Philip K. Dick „Raport mniejszości” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Raven

Dodane: 16-01-2017 13:29 ()


Czwarty tom zbierający krótkie formy w wykonaniu Philipa K. Dicka raz jeszcze potwierdza biegłość rzeczonego autora w podjętej przezeń nieco wbrew sobie odmianie literackiej. Z perspektywy lektury tomów wcześniejszych („Krótki szczęśliwy żywot brązowego oxforda”, „Wariant drugi”, „Kopia ojca”) nie jest to żadna rewelacja, jako że „Katorżnik w Kopalni Kamienia Filozoficznego” (jak zwykł zwać Dicka Marek Oramus) już na wczesnym etapie swojej aktywności z dużą wprawą operował zarówno słowem pisanym, jak i całym bogactwem motywów przypisanych science fiction. Nie inaczej jest również w przypadku tekstów powstałych w latach 1954-1964.

Podobnie jak w utworach powstałych przed rokiem 1954, także i tutaj nie zabrakło wspomnianego czerpania z pojemnych zasobów literackiej fantastyki. Przejawiło się to eksploatacją już naonczas zgranych schematów – m.in. agresji ze strony obcej cywilizacji („Rezerwowy”), paradoksów czasowych (tytułowy „Raport mniejszości”, „Serwisant”), nieprzewidzianych konsekwencji rozwoju robotyki („Autofab”) czy nachalnego oddziaływania mediów na liczne społeczności („Na modłę Yancy’ego”). „Koniolub Grubas” nie byłby jednak sobą, gdyby nie przekształcił tych motywów według osobliwego modelu postrzegania rzeczywistości. Tym bardziej że tworzenie fantastyki było dlań jedynie substytutem rzeczywistych ambicji w zakresie udzielania się na pisarskiej niwie. Stąd znaczna część zaproponowanych przezeń fabuł koncentrowała się na zjawiskach, które wówczas intrygowały zarówno samego Dicka, jak i osoby z jego otoczenia. Tak było w przypadku opowiadania „Na modłę Yancy’ego” powstałego na tle obsesji wobec Richarda Nixona (czy jak to określił sam Dick „problemu ludzi w szarych garniturach”). Z kolei „Czas wesołej Pat” to niejako zaczyn do jednej z najbardziej cenionych powieści tego autora, tj. „Trzech stygmatów Palmera Eldritcha”, inspirowanych wizją unoszącej się na nieboskłonie metalowej głowy złowrogiego bóstwa oraz… lalką Barbie. Szczególnie interesująco jawi się opowiadanie „Pająk wodny”, na którego kartach współczesnych sobie kreatorów science fiction (w tym m.in. Paula Andersona, Isaaca Asimova i oczywiście także siebie) przedstawił jako prekognitów. Jak to często w przypadku Dicka bywało, w niniejszym utworze nie zabrakło odniesień do jego życia prywatnego. Co prawda nie w tej skali jak miało to miejsce w przypadku m.in. „Valis” oraz „Wyznań łgarza”; niemniej nie sposób ich nie zauważyć, zwłaszcza że udatnie przyczyniają się do wytworzenia sugestywnego tła.

Nade wszystko cieszy jednak pokaźna dawka charakterystycznego dla tego pisarza humoru. Także z tego względu, że w typowym dlań sardonicznym usposobieniu nie szczędzi on zarówno swoich bohaterów, jak i motywów przypisanych fantastyce, przez część jego kolegów po piórze traktowanych na ogół z pełną powagą. Tymczasem metoda prezentacji zostaje przezeń przeprowadzona bez znamion entuzjazmu dla zaawansowanych technologii oraz ekspandowania ludzkości ku światom innym niż ich macierzysty. Jego refleksja sięga bowiem odmiennych sfer życiowych aktywności, znacznie bliższych mieszkańcom przedmieść San Diego z czasów jego młodości niż spełnionych utopi z kart utworów science fiction doby Złotej Ery tej odmiany literackiej. Dicka interesowały zatem losy nie tyle posągowych eksploratorów pozaziemskich przestworzy (vide „My, odkrywcy”) co raczej zmęczeni życiem pracownicy korporacji na kolonizowanym Ganimedesie i Kallisto. Jak na czasy zaistnienia zebranych w tym tomie tekstów tego typu podejście nie należało do standardowych, a przy okazji przyczyniało się do odczucia, że mamy do czynienia ze sprawną imitacją literatury głównego nurtu wzbogaconą o elementy gatunkowe science fiction. Paradoksalnie dzięki temu Dick mógł sobie pozwolić na więcej niż współczesny mu James Baldwin („Notatki syna swego kraju”) czy Henry Miller („Noce miłości i śmiechu”) udzielający się w ramach właśnie literatury głównego nurtu. Równocześnie jakością pisarskiego warsztatu zdawał się nie ustępować wspomnianym; cóż jednak z tego skoro przejawy twórczości autora „Bożej inwazji” publikowano naonczas prawie wyłącznie w groszowych magazynach szerokim łukiem omijanych przez ogół znanych znawców i światłych krytyków. Ta okoliczność niewątpliwie nie była dlań łatwa, czemu wielokrotnie dawał wyraz m.in. przy okazji późniejszych spotkań z czytelnikami. Nie załamywał się jednak, a miast tego pracował z jeszcze większą intensywnością niż do tej pory.

Okres zaistnienia opowiadań składających się na niniejszy tom okazał się dlań przełomowy. To właśnie wówczas do dystrybucji trafiła pierwsza jego powieść wydana w twardej okładce („Czas poza czasem” z 1959 r.) co samo w sobie uchodziło za nie lada prestiż. Kilka lat później, w roku 1963, został on uhonorowany nagrodą Hugo za powieść „Człowiek z Wysokiego Zamku”, która do dziś zaliczana jest do ścisłego kanonu historii alternatywnej. Zawarł przy tym znajomości z innymi twórcami tej odmiany literatury - w tym m.in. Rogerem Zelaznym i Brianem W. Aldissem. Stał się znaną i cenioną postacią w środowisku wielbicieli fantastyki ewoluując od autora krótkich form do pełnowymiarowych powieści. Równocześnie jednak popadał w coraz większe uzależnienie od substancji halucynogennych, co walnie przyczyniło się do rozwoju trawiącej go schizofrenii. Rozpadło się jego drugie małżeństwo z Cleo Apostolides (bardziej znaną jako Cleo Mini), która chyba jak żadna inna z późniejszych żon wspierała go w literackich wysiłkach. O ile jeszcze w 1953 r. (a zatem u schyłku okresu, z którego pochodziły opowiadania zebrane w poprzednim tomie) Dick deklarował swój zamiar porzucenia science fiction na rzecz literatury obyczajowej, o tyle w trakcie zaistnienia niniejszych jego ścieżka twórcza została trwale określona, a jak czas pokazał, nie było już z niej odwrotu. Dlatego z tym większym przekonaniem wypada polecić ów zbiór, w którym osoby zaznajomione z późniejszymi dokonaniami „Dostojewskiego SF” odnajdą szereg motywów, które z czasem przeobraziły się w takie powieści jak wspominane „Trzy stygmaty Palmera Eldritcha” i „Simulakra”.

 

Tytuł: „Raport mniejszości”

  • Tytuł oryginału: „The Collected Short Stories of Phillip K. Dick, volume 4: Minority Report”
  • Autor: Philip K. Dick  
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Janusz Szczepański
  • Przedmowa do wydania polskiego: Nikołaj Karajew
  • Przedmowa do wydania amerykańskiego: James Tiptree Młodszy
  • Opracowanie graficzne serii: Wojciech Siudmak
  • Wydawca wersji oryginalnej: Underwood–Miller Inc.
  • Wydawca wersji polskiej: Dom Wydawniczy Rebis
  • Data premiery wersji oryginalnej: maj 1987 r.
  • Data premiery wersji polskiej: 11 października 2016 r.
  • Oprawa: twarda z obwolutą
  • Format: 15,5 x 23 cm
  • Papier: offset
  • Druk: czarno-biały
  • Liczba stron: 584
  • Cena: 59,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus