób na pewno działał na korzyść książki, jednak opieranie się głównie na nim zamiast na losach bohaterów, rozwinięciu ich osobowości, historii, motywów działań nie wydaje mi się odpowiednim posunięciem. O ile jeszcze Wilhelma Faustusa możemy uznać za w miarę ciekawą postać, pomimo wręcz "podręcznikowego" obrazu sigmaryty, fanatyka religijnego o niezachwianych i niezmiennych przekonaniach i o wierze tak silnej, że pozwala mu stawiać czoła każdemu wyzwaniu, to Gerhart Brennend wydaje się być postacią, w której stworzenie Jonathan Green nie włożył zbyt wiele wysiłku.

Odchodząc już od kwestii fabularnej chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden element, a mianowicie nie najlepsze tłumaczenie oraz korektę. Niektóre przekłady są dziwne, tak jakby tłumaczono zdanie słowo po słowie nie zastanawiając się nad jego treścią i formą. Momentami bywa to dosyć irytujące podobnie jak zdarzające się literówki. Prawdopodobnie nie zwróciłbym na to większej uwagi, gdyby treść była nieco lepsza, jednak w zaistniałej sytuacji błędy te tylko zwiększały frustrację i uczucie zawodu.

Ciężko mi jednoznacznie ocenić książkę Greena. Z jednej strony czuję się nieusatysfakcjonowany pod względem fabuły i formy, z drugiej jednak pozwoliła mi znów zanurzyć się w tak lubianym przeze mnie uniwersum. Być może też z powodu mojej fascynacji Warhammerem, wszelkim książkom i grom z nim związanym zazwyczaj stawiam nieco wyższą poprzeczkę, ale nigdy też nie potrafię ich całkowicie odrzucić. Podsumowując, jest to książka mocno średnia. Nie będę jej nikomu polecał ani odradzał, ponieważ fani Starego Świata i tak po nią sięgną. Natomiast osoby nieszczególnie z nim związane podczas lektury może poczują niezwykły klimat i także złapią tego bakcyla. 

korekta: Raven

 

Tytuł: Magiczna pożoga

Autor: Jonathan Green

Seria książek Warhammer Fantasy

176 stron, format: 12x19 cm, oprawa broszurowa

Rok wydania: 2005

ISBN: 83-86758-58-9 

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...