"Drużyna A" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 16-06-2010 18:37 ()


Dobry plan jest gwarantem sukcesu, nie mniejszym niż sprawny scenariusz. „Drużyna A” wraca na ekrany, tym razem kinowe, aby urządzić prawdziwą demolkę.

Od dłuższego czasu pojawiały się pogłoski, iż popularny w latach ’80 ubiegłego stulecia serial telewizyjny zostanie zaadaptowany na potrzeby pełnometrażowej produkcji. Problem nie polegał na skleceniu fabuły, które amerykańska fabryka snów wypluwa na pęczki. Sen z powiek twórców spędzał wybór czterech charakterystycznych aktorów, którzy sprostają legendzie telewizji. Casting udał się po części, ale i tak nie możemy narzekać. Zmianie uległy realia. Członkowie teamu to już nie weterani wojny w Wietnamie, a uczestnicy konfliktu w Iraku. Wykonują misje, których nikt inny się nie podejmuje, zawsze bazując na planie wymyślonym przez genialnego stratega, Johna „Hannibala” Smitha.

Scena otwierająca film przybliża nam narodziny grupy. Kilka minut dynamicznej akcji w najlepszym wydaniu pokazuje jak sprawnie, z jajem, a przede wszystkim widowiskowo pokazać krótki, acz zwięzły origin nie zgłębiając się w zbędne dialogi czy zapychacze fabuły. W mgnieniu oka poznajemy czwórkę bohaterów. Wstęp wypada obiecująco.

Dalej akcja przenosi się kilka lat do przodu, kiedy Alpha Team stacjonuje w Iraku. Zostaje im zlecona trudna misja powstrzymania wywozu matryc służących do wyrobu dolarów. Zadanie zostaje zaplanowane w najdrobniejszym detalu, lecz nigdy nie należy być zbyt pewnym siebie. Zaskoczeni, pobici, zostają oskarżeni o pomoc w przejęciu matryc, a w konsekwencji zdegradowani i skazani. Pytanie, czy istnieje więzienie, z którego Hannibal i jego zaufani kompani nie potrafią zbiec?

Joe Carnahan znając prawidła kina stricte rozrywkowego nie eksperymentował, stawiając na sprawdzone zagrania. „Drużyna A” to sto procent czystej akcji. Pełno wybuchów, pościgów, walk okraszonych sporą ilością dobrego humoru. Nie zabrakło nawiązań do serialu – wielokrotnie pada powiedzenie Hannibala, że uwielbia jak wszystko idzie zgodnie z planem. Przez moment pojawia się pogromca szos, czyli czarny Van. Udało się również wpleść wątek panicznego strachu B.A. przed lataniem.

W fabule nie należy się doszukiwać logiki, bowiem produkcja wydaje się być nieskażona realizmem. Nie jest to wadą, a wręcz przeciwnie - pozwala wygodnie rozsiąść się w fotelu i czerpać przyjemność z oglądania (lot czołgiem ma okazję stać się niezapomnianą sceną). Zastrzeżenia można mieć względem finału - przeładowanego, bardziej efekciarskiego niż widowiskowego.

Aktorsko obraz prezentuje się całkiem nieźle. W obsadzie znalazło się kilka ciekawych nazwisk. Na początku trochę trudno przyzwyczaić się do Hannibala, w interpretacji Liama Nessona, jednak dysponujący sporym bagażem doświadczenia aktor, wraz z upływającymi minutami „dociera” się w roli niekwestionowanego lidera grupy. Jedynie szelmowskiego uśmieszku George’a Pepparda nie udało mu się podrobić.

Serialowego amanta i uwodziciela, Tempeltona Pecka, zagrał Bradley Cooper, znany chociażby z przeboju „Kac Vegas”. Aktor obdarzył swoją postać spora dawką luzu, prezentując bogaty asortyment komediowych zagrań. W ten sposób odciął się od pierwowzoru, który uwielbiał markowe ciuchy i był elegantem w każdym calu. Największe uznanie należy się Sharlto Copley’owi, znanemu z „Dystryktu 9”. Zagrał brawurowo, bedąc mistrzem każdej sceny ze swoim udziałem. Murdock w jego wykonaniu to prawdziwy świr, którego nieprzeciętne i abstrakcyjne poczucie humoru powala. Aż można uwierzyć, że naprawdę wymaga leczenia psychiatrycznego. Moim zdaniem przyćmił samego Dwighta Schulza.

Najsłabiej z kwartetu weteranów wojennych zaprezentował się B.A. Baracus. Niestety Quinton 'Rampage' Jackson może co najwyżej buty czyścić Mr. T. Bezbarwny występ, ale też kiepsko rozpisana rola z nieprzekonującym wątkiem przemiany duchowej, pozostawiają niedosyt. Brak swobody, a także pomysłu na zagranie tej postaci wynika z niedostatecznych umiejętności aktora. Sprawność fizyczna nie wystarczy, aby zatuszować mankamenty w warsztacie.

Na wzmiankę zasługuje jeszcze dwójka bohaterów. Patrick Wilson popisowo pokazał jak powinno się grać narcystycznego i zuchwałego agenta CIA, balansującego na granicy praworządności. Natomiast jedyna przedstawicielka płci pięknej, Jessica Biel, kreująca dawną miłość Pecka, a zarazem agentkę Sosę, wypada blado. W całej intrydze została nieco marginalizowana, a potencjał postaci zaprzepaszczony. Może w sequelu nadarzy się okazja do rozwinięcia skrzydeł.

Warto zauważyć, że w oryginalnej „Drużynie A” przemoc była na drugim planie, często ujęta w sposób groteskowy czy ironiczny. W nowej wersji autorzy wsparli się wzmożoną sprawnością fizyczną bohaterów, co przełożyło się na zwiększenie akrobacji i scen zręcznościowych rodem z filmów o Bondzie, Bournie czy „Mission Impossible”. Obraz wpisuje się w ramy konwencji fantastyczno-sensacyjnej, gdzie wszystko jest możliwe, a tony wystrzelonych kul dziurawią głównie ściany.

Podsumowując, dzieło Joe Carnahana dostarcza rozrywki na przyzwoitym poziomie, z solidną intrygą i nieodzownym planem. Kto chociaż raz widział oryginał powinien nieźle się bawić. Serialowa „Drużyna A” idealnie trafiła w swój czas, kiedy nieprzebrzmiały jeszcze echa wietnamskiej porażki. Dostarczyła sympatycznych bohaterów, którzy pomagając potrzebującym szukali drogi do oczyszczenia dobrego imienia. Czy kinowa inkarnacja grupy odniesie podobny sukces? Można mieć wątpliwości, ponieważ zasadniczym atrybutem produkcji jest jej widowiskowy charakter, ostatnio nagminnie eksploatowany. Czyż podobnych wytworów X Muza nie dostarcza nam aż za nadto?

6/10

Korekta: Ania Stańczyk

Tytuł: "Drużyna A"

Reżyser: Joe Carnahan

Scenarzysta: Michael Brandt, Derek Haas, Skip Woods

Obsada:

  • Bradley Cooper
  • Liam Neeson
  • Quinton 'Rampage' Jackson
  • Sharlto Copley
  • Jessica Biel
  • Patrick Wilson
  • Gerald McRaney
  • Brian Bloom

Muzyka: Alan Silvestri

Zdjęcia: Mauro Fiore

Kostiumy Betsy Heimann

Czas trwania: 118 minut

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...