Recenzja książki "Ostatni Władca Pierścienia" Kiryła Yeskova

Autor: Paweł 'Ivan' Iwanowicz Redaktor: Ejdżej

Dodane: 28-12-2006 11:25 ()


Wyobraźcie sobie Mordor jako wysoko rozwiniętą cywilizację, pragnącą dobra swych podwładnych. Wyobraźcie sobie Gondor, jako kraj dzikusów i barbarzyńców, którzy za wszelką cenę pragną zawładnąć Śródziemiem. Niemal wszyscy znamy historię, widzianą oczami Drużyny Pierścienia, ale nikt nie zastanawiał się, jak na to patrzyli przegrani. Czy poczynaniom Gandalfa faktycznie sprzyjały godne pobudki? Czy Aragorn naprawdę chciał dobra ludzkiego, czy może był egoistycznym przybłędą? A co z elfami? Czy rzeczywiście były takie miłe, jak to nieraz przedstawia się w różnych opowieściach? Że niby zapowiada się ciekawie? O tak, możecie mi uwierzyć – to naprawdę jest ciekawe!

Historia napisana przez Kiryła J. Yeskova jest swoistą odskocznią od całej opowieści, jaką przygotował dla nas Tolkien. Od razu ostrzegam: nie nastawiajcie się na kontynuację historii opowiedzianej we „Władcy Pierścieni” czy też na pokazanie jej „oczami wroga”. Znajdziecie tam niewiele faktów nawiązujących do kultowej już książki. „Ostatni Władca” jest przeróbką wyłamującą się ze znanych schematów. Przykładowo: elfy zawsze przedstawiane były jako dobroduszne, współczujące istoty. Tutaj natomiast jest to banda podstępnych, złośliwych, fałszywych, parszywych, knujących intrygantów, którzy mają piekielnie dużo wdzięku i godną pozadroszczenia prezencję. Rozumiecie o co mi chodzi? Zresztą jest tego więcej, ale zbyt wielu przykładów przytaczać nie chcę, gdyż ich odkrywanie daje w tej książce największą frajdę.

Jeżeli chodzi o fabułę, to na początku może ona wydać się nudna i nieciekawa. Nie braknie też długich opisów, wyjaśniających przeróżne rzeczy. Ot choćby wzmianka o tym, jak doszło do wysuszenia terenów Mordoru. Tak, tak – ta kraina nie zawsze była jałowa. Znam kilka osób, które po przeczytaniu pierwszych dwudziestu stron stwierdziły, że książka jest nieciekawa i porzuciły dalsze jej czytanie. A ja Wam mówię: warto przetrwać, bo potem robi się naprawdę interesująco. Mało tego, w pewnym momencie nie czytamy tylko opowieści fantasy, ale „kryminał fantasy” (pojedynki siatek szpiegowskich są naprawdę niesamowite). Osobiście uważam, że ta część książki jest najlepsza. Opisy pościgów i różnych chytrych zmyłek fascynują i zarazem bawią. Podejrzewam, że niejeden Mistrz Gry znajdzie w tych opisach inspirację do następnej przygody dla swojej drużyny.

Nie ma sensu rozwodzić się nad światem w książce, gdyż oprócz kilku zmian, nie różni się on zbytnio od zaprezentowanego we „Władcy Pierścieni”. Najważniejsze różnice to zamiana „czarnych” na „białych” (i na odwrót) oraz nieco inne nazwy ras i państw. Siedząc teraz i wertując tę książkę, odnoszę wrażenie, że tak naprawdę jest to specyficzny kryminał, osadzony w dobrze nam znanym świecie. Zbyt dużo walki tu nie uświadczymy (chociaż nie powiem, kilka scen potrafi pobudzić wyobraźnię), ale nie tylko ostrzem można rządzić.

Dużo o „Ostatnim Władcy” napisać nie można, gdyż wtedy zbyt wiele można zdradzić. Podsumuję więc krótko: „Ostatni Władca Pierścienia” jest nie tylko książką dla znawców historii opowiedzianej przez Tolkiena, ale także dla tych, którzy mają jej dosyć i pragną czegoś ”innego”. No i oczywiście dla wszystkich fanów kryminałów, wszak nierzadko zdarza się osadzić ten gatunek w świecie fantasy.

 

Ivan

 

 

 

Tytuł: Ostatni Władca Pierścienia

Autor: Kirył Yeskov

Tłumaczenie: Ewa i EuGeniusz Dębscy

Wydawnictwo: Solaris

Rok wydania: 2002

Liczba stron: 436

Okładka: Miękka


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...