"Pamiętam, jak..." - recenzja

Autor: Jakub Koisz Redaktor: Motyl

Dodane: 29-05-2011 21:59 ()


Jestem pewien, że w Niemczech pojawia się mnóstwo tekstów kultury, które starają się okiełznać demona niezbyt odległej przeszłości, jakim jest podział Niemiec na RFN i NRD. Było to bezprecedensowe wydarzenie, jeśli chodzi o samoidentyfikację narodową, więc popkultura musiała zmierzyć się z tym tematem. I tak się stało, bo jednym z najlepiej przyjętych niemieckich filmów ostatnich dziesięciu lat jest „Good Bye, Lenin”, w którym upadek muru berlińskiego to pretekst do przedstawienia sytuacji niczym z typowej komedii pomyłek.

Komiks „Pamiętam jak…”, tajemniczego autora o pseudonimie Flix, pozornie radzi sobie z tematem w równie niewinny sposób, ale podobnie jak wspomniany film przemyca czasami treści, nad którymi nie tylko należy się dłużej zastanowić, ale nawet zapłakać. Bo tam, gdzie świat rozpada się i dzieli, nie może istnieć zbiorowy „święty spokój”, co wiedzą choćby leniwe zwierzątka z oscarowego „Królika po berlińsku”.

Pomysł na komiks ewoluował z jednorazowego eksperymentu, czyli krótkich wspomnień z czasów Berlina Wschodniego i Berlina Zachodniego opublikowanych na łamach niemieckiego dziennika. Okazało się, że znajomi Flixa, którzy przeczytali ten komiks, mieli równie ciekawe, a może nawet ciekawsze opowieści, którymi warto było się podzielić. Każdy rozdział tego zbioru zaczyna się od imienia narratora. Siłą „Pamiętam jak…” są więc shorty i „subiektywne” monologi o Berlinie wygłaszane z dystansu czasowego. Subiektywne, bo takie być muszą, skoro bohaterowie niekiedy przypominają sobie nawet dzieciństwo. Nikt tutaj na szczęście nie popada w banał – martyrologia schodzi na drugi plan, a intencją twórcy było zebranie opowieści tak różnorodnych, że całość jest daleka od realizacji jakiejkolwiek politycznej wizji.

Nowelki, w których ktoś ginie od kuli, próbując przedostać się za Mur, mieszają się z dziecięcymi uogólnieniami i uproszczeniami, a nawet wręcz – bagatelizowaniem problemu. No i co z tego, że Berlin był podzielony, skoro nie przeszkadzało to dzieciom w zabawie? Dzięki Flixowi możemy poznać młodych mieszkańców podzielonego Berlina, ich oczekiwania, marzenia, obawy; możemy traktować ich jak pełnowymiarowe postaci, których opowieści to równie pełnowymiarowy reportaż. Nieważne, że będący  artystyczną wizję rysownika, bo słowa oraz szkicowane miejsca odsyłają do prawdziwych rozmów i prawdziwych wydarzeń. Dzięki „komiksowatości” twórcy udało się pokropić opowieść niewinnością, która czasami – i powinni pamiętać o tym niektórzy nasi twórcy kultury – bardziej pobudza do rozmyślań niż makabryczne relacje w stylu „Czarnego Czwartku”.

Wolę takie podróże do dawnego Berlina niż czarno-białe albumy pokazujące dosłowność ówczesnego podziału. Tutaj różnice między dwiema strefami pojawiają się w głowie Czytelnika, komiks ten bowiem zostawia jeszcze miejsce na wyobraźnię, dzięki której historia staje się czymś więcej niż suchą relacją z przeszłości. Flix nie poucza, nie karci i nie wskazuje palcem – woli wspomnienia przy herbacie, którym towarzyszy ciepły uśmiech i refleksja nad zmieniającym się światem. I chwała mu za to.

 

Tytuł: "Pamiętam, jak..."

  • Scenariusz: Flix
  • Rysunek: Flix
  • Tłumaczenie: Marek Kraska
  • Wydawca: Timof i cisi wspólnicy
  • Data publikacji: 11.2009 r.
  • Liczba stron: 108
  • Format: 200x200 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: matowy
  • Druk: kolor
  • Cena: 39 zł

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...