„Olimpia z Gdańska” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 19-01-2016 15:09 ()


Są takie chwilę, gdy trudno powstrzymać się od zdumienia jak prędko dorobek niegdyś cenionych twórców ulega zapomnieniu. Dość wspomnieć Władysława Umińskiego czy coraz rzadziej wznawianego Józefa Ignacego Kraszewskiego. Wiele wskazuje, że owo grono w niedalekiej perspektywie zasili również Stanisława Przybyszewska, pisarka znana za sprawą dramatów rozgrywających się w okresie zawirowań społecznych i politycznych wznieconych przez rewolucję francuską.

Nawet oparta na jej sztuce adaptacja „Sprawy Dantona”, w reżyserii Andrzeja Wajdy, to raczej przysłowiowa pieśń odległej przeszłości. Z drugiej strony okazjonalnie czynione są próby przypomnienia twórczości Przybyszewskiej przejawiające się kolejnymi inscenizacjami dramatów jej autorstwa. Istotną inicjatywę w tym zakresie podjęto ostatnimi czasy (a konkretnie w listopadzie 2015 r.) na potrzeby Opery Bałtyckiej. Przejawiło się to w prezentacji „Olimpii z Gdańska” autorstwa Krystyny de Obaldia i Blaise’a de Obaldia. Prapremierze utworu towarzyszyła ponadto publikacja komiksowej adaptacji jego libretta, za którą odpowiada duet: Piotr Szulc i Jakub Babczyński. Obaj panowie mieli już wcześniej okazje do współpracy („Projekt 24 h – III edycja – Szulc & Babczyński: Ancymon i Pandora”) i jak widać na tym nie poprzestali. Przejawem tego jest niniejszy komiks, przybliżający losy dwóch nieprzeciętnych kobiet: Olimpii de Gouges i Stanisławy Przybyszewskiej.

Pierwsza z wymienionych miała pecha żyć w czasach niesławnej rewolucji francuskiej (przez co poniektórych marksistowskich pisarczyków zwanej „wielką”). Jeśli weźmiemy pod uwagę, że rozpętany wówczas terror (przypomnijmy, że to właśnie w tym okresie powstały pierwsze w dziejach krematoria z myślą o spopieleniu ofiar „oświeconej” władzy, a rewolucyjni komisarze na terenie Wandei nad wyraz ochoczo odziewali się w kaftany uszyte z ludzkiej skóry) raczej nie sprzyjał krzewieniu postaw libertyńskich. Takowe zaś zwykła preferować wspomniana, jako że lubiła mężczyzn i ani myślała się z tym ukrywać. Jej aktywność przejawiała się jednak nie tylko w czynnościach przypisanych luksusowej kurtyzanie, ale też działalności społecznej na rzecz uznania praw dzieci zrodzonych z nieprawego łoża, a nade wszystko kobiet. Owym zabiegom towarzyszyła działalność na niwie pisarskiej. Szkopuł w tym, że dała temu wyraz nie tylko w sztukach scenicznych tego sortu co „Zamor i Mirza, czyli szczęście zatonięcie”, ale też licznymi pamfletami piętnującymi rewolucyjną despocję. Tego zaś XVIII-wieczni prekursorzy bolszewizmu i nazizmu ścierpieć nie potrafili, zwłaszcza że autorem celnej ironii była kobieta. Toteż i jej głowa potoczyła się po paryskim bruku na chwałę „wolności, równości i braterstwa”.

Pewne paralele są dostrzegalne również w żywocie Stanisławy Przybyszewskiej, córki sławnego ojca (tego samego, który zwykł twierdzić, że swoimi aberracjami zapewnił sobie nieśmiertelność, a którego twórczości prawie nikt już nie czytuje) i żony przedwcześnie zmarłego malarza Jana Panieńskiego. Pozornie skromnej nauczycielce z Gimnazjum Polskiego w Wolnym Mieście Gdańsku daleko było do kupczącej własnym ciałem Olimpii de Gouges. Niemniej wspólnota w zamiłowaniu do pióra okazała się silniejsza niż bariery czasu i przestrzeni. Tym bardziej, że Przybyszewska częstokroć osadzała akcje swych utworów właśnie w okresie wdrażania rewolucyjnej inżynierii społecznej. Borykająca się z samotnością, brakiem zawodowej stabilizacji, a nade wszystko uzależnieniem od morfiny – delikatnie rzecz ujmując – nie miała łatwego życia. Wszystkie te czynniki sprawiły, że córka sławnego ojca usiłowała wyżywać się na niwie artystycznej. Efektem tego był m.in. wspomniany dramat „Sprawa Dantona” oraz liczne, w zdecydowanej większości niedokończone opowiadania. Zaangażowanie autorki w podjętą przez nią tematykę okazało się jednak nadmierne, przyczyniając się do wypaczonego postrzegania rewolucyjnego dyktatora, Maximiliena Robespierre’a. Autor skryptu niniejszego komiksu zdołał uchwycić emocjonalną zależność Przybyszewskiej od jej wyidealizowanych wyobrażeń na temat przywódcy jakobinów oraz stopniowego popadania na tym tle w obsesje. To jednak jedynie punkt wyjścia do zasadniczego dylematu Przybyszewskiej, niepotrafiącej pogodzić swojej wizji „nieprzekupnego geniusza” (bo tak zwykła postrzegać Robespierre’a) z dokonaną za jego sprawą eksterminacją tzw. wrogów ludu, wśród których znalazła się również Olimpia. Mimo niewielkiej rozpiętości komiksu, dramat autorki wydaje się trafnie uchwycony.

Rozrysowania skryptu Szulca podjął się wzmiankowany Jakub Babczyński, plastyk związany ze środowiskiem trójmiejskich twórców komiksu. W swoim dorobku ma on m.in. udział w realizacji „Antologii 24 Hour Comics Day – Gdańsk 2013”, jedną z nowelek zbioru o międzywojennej Gdyni („Miasto z widokiem”) oraz antyklerykalny paszkwil „Ballada o Eulalii” według scenariusza Jerzego Szyłaka. Autor udziela się również w pracy dydaktycznej, co przejawia się prowadzeniem przezeń komiksowych warsztatów dla uczniów gdańskich szkół. Jego styl charakteryzuje skłonność do karykatury i groteskizujących odkształceń przy równoczesnym cyzelowaniu szczegółów. W zestawieniu chociażby z wspomnianą „Balladą o Eulalii” daje się dostrzec formalny rozwój tego twórcy, a jego umiejętności warsztatowe uległy wyraźnej sublimacji. Na obecnym etapie prace Babczyńskiego cechuje większa niż jeszcze kilka lat temu swoboda w ujmowaniu emocji rozrysowywanych przezeń postaci oraz sporo pomysłowości w komponowaniu kadrów na planszy. Dodajmy do tego wprawne operowanie kontrastami, a otrzymamy przejaw zwyżkującej formy tego twórcy.

„Olimpię z Gdańska” wypada uznać za sprawnie zrealizowane przedsięwzięcie, spójne stylistycznie i wzbogacające rozeznanie ewentualnych czytelników w kontekście twórczości Przybyszewskiej. Trudno jednak uznać ów tytuł za szczególnie porywający. Rzecz bowiem plasuje się raczej w kategorii publikacji memoratywnych pokroju „Józef Makowski – Mój dziennik” czy „Nadzieja, męstwo i śmierć. Powstańcza wiosna oddziału Kononowicza”, w których aspekt czysto poznawczy zdecydowanie przeważa nad całą resztą.

 

Tytuł: „Olimpia z Gdańska”

  • Scenariusz: Piotr Szulc
  • Rysunki: Jakub Babczyński
  • Wydawca:  Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Gdańsku
  • Data publikacji: 20 listopada 2015 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: 16,5 x 23,5 cm
  • Papier: offset
  • Druk: czarno-biały 
  • Liczba stron: 32
  • Cena: 20 zł

Dziękujemy WiMBP w Gdańsku za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus