„Jam jest Legion" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 10-03-2017 10:09 ()


Powiązania Nazistów z okultyzmem zawsze wzbudzały emocje, zwłaszcza wśród poszukiwaczy sensacji. Niekiedy wspominano, że wojujący niemal z całą Europą Hitler szuka nadprzyrodzonych rozwiązań umożliwiających przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę. Bez wątpienia temat ten, zgrabnie łączący realia historyczne z fantastyką, z powodzeniem można wykorzystywać w kinie, literaturze, a także komiksie.

Jam jest Legion to zbiorcze wydanie dzieła dwóch wirtuozów współczesnego komiksu – uznanego scenarzysty Fabiena Nury’ego, a także utytułowanego ilustratora – Johna Cassadaya. To również debiut wydawniczy oficyny OMG! Wytwórnia Słowobrazu, która zdecydowała się przypomnieć polskim czytelnikom niniejszy tytuł. Warto nadmienić, że pierwsza część trylogii, zatytułowana Tańczący faun ukazała się pierwotnie na polskim rynku nakładem wydawnictwa Sutoris w 2008 r. Wtedy nie doczekaliśmy się finału tej historii, zatem teraz nadarza się okazja, aby poznać całą tę fantastyczną opowieść.

W 1942 roku gdzieś na rumuńskiej prowincji żyje mała dziewczynka obdarzona nadprzyrodzoną mocą. Wśród lokalnej ludności wzbudza strach, a dla Niemców staje się obiektem badań. Fascynujące zdolności pozwalają jej kontrolować niezliczoną liczbę osób, ale także zwierzęta. Więźniowie są tylko naczyniem dla świadomości dziewczynki, pod której wpływem zamieniają się w nieznających strachu i bólu żołnierzy zombie. Nacierają do przodu ku zwycięstwu, nie zważając na rany czy straty w zespole. Wyprani z emocji, pozbawieni własnej woli są niczym marionetki wypuszczone na pole walki – idealni wojownicy, których nie powstrzyma nic poza śmiercią. Może nie jest to broń ostatecznej zagłady, ale spory atut w szeregach Nazistów.

Można by sądzić, że to właśnie nastoletnia bohaterka będzie centralną postacią fabuły. Jednakże nie jest tak do końca. Na tym polega kunszt Fabiena Nury’ego, który z pokazu jej nadprzyrodzonych mocy uczynił wabik mający zachęcić czytelnika do wniknięcia w mglistą intrygę. De facto nie mamy tu do czynienia z jednym ściśle określonym głównym bohaterem. Każda z postaci – czy to będzie Karel, partyzant walczący z Niemcami, enigmatyczny detektyw Stanley Pilgrim czy admirał Wilhelm Canaris – wydaje się początkowo mało znaczącą osobowością, niewielkim trybikiem w machinacjach rządów, agentów, demonów. Jednak Nury poprzez ciąg zależności oraz nawarstwianie tajemnic sprytnie łączy ich losy. A należy przy tym zaznaczyć, że stanowią oni i tak tło dla rywalizacji dwóch braci, mitycznych kreatur walczących od wieków. Wątek nadprzyrodzony i jego implikacje wiążą niejako gros postaci, stanowiąc o sile niejednoznacznej fabuły. Intryga rozgrywa się tu przynajmniej na dwóch płaszczyznach, rywalizacji między odwiecznymi demonami, dla których wojenne zmagania ludzi są tylko przykrywką dla ich działalności, a także knowań i spisków agentów obu walczących stron. Granica między dobrem i złem zaciera się, gdyż każdy chce ugrać coś dla siebie, podejmując niekiedy moralnie wątpliwie decyzje. Na pewno mnogość postaci i wątków sprawia, że komiks jest wymagającym, ale równocześnie satysfakcjonującym tytułem.

Jam jest Legion to arcydzieło pod względem graficznym. Trudno nie zachwycać się dopracowanymi, realistycznymi obrazami tworzonymi przez Johna Cassadaya. Jego styl – rozpoznawalny na pierwszy rzut oka – w tym przypadku odpowiada za budowanie nastroju, gęstej i przytłaczającej atmosfery, z łatwością łącząc elementy kryminalnego dochodzenia z pełnokrwistym horrorem. Cassaday jest mistrzem w oddawaniu emocji, kreślenia lęku i przerażenia na twarzach bohaterów. Nie ma sobie równych w kreowaniu nastroju grozy, co wydatnie podkreślają żywe, krwiste kadry. Podobny zabieg stosował przy okazji współpracy z Jossem Whedonem w Astonishing X-Men, gdzie poprzez wymowną oraz przyciemnioną kolorystykę nadał opowieści niezapomniany posmak koszmaru. Nad jego pracami można się rozpływać.

Jam jest Legion mimo natłoku postaci, częstych zmian lokacji i zawiłych intryg jest wart uwagi. Nury wykreował świat, który harmonijnie łączy w sobie elementy historyczne z fantasy, niejednokrotnie zaskakując nieoczywistym rozstrzygnięciem. Dorzucając do tego efektowną i unikalną oprawę graficzną, otrzymujemy dzieło, które zarówno w podejmowanej tematyce, jak i w wymiarze doznaniowym oraz estetycznym powinno zadowolić każdego miłośnika grozy. Oby więcej podobnych tytułów na rynku.

 

Tytuł: Jam jest Legion

  • Scenariusz: Fabien Nury
  • Rysunki: John Cassaday
  • Wydawca: OMG! Wytwórnia Słowobrazu
  • Data publikacji: 02.2017 r.
  • Tłumacz: Jakub Syty
  • Ilość stron: 184
  • Format: 215x290 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN: 978-83-944110-0-8
  • Cena: 92 zł

 

Dziękujemy wydawnictwu OMG! Wytwórnia Słowobrazu za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus