"Titeuf": "Moi najlepsi kumple" - recenzja

Autor: Ludwik Redaktor: Motyl

Dodane: 01-08-2011 21:52 ()


Zastanawialiście się kiedykolwiek czy drzemie w was filozof? Nie? Nie martwcie się, Titeuf i jego kumple też nigdy o tym na pewno nie myśleli. Być może dlatego, że mają dopiero po dziesięć lat i inne zmartwienia na głowie. A szkoda, bo moglibyśmy być świadkami powstania doniosłych traktatów filozoficznych i bezsprzecznie genialnych teorii o naszym (ich) życiu.

Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile problemów, frasunków i dylematów może mieć bardzo młody człowiek. I co z tego, że większość sam prowokuje umysłowymi kombinacjami oraz  sprytnym (w swoim mniemaniu) zachowaniem. Nie należy także oczekiwać, że winą za ten stan rzeczy obarczy swoją niezwykłą percepcją świata (która działa u Titeufa w specyficzny i trudny do określenia sposób) lub wybujałą wyobraźnię. Winni będą wszyscy w koło: rodzice, młodsza siostra, nowy nauczyciel czy nawet jego najlepsi kumple. Życia na pewno nie ułatwi mu wielka przeprowadzka, kolejne nieudolne próby zdobycia Nadii oraz nowe metody nauczania. Tak, szkoła to prawdziwy koszmar, zwłaszcza gdy pojawia się nowy wychowawca, który zmusza Cię do składania autokrytyki, a kumple … eh, aż szkoda o nich pisać!

Autor albumu - Philippe Chappris - ukrywający się pod pseudonimem Zep, (choć zabrzmi to banalnie i wyświechtanie) ma fenomenalny zmysł obserwacji. Dzięki niemu potrafi budować swoje niemal zawsze śmieszne gagi. Niektóre z nich są absurdalnie wyrafinowane, inne klasycznie proste czy obrzydliwie obleśne, czasami też trafiają się cukierkowo-slapstickowe, a nawet nieco sentymentalne. Wszystkie natomiast mieszczą się na pojedynczej planszy i kończą zgrabną puentą, która jest swoistym znakiem rozpoznawczym tego twórcy.

We Francji historie obrazkowe z udziałem dziesięcioletniego chłopca biją rekordy popularności. Z pewnością za fenomenem tej serii stoi po części swoboda i gracja z jaką Titeuf zupełnie nieświadomie wyśmiewa świat dorosłych. Można by pomyśleć, że jest wręcz swoistym alter ego autora, który poprzez niego ma doskonały pretekst, aby kpić z politycznej poprawności, sztucznych konwenansów i całego ciężaru naszej cywilizacji, jaki zdobywamy wraz z wiekiem. Na całe szczęście Zep zachowuje umiar i obok tych teoretycznie mających drugie dno żartów znajdziemy również takie o puszczaniem bąków czy zielonych gilach z nosa.

Wracając do naszego bohatera. Szkoda, że od ukazania się ostatniego albumiku z jego udziałem minął już ponad rok. Niestety wydawnictwo Egmont wstrzymało publikacje Klubu Kawalarzy, w którym ukazywał się Titeuf. Szkoda tym większa, że w Polsce brakuje teraz dobrych humorystycznych komiksów, dostępnych w miarę przystępnej cenie, które na to deszczowe lato byłyby jak znalazł. Na koniec mała rada co do sposobu czytania albumików Zepa. Moim zdaniem najlepszy efekt przynosi czytanie po maksymalnie kilka plansz na raz, serwowane w większej ilości mogą stracić na świeżości i osłabić swoją vis comica!

 

Tytuł: "Titeuf": "Moi najlepsi kumple"

  • Scenariusz: Zep
  • Rysunek: Zep
  • Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 06.2010 r.
  • Liczba stron: 48
  • Format: 165x225 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offsetowy
  • Druk: kolor
  • Cena: 17,90 zł

     

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...