"Star Wars": "Czystka" - recenzja

Autor: Jedi Nadiru Radena Redaktor: Motyl

Dodane: 15-10-2015 16:23 ()


„Imperium zastąpiło Republikę. Zakon Jedi legł w gruzach. Darth Vader, wierny swojemu nowemu sithiańskiemu mistrzowi, ściga niedobitki Jedi ocalałe po Rozkazie 66. Umacnia przy tym władzę nowo powstałego Imperium Galaktycznego i stara się wykorzenić pamięć o zakonie Jedi wśród ludów, które teraz mają się pokłonić Imperatorowi...".

Dopiero co recenzowałem komiks z Darthem Vaderem w roli głównej, dopiero co rozwodziłem się o specyfice tej postaci, idealnej dla historii obrazkowych – i znów mogę wszystko powtórzyć. No, prawie wszystko. Jak myślicie, co robił Vader w początkowych dniach istnienia Imperium? Co zaprzątało jego umysł? Co nie dawało mu spać po nocach? Tak, zgadliście, ostatni ocalali Jedi. Nie dziwota więc, że jednym z pierwszych komiksów wydanych w roku premiery „Zemsty Sithów” była opowieść właśnie o tym. Dziwić może jedynie fakt, że sequele nie powstały od razu, lecz aż cztery lata później. Darth Vader polujący na Jedi to historia samograj – raz, że wszyscy chcą to zobaczyć, dwa, że na pewno wygra zło i mrok, trzy, że to nie może się nie udać. Prawda? Wszystkie cztery komiksy z cyklu „Czystka” trafiły teraz do Polski w ramach jednego zbiorczego wydania z egmontowskiej kolekcji Legendy. Przyjrzyjmy im się po kolei.

Oryginalna „Czystka” wyszła z bardzo sensownego założenia, że nie wszyscy Jedi pójdą śladem Obi-Wana i Yody i nie będą siedzieć z założonymi rękoma, gdy Sithowie powoli wybijają resztki Zakonu. W efekcie ośmiu Jedi staje naprzeciw jednego Mrocznego Lorda. Komiks dobitnie wskazał na to, że można pokazać Vadera jako machinę totalnej destrukcji, ale nie niepowstrzymaną i zdecydowanie nie nieśmiertelną. Na niecałych dwudziestu dwóch stronach twórcom udało się wspaniale zaprezentować szereg postaw wobec Rozkazu 66 i nowego kształtu galaktyki, jednocześnie każdej z postaci nadając jakiś charakterystyczny rys. Za rysunki w pierwszej „Czystce” odpowiadał nie kto inny, jak Douglas Wheatley, znany nam ze znakomitych prac w „Mrocznych czasach”. Choć jego rysunki progresywnie się polepszały i „Czystka” nie jest najjaśniejszą gwiazdą w firmamencie jego dzieł, wciąż są one bardzo, bardzo dobre i niezwykle klimatyczne.

Na drugi ogień idą „Sekundy do śmierci”, jeden z ciekawszych eksperymentów w dziedzinie zabaw z chronologią w Star Wars. Jest to komiks opowiedziany z punktu widzenia krewnej słynnego Plo Koona, Kel Dorianki wybitnie uzdolnionej w dziedzinie telepatii i studiowania meandrów czasoprzestrzennych – przez co poszczególne sceny są jakby poumieszczane w niewłaściwej kolejności. Osobiście uwielbiam zabawy z zaburzaniem kontinuum, a w „Sekundach do śmierci” wygląda to fantastycznie. W jednym momencie akcja dzieje się swoim normalnym tempem i nagle, błysk, trzask, jesteśmy kompletnie gdzie indziej. Główna bohaterka ma doprawdy niezwykłe spojrzenie na czas i wydarzenia z przeszłości. Mam jednak trzy zastrzeżenia – wołający o pomstę do Mocy wątek szukania tożsamości Sidiousa w archiwach Jedi (!), powtórzenie motywu pułapki z poprzedniej czystki i niezbyt dobre rysunki. Jakoś ta kreska „wybulwiająca” twarze postaci i nietrzymająca się proporcji, połączona ze zbyt żywymi kolorami zupełnie mi nie podeszła.

 

Kompletnym przeciwieństwem w sferze graficznej jest kolejna część „Czystki”, „Ukryte ostrze”. Kojarzycie „Więzy krwi: Jango i Boba” i tamtejsze rozmazane, niesamowite rysunki z przytłumioną paletą barw? Ich autor, Chris Scalf, pracował właśnie przy „Ukrytym ostrzu” i wykonał swoje zdanie z właściwym sobie kunsztem. Jak wygląda warstwa fabularna? Myślę, że nie gorzej – nie jest to, jak w poprzednich numerach, historia o polowaniu na Jedi jako takim, raczej o obsesji Vadera na punkcie Jedi, i efektach tejże. Wątek ten był lekko muśnięty w pierwszej „Czystce”, tutaj natomiast jest dla opowieści kluczowy. „Ukryte ostrze” jest jeszcze jednym przykładem doskonałego wyważenia poszczególnych elementów i zwyczajnie perfekcyjnego komiksu.

Od utartych schematów poprzednich odsłon „Czystki” zupełnie odchodzi komiks „Pięść tyrana”, i to nie tylko dlatego, że jest dwukrotnie od nich dłuższy. Tutaj polowanie na ostatnich członków Zakonu zamienia się w próbę obrócenia ludności cywilnej przeciwko Jedi. To jedna z tych niewielu opowieści, które pozwalają nam ujrzeć odległą galaktykę imperialnymi oczyma. Jest coś niezmiernie przewrotnego w pokazaniu Imperium z jego bardziej ludzkiej strony, budującego szpitale, szkoły i walczącego z, ekhm, terrorystami i powstańcami. Jedi i Vader są w zasadzie tłem „Pięści tyrana” i muszę przyznać, że przesunięcie głównego akcentu w kierunku szarych obywateli i cywilów wypadł nadzwyczaj interesująco. Miła odmiana po poprzednich „Czystkach”, nie da się ukryć. A rysunki? Dobre, miejscami bardzo dobre. Widać braki warsztatowe i, jak się zdaje, pośpiech rysownika, Vader i klony nieco mu nie wyszli, generalnie jednak kreska może się podobać.

 

Czterech różnych scenarzystów, czterech różnych rysowników i cztery różne pomysły na wykorzystanie ery przypadającej tuż po Rozkazie 66. W każdym innym wydaniu zbiorczym, które zawiera aż cztery tak zupełnie odmienne od siebie historie, musiałaby się znaleźć jedna gorsza albo jedna znacząco lepsza. Tymczasem wszystkie „Czystki” zajmują niemal tą samą, wysoką półkę i są sobie równe. To dość niezwykłe, musicie przyznać. Nawet moje ulubione „Ukryte ostrze” jest jedynie nieznacznie lepsze od pozostałych trzech komiksów. I jak tu porządnie nie pochwalić „Czystki”? Jak tu jej szczerze nie polecić? No, nie sposób!

 

  • Czystka: 9/10
  • Sekundy do śmierci: 8/10
  • Ukryte ostrze: 10/10
  • Pięść tyrana: 8/10
  • Ogólna ocena: 9/10

 

Tytuł: "Star Wars": "Czystka"

  • Scenariusz: Haden Blackman, Alexander Freed, John Ostrander
  • Rysunek: Jim Hall, Chris Scalf, Douglas Wheatley, Marco Castiello
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Tłumaczenie: Maciej Drewnowski
  • Seria: Star Wars
  • Data publikacji: 07.10.2015 r.
  • Liczba stron: 120
  • Format: 170x260 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Cena: 49,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus