"Zielona pożywka" - recenzja

Autor: Piotr Bednarek Redaktor: Motyl

Dodane: 28-11-2012 22:03 ()


Według komisji przyznającej nagrody Saturn Award „Zielona pożywka” była najlepszym filmem science-fiction 1973 roku. Obraz ten określany jest mianem kultowego. Trudno się temu dziwić, gdy w rolach głównych wystąpili Charlton Heston („Planeta Małp”) i Edward G. Robinson, a za kamerą stanął Richard Fleischer („Czerwona Sonja”, „Tora! Tora! Tora!”,). Czy po upływie blisko pół wieku film nie stracił nic ze swojej atrakcyjności? 

Akcja „Zielonej pożywki” przenosi nas do 2022 roku i liczącego 40 milionów mieszkańców Nowego Jorku. Ludziom brakuje przestrzeni życiowej, bieżącej wody i pożywienia. Zatrute i wyeksploatowane do granic wytrzymałości środowisko naturalne nie jest w stanie utrzymać tak wielkiej populacji. W mieście rządzi potężna korporacja, która wydziela ludziom racje pożywki stanowiącej ich jedyny pokarm. Nieliczni, uprzywilejowani i wystarczająco bogaci, pławią się w luksusie i posiadają dostęp do normalnej żywności. Jedną z takich osób jest William Simonson. Zostaje on zamordowany, a śledztwo prowadzi główny bohater opowieści - Robert Thorn. Detektyw od samego początku wyczuwa, że za upozorowanym napadem rabunkowym na bogatego i wpływowego mężczyznę kryje się coś więcej. Zwłaszcza, że ów stał wysoko w korporacyjnej hierarchii. Śledztwo jednak zostaje szybko zamknięte przez zwierzchników Thorna, dlatego zaczyna działać on na własną rękę. Pomaga mu w tym współlokator - Solomon Roth (Robinson), który zbierając informacje odkrywa przerażającą prawdę. W ostatnich słowach do swojego przyjaciela prosi go o znalezienie dowodów i ujawnienie zbrodni kryjącej się w fabrykach utylizacji odpadów, do której zabierają też jego ciało.

Myślę, że oczywistym jest jaka to prawda kryje się za całym śledztwem detektywa. Przyznam szczerze, że po około trzydziestu minutach oglądania ciężko jest nie domyślić się, co tak naprawdę zjadają obywatele Nowego Jorku. Sama historia nie jest również opowiadana, jak mogłoby się wydawać po scenariuszu, zbyt dynamicznie. Być może to kwestia przyzwyczajenia do ciągłego efekciarstwa kina XXI wieku, ale nie zmienia to faktu, że film nie utrzymuje dobrego tempa. Gołym okiem widać też niedociągnięcia i zdecydowanie ograniczony budżet produkcji. Wizja Nowego Jorku przyszłości nie jest zbyt przekonująca i dopracowana. Co zaskakujące, te wady wcale nie przeszkadzają znacząco w odbiorze, a kilka naprawdę zapadających w pamięć scen sprawia, że rzeczywiście można uznać ten film za kultowy. Mnie osobiście najbardziej zaskoczyły sekwencje ze spychaczami ładującymi protestujących ludzi na swoich łopatach do kontenerów oraz zbieranie zmarłych do śmieciarek. Bardzo sugestywne. Ciekawym i zmuszającym do myślenia zabiegiem jest też określanie kobiet do towarzystwa mianem rzeczy – "mebli".

Z perspektywy człowieka XXI wieku, żyjącego w miarę dostatnie w całkiem normalnym kraju, wizja przedstawiona przez Richarda Fleischera może być ciekawym doświadczeniem. Zwłaszcza przekonująco wypada tutaj rola Robinsona, którego tęsknota za przyziemnymi rzeczami może sprawić, że trochę bardziej docenimy to, co mamy. Tak naprawdę jednak, pomimo swojej pesymistycznej wymowy, można odczuć, że potencjał dystopijnej wizji przyszłości został w „Zielonej pożywce” trochę zmarnowany. Film pozostawia lekki niedosyt. Zbyt mało w nim tajemnicy jak na obraz detektywistyczny, kuleje też koncepcyjnie, patrząc na niego przez pryzmat kina science-fiction. Jest on też trochę zbyt łzawy (przedramatyzowany).

Mimo wspomnianych braków warto obejrzeć „Zieloną pożywkę” ze względu na kilka rzeczywiście kultowych scen oraz ról Charltona Hestona i Edwarda Robinsona, którego w tym filmie można było zobaczyć po raz ostatni.

  • Audio/Wizualnie 5/10
  • Koncepcyjnie 6/10
  • Fabularnie 4/10
  • Ogółem spożycie strawne w: 50%

Obsada:

  • Charlton Heston – Detektyw Robert Thorn
  • Leigh Taylor-Young – Shirl
  • Chuck Connors – Tab Fielding
  • Josheph Cotten – William R. Simonson
  • Brock Peters – Porucznik Hatcher
  • Paula Kelly – Martha Philips
  • Edward G. Robinson – Sol Roth
  • Czas trwania: 97 minut

comments powered by Disqus