Taktyka ofensywna krasnoludów

Autor: Oskar Walczewski Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 13-02-2007 08:20 ()


Długobrody odstawił kufel najlepszego krasnoludzkiego piwa i otarł pianę z siwych wąsów. Spojrzał na siedzących przed nim krasnoludów i zmarszczył czoło, dostrzegając ich krótkie jeszcze brody, nie mogące konkurować z jego własną, sięgającą ziemi i splecioną w grube warkocze przetykane złotymi i żelaznymi ozdobami.

- Więc chcielibyście wiedzieć jak to było, tak? Usłyszeć o kolejnym wspaniałym zwycięstwie i taktyce zastosowanej przez Radhigara Żelaznobrodego? Hmm... No więc dobrze... Słuchajcie zatem, tylko słuchajcie uważnie, bo nie będę się powtarzał.

Starzec wypił pokaźny łyk piwa i trzasnął kuflem o stół tak, że siedzący przy nim podskoczyli z zaskoczenia. Zaczął gawędę:

- Było to z pięć lat temu, kiedyśmy ruszyli z twierdzy w celu spotkania poselstwa z Karaz-a-Karak. Zwiadowcy donosili o licznych wrogich oddziałach w okolicy, dlatego też Radhigar chciał oczyścić szlak i ochronić poselstwo.

- No i tak, jak donosili zwiadowcy, napotkaliśmy armie wroga. Wiedzieliśmy jednak, że mamy mało czasu i jeśli skupimy się na obronie, jak nakazuje większość krasnoludzkich strategów, (nie, żeby nie mieli racji, w końcu wiadomo, że gdy krasnoludy ustawią swój mur obrońców, to żaden wróg nie jest w stanie go przebić) to pojawi się więcej wrogów z okolicy, a na dodatek poselstwo może znaleźć się w niebezpieczeństwie. Dlatego też Rodhigar postanowił przejść do ofensywy.

- Tak... widzę wasze zdziwione miny. Ale, jak powiadają, nie ma takiej rzeczy, której krasnolud by nie zrobił i to nie zrobił dobrze. No tośmy się rozstawili. A było nas tak: dwa oddziały wojowników, takich krótkobrodych jak wy; oddział Długobrodych, w którym stanął sam Radhigar, a u jego boku Ganbal Jednooki, dzierżąc sztandar naszej twierdzy; Karek Zabójca Smoków prowadził swoją drużynę straceńców - Zabójców Trolli. Mieliśmy także strzelców, kuszników, działo organowe, no i górników.

- Radhigar w swej mądrości rozstawił nas tak. - Stary krasnolud zaczął maczać gruby palec w piwie i rysować na blacie stołu. - Jeden oddział wojowników ustawił przy jednej ze ścian wąwozu, w którym toczyła się bitwa, aby wróg nie mógł nas oskrzydlić z tej strony. Potem staliśmy my, Długobrodzi, z naszym generałem niesionym na tarczy oraz z Ganbalem niosącym sztandar armii. Dalej drugi oddział wojowników, a za nim Zabójcy. Na tyłach stali strzelcy, organki i kusznicy ustawieni trochę pod skosem w stronę Zabójców. Górników Radhigar podzielił na trzy oddziały: jeden liczny mający około 17-20 chłopa i grupę dowodzenia oraz dwa mniejsze po około 10 górników z muzykiem. Wszyscy mieli czekać w podziemnych korytarzach, żeby w kluczowym momencie wyjść na wroga i go zaskoczyć.

- No i zaczęło się. Na sztandarze Ganbala znajdowała się runa, która sprawiła, że wniknęły w nas dodatkowe siły, wskutek czego jeszcze przed rozpoczęciem bitwy wszyscy, bez wyjątku, ruszyliśmy do przodu. A potem się zaczęło... Szliśmy mężnie do przodu, czekając na starcie z wrogiem. Naszą prawą flankę osłaniała ściana urwiska, lewej bronili zabójcy. Każdego wroga, który starał się ich ominąć i zaatakować nas zdradziecko od tyłu, spotykał ostrzał naszych strzelców i organek, wybijając mu z głowy takie pomysły (zazwyczaj razem z mózgiem i innymi organami... powiadam wam, że nabyłem szacunku dla tych krasnoludów, które broniły naszych pleców). Szliśmy cały czas równo, a jeśli musieliśmy odbić w lewo, a przy ścianie pojawiał się oddział przeciwnika, wtedy zajmowali się nim górnicy, którzy pojawiali się zaraz przy nim. Wydawało mi się również w bitewnej zawierusze, że pojawiali się też na tyłach wroga wprowadzając tam wiele zamętu...

- Zabójcy nie ulegli żadnemu przeciwnikowi, chociaż wielu odnalazło swój koniec w tej bitwie. Jednak nie pozwolili przeciwnikowi wbić się w nasza armię od flanki. W ten sposób przeszliśmy jak burza przez wojska naszych wrogów. Radhigar wyzwał na pojedynek wrogiego generała i pokonał go. Resztki wrogich wojsk uciekły w góry, pozostawiając szlak bezpieczny.

- Jeszcze tego samego dnia napotkaliśmy poselstwo i bezpiecznie odprowadziliśmy je do naszej twierdzy.

Długobrody podniósł kufel do ust, udając, że nie słyszy podekscytowanych szeptów swych słuchaczy. W jego głowie pojawiły się ponownie dawne wspomnienia. - O tak... to była dobra bitwa...

....

Taktyka ta ma kilka wad i zalet. Pierwszą zaletą jest to, że możemy wreszcie odmienić nasze bitwy i zaskoczyć przeciwnika ofensywną grą. Oddziały ustawiane przy samym brzegu stołu uniemożliwiają mu oskrzydlenie naszych sił z tej strony. Z drugiej ustawiamy Zabójców, którzy dzięki swej zasadzie Unbreakable na pewno nie odsłonią naszych wojsk. Strzelcy i organki na tyłach pilnują by nic nas nie okrążyło i nie zaszarżowało na tyłach (12 thunderersów i 12 quarrellersów rozciągniętych w długich szeregach i ustawione po środku organki powinny wystarczyć).

Jest tu też kilka dodatkowych możliwości. Jako główną jednostkę możemy wstawić Hammerersów lub Długobrodych. Ja wybrałem druga opcję, dalej napiszę czemu. Możemy wystawić kowadło, dając nam od czasu do czasu dodatkowy ruch lub lorda (oczywiście na tarczy) z Master rune of challenge. Dodać możemy również runesmitha, (jeśli wystawiamy lorda) aby ochraniał nasze wojsko przed magią nieprzyjaciela.

Podstawą jednak jest BSB z Strollaz's Rune i trzy oddziały Minersów (dlatego właśnie Długobrodzi, a nie Hammerersi). W ten sposób dosyć szybko mamy większość naszych sił na połowie przeciwnika.

Co do wad - musimy pilnować krawędzi, aby zbytnio się od niej nie oddalić. Chyba, że mamy jeszcze ukryty oddział górników, którzy wypełnią brakujące miejsce w momencie pojawienia się w tej okolicy wroga. Oddziały, które wystawiamy muszą być dosyć liczne, ponieważ z powodu braku maszyn i wcześniejszego ostrzału, nie osłabimy raczej przeciwnika i uderzymy w niego lub on uderzy w nas, mając praktycznie nienaruszone siły.

Mam nadzieję, że ta taktyka spodoba się krasnoludzkim generałom i przyniesie wam wiele ciekawych i zwycięskich bitew.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...