„Szubienica” - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 27-02-2017 23:54 ()


Horrorów kręconych tak, aby sprawiały wrażenie zapisków autentycznych wydarzeń, kręconych z ręki amatorskimi, chałupniczymi wręcz sposobami mamy na pęczki. Trend spopularyzowany przez serię Paranormal Activity sprawił, że za stworzenie własnego straszaka może wziąć się prawie każdy. Czy zadania takiego powinni się podejmować twórcy „Szubienicy”?

„Szubienica” to film o typowej dla podgatunku strukturze: na początek kilka scen z codziennego życia, aby wprowadzić bohaterów i dać im pretekst do wybrania się w nawiedzone miejsce, potem przechodzimy do części „spacerowej”, czyli zwiedzania przybytku, w którym zamanifestują się nadnaturalne siły, które napędzić mają bohaterom i nam stracha. Nie inaczej jest również w przypadku recenzowanego obrazu, w którym kilka minut spędzonych wśród licealistów szykujących się do wystawienia sztuki o tytułowej szubienicy pozwala szybko zapoznać się z personami, w których towarzystwie przyjdzie nam spędzić kolejną godzinę. Tak więc nocą trafiamy wraz z bohaterami do budynku szkolnego teatru, w którym to dzieją się dziwy i strachy, a kolejni nastolatkowie trafiają do krainy wiecznych łowów za sprawą sił nieczystych. Scenariusz jest prosty, ale małe plusy należą się za niegłupi pomysł wątku wiążącego przeszłość rodziny jednego z bohaterów z rozgrywającymi się wydarzeniami. W przeciwieństwie do wielu podobnych produkcji „Szubienica” finalnie serwuje widzom wyjaśnienia na pytania "kto i dlaczego" co również odróżnia film od pozostałych tego typu obrazów, przyznam więc kolejny punkcik za pewną oryginalność. Ostatni z punktów dam za - z braku innych słów - ładnie zrealizowane, ciekawe i nieco teatralne zakończenie głównego wątku. Teatralność finału dobrze wpisuje się w tematykę produkcji i nadaje obrazowi formę swoistej pętli (żart o wieszaniu zamierzony).

Nie tylko sam szkielet scenariusza, ale również obsada w stu procentach odzwierciedlają gatunkowe stereotypy. Jest więc nieco głupkowaty i kozaczący młodzian, który sprowadzi na grupkę nieszczęście, kusząc los. Jest i jego lasencja, której głównym atutem jest agresywnie atrakcyjna aparycja oraz jej przeciwieństwo, czyli dziewczyna skromna, ale pewna siebie i o wielkim wdzięku. Na koniec jest oczywiście ktoś na kształt głównego bohatera, czyli łobuzowaty chłopak o złotym sercu zabujany w skromnej koleżance. Na plus policzmy fakt, że film nie mówi nam, kto jest kim, ale pokazuje to konkretnymi scenami i zachowaniem protagonistów.

Co do aktorstwa to ciężko je ocenić skoro w większości składa się z okrzyków strachu, paniki oraz nerwowych wrzasków i nawoływania się po imieniu. Niemniej jednak ten niewielki wycinek aktorzy odegrali bardzo sprawnie. Gdy słyszymy podszyte paniką i strachem zapewnienia grupowego kozaka, to czujemy, że chłopaczyna faktycznie ma miękko w gaciach. Równie autentycznie brzmią łamiące się słowa bohaterki, która za chwilę zupełnie załamie się mentalnie. Dobrze wiedzieć, że nawet w niskobudżetowych produkcjach zdarza się grać aktorom o nie najgorszym talencie.

Niewiele powiedzieć można o oprawie audiowizualnej. Ujęcia kręcone są albo amatorską kamerą, albo kamerą w komórce, oczywiście kamera telepie się i lata na wszystkie strony jak Speedy Gonzales po podwójnym espresso. Irytujący może być fakt, że wyjątkowo często w filmie śledzimy podłogę lub czubki butów bohaterów. W kwestii scenografii postanowiono się chyba nie wysilać i nie był to zły ruch. Wnętrza, po których zasuwają bohaterowie i tak wyglądają dość upiornie, gdzieniegdzie tylko podrzucono jakiś rekwizyt, nałożono filtr lub posłużono się klimatycznym oświetleniem, by podbić atmosferę. Jak widać, sprawdza się w kinie grozy również prostota. Co do dźwięku to oczywiście muzyki brak, bo burzyłaby paradokumentalną iluzję, pozostałe efekty dźwiękowe pochodzą chyba ze standardowej biblioteki dźwięków, o jakiej można pomyśleć.

„Szubienica” to niemal całkowicie sztampowy i stereotypowy straszak, który jednak został bardzo solidnie zrealizowany i na tle konkurencji wyróżnia się kilkoma fajnymi zagraniami. Niesamowitego lęku u widza, w szczególności obeznanego z kinem grozy, nie wywoła, ale mówiąc szczerze, oglądając ten niskobudżetowy film sprzed niemal dwóch lat, bawiłem się lepiej niż na niejednej hollywoodzkiej produkcji („Rings”, ekhe ekhe...).

 Ocena: 5/10

Tytuł: Szubienica

Reżyseria: Chris Lofing, Travis Cluff

Scenariusz: Chris Lofing,Travis Cluff

Obsada:

  • Reese Mishler
  • Pfeifer Brown
  • Ryan Shoos
  • Cassidy Gifford

Muzyka: Zach Lemmon

Zdjęcia: Edd Lukas

Montaż: Chris Lofing

Scenografia: Marc Hatwig

Kostiumy: Nicki Stewart, Jessica Peter

Czas trwania: 81 minut

Dziękujemy dystrybutorowi filmu Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 


comments powered by Disqus