„Radiant” tom 1 - recenzja

Autor: Anna Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 03-04-2017 21:53 ()


Na polskim rynku japońska manga zadomowiła się już na dobre, a wydawnictwa prześcigają się w swoich bogatych ofertach, aby zadowolić jak największą rzeszę czytelników. Także wielbiciele koreańskiej manhwy mogą znaleźć coś dla siebie. Nie łatwo zatem przyciągnąć uwagę nowym tytułem niebędącym największym z hitów, wśród morza propozycji, chyba że wyróżnia się czymś nietypowym. A właśnie czymś takim może poszczycić się „Radiant”, nowa pozycja od wydawnictwa Okami. Na pierwszy rzut oka, to typowa manga z gatunku shonen. Mamy tu nastoletniego głównego bohatera, dużo humoru, dynamicznej akcji, walk i przygody. Tyle że manga nie powstała w Kraju Kwitnącej Wiśni, a we Francji. Została stworzona przez Tony’ego Valente i co ważne, doczekała się także publikacji w samej Japonii. Już sam ten fakt sprawia, żeby z ciekawości sięgnąć po „Radianta” i zobaczyć jak francuski autor poradził sobie z japońskim formatem.

Głównym bohaterem historii stworzonej przez Valente jest Seth, nastolatek szkolący się pod czujnym okiem czarownicy Almy do walki z Nemezis, tajemniczymi potworami spadającymi z nieba, niszczącymi wszystko na swojej drodze i stanowiącymi śmiertelne zagrożenie dla ludzi, gdyż spotkanie z ich mocą najczęściej kończy się dla pechowców śmiercią. Najczęściej, ale nie zawsze. Nikły procent ludzkości przeżywa, ale zostaje naznaczony infekcją, czasami kłopotliwą (autor prezentuje tu szereg pomysłów od rogów głównego bohatera, przez bóle głowy po… uporczywe biegunki) i otrzymuje zdolność posługiwania się fantazją, czyli magią. Tak oto powstają czarownicy zdolni do walki z Nemezis.

Pierwszy tom to przedstawienie praw rządzących światem oraz perypetie Setha, który bardzo chce walczyć z Nemezis, ale nie do końca jest jeszcze gotów, choćby dlatego, że potrafi pomylić wroga z… mućką. Humoru tu nie brakuje, ale zdarzają się też poważne momenty. Warto zwrócić uwagę na bohaterów, których mamy tutaj różnorodność. Od podchodzącego pod parodię Zacnego Kwartetu, przez groźnych członków Inkwizycji, którzy będą na pewno ważną osią rozwijającej się fabuły, po umiejącą wzbudzić postrach Almę, a to nie jedyne postaci występujące w tym tomie. Seth stawia sobie za zadanie odnaleźć i zniszczyć legendarne źródło Nemezis zwane przez tych, którzy w nie wierzą, Radiant, ale aby tego dokonać, musi nauczyć się władać własnymi zdolności. Tak zaczynają się jego przygody.

Wielbiciele takich pozycji jak „Dragon Ball”, „Naruto”, „Fairy Tail” czy „One Piece” na pewno znajdą tutaj coś dla siebie. Kolejną przygodę, która może zainteresować i rozbawić. Bohatera, którego zmagania oraz perypetie będą śledzić, a mnogość postaci, pojawiających się wokół, na pewno sprawi, że nie będziecie się przy lekturze tomiku nudzić.

Od strony graficznej „Radiant” przypomina typową mangę z gatunku shonen, kadry są dynamiczne, rysunki w dużej części humorystyczne, ale przyjemne dla oka. Czupryna głównego bohatera przywodzi na myśl „Dragon Balla”, ale można traktować to jako ukłon w stronę tej pozycji. Wnikliwsi wielbiciele gatunku może zauważą więcej inspiracji, ale historia posiada potencjał i można dać szansę poczynaniom Setha. Na pewno jest w niej wiele niewiadomych, wymagających wyjaśnień, ale te zapewne pojawią się w kolejnych tomach. Na chwilę obecną we Francji ukazało się ich sześć.

Na pochwałę zasługuje sposób wydania. Manga w standardowym wymiarze, z obwolutą i kilkoma kolorowymi stronami prezentuje się bardzo dobrze. Jako dodatek można było otrzymać zakładkę, dwustronną, chociaż z tym samym motywem, ale sztywną i laminowaną, dzięki czemu może służyć na dłużej. Tłumaczenie też jest na wysokim poziomie, lekkie, pasujące do tego typu komiksu i bez literówek. Okami zaprezentowało czytelnikom ciekawą i dopracowaną pozycję, po którą powinni sięgnąć wielbiciele shonenów. Polecam.

 

Tytuł: „Radiant” tom 1

  • Scenariusz: Tony Valente
  • Rysunki: Tony Valente
  • Wydawca: Okami
  • Premiera: 20.03.2017 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: 125x185 mm
  • Papier: offset
  • Druk: cz-b
  • Stron: 184
  • Cena: 19,99

Dziękujemy wydawnictwu Okami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus