„Cyann” tom 2 - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 07-05-2017 11:41 ()


Po lekturze pierwszego tomu komiksowej serii Françoisa Bourgeona i Clauda Lacroix wiemy już, że piękna, porywcza i bezkompromisowa Cyann Olsimar, córka głowy rodu sprawującego rządy na planecie Olh, odkryła spisek deOsów polegający na nielegalnym wykorzystaniu Sieci Wielkiego Obiegu. Dzięki temu systemowi łączącemu odległe od siebie planety, przedstawiciele uprzywilejowanej kasty kapłańskiej mogli błyskawicznie przemieszczać się pomiędzy Olh i IlO, podczas gdy „tradycyjna” podróż pomiędzy tymi planetami stanowiła niezwykle długotrwałe i kosztowne przedsięwzięcie. To bezpośrednie połączenie wykorzystywali do utrzymywania swoich wpływów – dzięki hodowanym na IlO roślinom manipulowali bowiem epidemią purpurowej gorączki dziesiątkującą populację Olh. Przedstawiciel tajemniczego ludu Ve, który wspólnie z Cyann udaremnił zamiary kapłanów, powierzył dziewczynie rolę Klucza, czyli kogoś, kto może za pośrednictwem Wrót wykorzystywać Sieć Wielkiego Obiegu do nieograniczonego podróżowania między światami.

Drugi tom serii stanowi kronikę kolejnych podróży Cyann. Trzeba jednak zaznaczyć, że dziewczyna nie do końca odnajduje się w nowej roli. Już początek opowieści „Ajeja z Aldaalu” zwiastuje czekające na nią kłopoty. Otóż z powodu swojej niedbałości oraz lenistwa, źle wypowiada ona komendę i zamiast trafić na Aldelarann, zostaje przeniesiona na Aldaal. Tu od razu wpada w poważne tarapaty i dostaje się do niewoli jednookiej kobiety o imieniu Ajeja. Choć początek tej znajomości jest – delikatnie mówiąc – niefortunny, to stopniowo rozwija się pomiędzy nimi coś w rodzaju przyjaźni. Wspólnie przemierzają niegościnny świat Aldaalu, planety, której mieszkańcy nieustannie wędrują, uciekając przed śmiertelnie niebezpieczną Nocą. „Kolory Marcady” to kontynuacja tej opowieści, rozgrywająca się już na zupełnie innej planecie, na której na Cyann znów wpada w tarapaty. Tym razem jednak wybawia ją z nich imperialny inspektor również jakoś powiązany z Siecią Wielkiego Obiegu. Wątkiem łączącym obie opowieści są nielegalne działania potężnej korporacji o nazwie Urbicka Kompania Micomi, czerpiącej zyski z bezwzględnej eksploatacji mieszkańców Aldaalu.

Dwa albumy, które znalazły się w drugim tomie wydania zbiorczego, znacznie różnią się od, tworzących jedną, w gruncie rzeczy zamkniętą całość, albumów opublikowanych w tomie pierwszym. Różnice dotyczą objętości oraz rytmu narracji. Jak pamiętamy dwa pierwsze albumy – „ŹrÓdło i SOnda” oraz „Sześć pór roku na Ilo” miały po sto dziesięć plansz, co dawało autorom możliwość powolnego rozwijania opowieści. Dwa albumy z drugiego tomu są znacznie krótsze – „Ajeja z Aldaalu” ma siedemdziesiąt dwie plansze, natomiast „Kolory Marcady” sześćdziesiąt siedem. W związku z tym, choć nadal jest to objętość znacznie przewyższająca typowy album, narracja jest tu nieco bardziej skondensowana. Szczególnie daje to o sobie znać w „Kolorach Marcady”, mniej widoczne jest natomiast w historii „Ajeja z Aldaalu”. Co więcej, nie sposób pozbyć się wrażenia, że w przeciwieństwie do pierwszego tomu, fabuł jest tu nieco mniej przemyślana, a chwilami dość chaotyczna. Nie bez wpływu na ten stan rzeczy, pozostawały zapewne toczone przez autorów w trakcie prac nad albumami batalie sądowe z wydawnictwem Casterman, które opublikowało pierwsze dwie części serii oraz poszukiwanie nowego wydawcy. Trzeci i czwarty album ostatecznie opublikowało wydawnictwo Vents d’Ouest (w roku 2005 i 2007). Odnotujmy przy okazji, że na piąty i szósty tom czytelnicy również czekali znacznie dłużej, a twórcy po raz kolejny zmieniali wydawców.

François Bourgeon i Claud Lacroix kontynuowali zatem swoją opowieść o przygodach pięknej Cyann Olsimar w bardzo burzliwych okolicznościach. O ile mogło to wpłynąć na samą fabułę, o tyle nie przeszkodziło im jednak w wykreowaniu zapierających dech w piersiach fantastycznych światów. Nawet jeśli same przygody głównej bohaterki są tym razem nieco mniej interesujące, to kreacja tła, na którym rozgrywa się akcja, robi niezmiennie ogromne wrażenie. Struktura społeczno-kulturowa obu planet została przemyślana w najdrobniejszych szczegółach. Nieprzyjazny i prymitywny Aldaal jawi się jako niezwykle brutalny świat, w którym przeżyć mogą tylko najbardziej przebiegli i zaradni, a wszystko obraca się wokół wymiany towarów i usług – nie zawsze legalnych. Mamy tu przedstawicieli różnych grup i oryginalnych profesji – grzebacze, krypiarze, rybacy, szczuropasy, średniaki, zbieracze micomi – połączonych ze sobą skomplikowanymi i opartymi na wzajemnej podejrzliwości relacjami handlowymi. Jeszcze bardziej efektowny i – jak się zdaje – bliższy doświadczeniom współczesnego czytelnika jest elegancki i zaawansowany technologicznie świat Marcady. Na tej planecie, jak mówi jeden z jej mieszkańców, płaci się za wszystko – „za usługi za wymianę. Każda rzecz i czynność ma swoją cenę. Od każdej płaci się podatek”. I rzeczywiście tak jest, cenę ma tu dosłownie wszystko, nawet… gwałt. Co więcej, na bieżąco są tu zapisywane wszystkie, nawet te najbardziej intymne, obrazy życia codziennego ludzi, a następnie te najbardziej interesujące z nich zostają upublicznione (brzmi znajomo?). Ludzie za darmo nie chcą nawet wymienić ze sobą kilku słów. W społeczeństwie panuje apatia i całkowita znieczulica. W poszukiwaniu emocji najbogatsi oddają się ekstremalnym rozrywkom, polegającym nierzadko na bezkarnym zabijaniu osób biednych i wykluczonych z tego systemu. Ostatecznie trudno nawet rozstrzygnąć, co jest bardziej przerażające, czy brudny i surowy Aldaal, czy konsumpcyjne społeczeństwo Marcady.

Ogromnym atutem komiksu pozostają wspaniałe rysunki Bourgeona. Znów mamy okazję podziwiać niewiarygodne konstrukcje architektoniczne, skomplikowane urządzenia, oryginalne stroje oraz bujną faunę i florę odległych planet. Niezwykła drobiazgowość rysownika przejawia się zarówno w drobnych detalach zawartych w poszczególnych kadrach, jak i w przedstawionych z rozmachem ogromnych pejzażach. Szczególnie efektownie wypadają kadry zajmujące całe plansze, w których rysownik wręcz popisuje się swoim wyjątkowym talentem. Bourgeon z jednakową biegłością przedstawia surowy świat Aldaalu oraz nowoczesną rzeczywistość Marcady. Ten pierwszy przywołuje pewne skojarzenia ze światem wykreowanym przez Regisa Loisela w serii „W poszukiwaniu ptaka czasu”, natomiast ten drugi przywodzi na myśl świat Incala stworzony przez Moebiusa. Krótko mówiąc, pod względem wizualnym mamy tu prawdziwe arcydzieło.

„Cyann” pozostaje serią wartą polecenia. Choć fabuła opowieści nie jest tak interesująca, jak w przypadku pierwszego tomu, to atutami serii pozostają dwa inne ważne elementy. Po pierwsze kreacja światów, w których toczy się opowieść, po drugie – genialne rysunki. Przedstawiając dwa skrajnie odmienne od siebie światy, autorzy mówią w gruncie rzeczy wiele o rzeczywistości, w jakiej przyszło nam dziś żyć. Surowy i wymagający świat, w którym każdy dzień jest walką o przetrwanie i wszystko jest na sprzedaż, jest nam dziś przecież doskonale znany, choć w wersji znacznie mniej efektownej, niż ta narysowana przez Bourgeona. Doprowadzając pewne aspekty wykreowanej przez siebie rzeczywistości do graniczącej z absurdem skrajności, twórcy skłaniają czytelnika do refleksji nad własnym życiem. Czy nie o to chodzi w dobrej literaturze?

 

Tytuł:Cyann” tom 2

  • Tytuł oryginału: „Le Cycle de Cyann, volumes 1 and 2”
  • Scenariusz i rysunki – koncepcja: François Bourgeon, Claude Lacroix
  • Scenariusz i rysunki – realizacja: François Bourgeon
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 04.2017 r.
  • Wydawca oryginału: Delcourt
  • Data wydania oryginału: 2014 r.
  • Objętość: 152 strony
  • Format: 215x290 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Dystrybucja: księgarnie/internet
  • Cena okładkowa: 99,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus