„Szybcy i wściekli 6” - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Toveri

Dodane: 29-09-2013 20:08 ()


W części szóstej Szybkich i wściekłych obserwujemy ewolucję formy w wyznaczonych przez główny pomysł granicach. Można by pomyśleć, że po satysfakcjonującym finale naszym bohaterom można by dać odsapnąć, ale nie. Dla wytwórni hajs się musi zgadzać, więc pora na kolejną brawurową misję.

Na progu kryjówki, w której wraz z Eleną zaszył się Dom, staje więc Hobbs, ściskając w rękach nie nakaz aresztowania, ale oliwną gałąź pokoju pod postacią propozycji współpracy z rządem w celu ujęcia niebezpiecznej grupy terrorystów, kozaków jeszcze większych niż ekipa Dom, którym przewodzi Owen Shaw. Kija nie ma, ale jest rekordowej wielkości marchewka w postaci zdjęć, które wyraźnie wskazują na to, że z terrorystami współpracuje uznana za zmarłą Letty. Dom puszcza więc kantem Elene, która przyjmuje to zaskakująco dobrze i powołując się na jakże istotne dla serii wartości rodzinne, ponownie skrzykuje ekipę, by sprowadzić Letty do domu. I oczywiście przy okazji pokrzyżować plany antagonistów. Po drodze znajdzie się miejsce na odrobinę dramatu w postaci śmierci jednej z bohaterek, ale ostatecznie główny czarny charakter trafi za kratki, a dobro zatryumfuje przy akompaniamencie ryku silników. Może to, co czytacie, brzmi trochę jak naigrawanie się, ale skoro ustaliliśmy już, że seria przyjęła formę telenoweli zakamuflowanej barwami kina akcji, to scenariusz jest jak najbardziej do zaakceptowania.

Dla bohaterów scenariusz jest pewnym powiewem świeżości, gdyż po raz pierwszy działają nie poza prawem, ale ze wsparciem i błogosławieństwem władz, mogą więc pozwolić sobie na o wiele więcej niż do tej pory. Prowadzi to rzecz jasna do szerszej gamy scen akcji oraz poszerzeniu wachlarzu wykorzystanych maszyn o choćby budowane na zamówienie off-roadowe łaziki czy samoloty. Ponieważ antagoniści mają dostęp do podobnej gamy sprzętu, nie dziwi nikogo fakt, że w obrazie mamy do czynienia z istną eksplozją adrenaliny wywołaną intensywnością i dramaturgią akcji. Różnorodnej akcji mamy więc pod dostatkiem, a całość sprawia wrażenie nieślubnego dziecka spłodzonego przez Mad Maxa i Mission: Impossible. Ów bękart, choć o dziwacznym rodowodzie, po bliższym zaznajomieniu się chwyta za serce i jest nad wyraz ujmujący.

Oprócz ewolucji scenariusza i formy mamy w produkcji po raz kolejny do czynienia z ewolucją bohaterów. Co prawda nie obejmuje ona w równym stopniu tych mniej istotnych członków rodziny Doma, to nie do końca można to poczytać za wadę, gdyż ich charaktery i motywacje zostały wystarczająco wyraziście nakreślone w poprzednich odsłonach. Prócz Dominica najwięcej czasu poświęcono Letty, która poradzić musi sobie z własnym zmartwychwstaniem. Michelle Rodriguez, która zazwyczaj gra stereotypowe twardzielki, ma tutaj pole do popisu i szanse, by udowodnić, że nie powiela w kółko tych samych kreacji. Rzecz jasna dalej pozostaje hardą babą dziarsko kopiącą zadki adwersarzom, jednak znalazło się również dla niej miejsce na pokazanie jej wrażliwszej i bardziej ludzkiej strony. Przeciągniecie przez miejskie tereny kawalkady samochodów, okazuje się doskonałym sposobem na zagwarantowanie wiktorii dobra nad złem i nasi bohaterowie mogą w spokoju rozpocząć prace nad nieuniknionym sequelem.

Jeśli poszukujecie doskonałego kina akcji z bohaterami nieco (ale tylko nieco) bardziej wyrazistymi i skomplikowanymi niż przeciętnie, najnowsza część Szybkich i wściekłych będzie stanowiła doskonałą pozycję.

6/10

Tytuł:  „Szybcy i wściekli 6” 

Reżyseria: Justin Lin

Scenariusz: Chris Morgan, Gary Scott Thompson

Obsada:

  • Vin Diesel
  • Paul Walker
  • Jordana Brewster
  • Tyrese Gibson
  • Dwayne Johnson
  • Ludacris
  • Luke Evans
  • Sung Kang
  • Gal Gadot
  • Elsa Pataky
  • Gina Carano

Muzyka: Lucas Vidal 

Zdjęcia: Stephen F. Windon

Montaż: Dylan Highsmith, Kelly Matsumoto, Christian Wagner

Scenografia: Richard Roberts

Kostiumy: Sanja Milković Hays

Czas trwania: 130 minut


comments powered by Disqus