Wizkon 2005

Autor: Andrzej Baribal Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 13-07-2006 13:48 ()


Pierwsza połowa sierpnia to czas, kiedy w Międzyrzecu Podlaskim trwają gorące przygotowania do kolejnej edycji konwentu Wizkon. W 2005 roku, podobnie jak w latach ubiegłych, gimnazjum przy ul. Warszawskiej 40 było świadkiem ogromu pracy dzielnych fantastów, dowodzonych jak zwykle przez Marcina „Wizarda” Sobiczewskiego. Impreza, odbywająca się w dniach 12 – 14 sierpnia, zgromadziła w obszernej szkole około 400 uczestników, którzy na brak dobrej zabawy na pewno nie mogli narzekać.

 Każdy przy wejściu otrzymywał dwudziestostronicowy informator z opisanym programem oraz informacjami na temat organizatorów, sponsorów i patronów medialnych Wizkonu, jak również ładnie opracowany identyfikator. Konwentowy przewodnik był przygotowany niezbyt starannie – brakowało grafik i pomysłu na jego stronę wizualną, stąd sprawiał wrażenie bezbarwnego. Jeszcze gorszą sprawą były często występujące błędy językowe w opisach programu i ustawieniu poszczególnych jego punktów, co przeszkadzało w czytaniu.

Dużo lepsze wrażenie wywarł na mnie program Wizkonu. Konwentowicze mogli wybierać spośród wielu atrakcji, które odbywały się zazwyczaj bez opóźnień. Przygotowano jeden blok konkursowy i dwa bloki prelekcyjne. Zaprezentowane w nich wykłady miały różny poziom – od bardzo przeciętnych do niezwykle interesujących. Poruszano tematy związane z rynkiem RPG Polsce, kilka wystąpień dotyczyło kultury Japonii, sporo było prelekcji o tematyce historycznej. Większość spotkań cieszyła się znacznym powodzeniem; do wyjątków zaliczyć można sytuacje, w których na sali prelekcyjnej siedziało niewiele osób.

Tematyka konkursów w większości dotyczyła RPG, aczkolwiek sporo było również quizów literackich i filmowych. Nagrody, które otrzymywali najlepsi były całkiem fajne, jednak wadą był fakt, nierównego ich przydzielania do poszczególnych konkursów. Brakowało także nagradzania drugiego i trzeciego miejsca w konkursach, w których występowały drużyny. Na szczególne uznanie zasługuje rywalizacja na najlepszego Mistrza Gry. Jej poziom był niezwykle wysoki i wyjątkowo wyrównany. Uczestnicy wspinali się na wyżyny sztuki mistrzowania. Ostatecznie wyłoniono trzech zwycięzców, którym przyznano pierwsze miejsce. Podobna sytuacja nie miała dotychczas miejsca.

Odbyło się sporo turniejów bitewnych i karcianych, m.in.: Konfrontacji, WFB, M:tG, PoCC, CoC; działał również, popularny na wielu innych konwentach, „gamesroom”. Fani gier fabularnych mogli czuć się w pełni usatysfakcjonowani – stoiska Mythosa, Portala i Rebela oferowały mnóstwo nowości i kusiły atrakcyjnymi zniżkami, spory budynek szkoły umożliwiał zaś znalezienie nastrojowego kąta dla przeprowadzenia upragnionej sesji. Dodatkowo, warsztaty malowania figurek oraz pokazy gier i nauka gry, a także kilka LARPów sprawiły, że trudno było się nudzić.

 Organizatorzy zapewnili uczestnikom także szereg innych punktów programu, które uatrakcyjniły konwent. Odbyły się pokazy walk rycerskich, tańca z toporami, pokazy umiejętności łuczniczych, jak również fire show. Tłumy konwentowiczów obserwowały popisy tancerzy i rycerzy na boisku szkolnym, często wznosząc okrzyki zachwytu i podziwu. Jak co roku, odbyło się także przedstawienie teatralne autorstwa Teatru Wampirów – tradycyjnie o północy. Działała sala kinowa, jednak ze względu na brak planu dotyczącego filmów i czasu ich projekcji, korzystało z niej mniej osób niż w latach poprzednich. Ponadto, przez niemal całą imprezę, funkcjonował prowadzony przez organizatorów barek konwentowy, gdzie znajdował się również kiermasz akcesoriów fantastycznych. Każdy z uczestników mógł wystawić do sprzedaży to, z czym przyjechał, zaś kupujący mieli okazję nabyć trochę książek, komiksów czy gier po niskich cenach.

Jak widać z powyższego konwent pod względem ilości atrakcji był bardzo udany. Pewnym mankamentem było jednak nietrafne umiejscowienie w czasie niektórych punktów programu. W porównaniu z poprzednimi latami szwankowała też organizacja. Na recepcji rzadko kiedy sprawdzono identyfikatory wchodzących na teren konwentu i w związku z tym trochę osób weszło nielegalnie. Podobnie rzadko sprawdzono w całej szkole, czy dany osobnik posiada identyfikator – przypadki osób bez plakietek nie były rzadkim widokiem. Także, mimo regulaminowego zakazu spożywania alkoholu, procenty były w powszechnym użyciu, a organizatorzy nie zwracali uwagi na popijających piwo konwentowiczów. Nie uważam, aby „alkoholizowanie się” było czymś złym na konwencie – w końcu każdy chce się dobrze bawić i, jeśli potrzebny do tego jest „wzmacniacz”, to proszę bardzo. Byle z umiarem i bez ostentacji. Tutaj natomiast pierwszego często brakowało, a drugiego bywało w nadmiarze.

Irytujące były również warunki sanitarne: brak pryszniców, niezamykające się kabiny toaletowe czy brudna woda na podłodze – część łazienek nie nadawała się w zasadzie do użytku. Jednak taka sytuacja tylko w niewielkim stopniu obciąża konto organizatorów, bowiem w końcu ograniczeni są możliwością wyboru miejsca imprezy. Budynek, w którym odbywał się Wizkon, miał natomiast wiele innych zalet, które częściowo rekompensowały złe warunki sanitarne. Poza wymienionymi niedociągnięciami organizatorzy i obsługa byli generalnie mili i pomocni, z uśmiechem odpowiadali na wszelkie pytania i pomagali zagubionym w danym momencie uczestnikom.

To był już mój piąty Wizkon. Na każdym bawiłem się świetnie i tegoroczny także mnie nie rozczarował. Ludzie, z którymi spędzałem czas byli wspaniali i dzięki nim oraz programowi mogę ocenić moją satysfakcję z pobytu na notę bardzo dobrą. Na pewno za rok znów wybiorę się na międzyrzecki konwent. Fajni ludzie, ciekawe punkty programu, wakacyjny klimat – to największe zalety konwentu. Patrząc jednak odrobinę bardziej obiektywnie pojawiło się sporo niedopatrzeń, które mam nadzieję zostaną następnym razem  wyeliminowane przez organizatorów. Tym bardziej, że w latach poprzednich udało się ich ustrzec. Znając ich wierzę, że im się to uda.

Ocena: 7/10

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...