„Spider-Man: Niebieski” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 24-05-2017 17:42 ()


Raz w roku podczas Walentynek Spider-Man pozostawia czerwoną różę w miejscu, gdzie niegdyś rozegrał się jego prywatny dramat. Konfrontacja z Green Goblinem okazała się tragiczna w skutkach dla Gwen Stacy – nieodżałowanej miłości Petera.

Album autorstwa niezrównanego duetu - Jeph Loeb i Tima Sale - to niecodzienna forma retrospekcji. Cofamy się do początków kariery Pająka, aby poznać relacje łączące go z dwiema kobietami jego życia – seksowną blondynką oraz rudowłosą modelką. Chyba nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie serii bez Mary Jane, która zdominowała większość przygód ściennego pełzacza. Należy zatem zadać sobie pytanie, co tak naprawdę wiemy o Gwen? Kim była dla Petera, czy łącząca ich więź była jedynie kruchą nicią przyjaźni, czy jednak początkiem rodzącego się głębszego uczucia brutalnie przerwanego przez szaleńca. Wspomnienia nagrywane przez Petera na dyktafon nie budzą wątpliwości – mieli żyć długo i szczęśliwe. Niestety, życie Gwen zgasło nagle, pozostawiając pustkę w sercu bohatera, a także stos dylematów.

Bolesna rana zadana przez Normana Osborna nigdy się nie zagoiła, a Peter nie raz rozpamiętywał, co by było, gdyby zdecydował się zabić swojego zaciekłego wroga, jednocześnie ratując Gwen przed okrutnym przeznaczeniem. Czy dokonując takiego wyboru, wciąż zasługiwałby na miano bohatera i byłby w stanie spojrzeć swoim bliskim w twarz? Raczej nie.

„Spider-Man: Niebieski” skupia się przede wszystkim na szkolnych latach, w których czasie Peter był pomiatany przez Flasha Thompsona, odbierał surowe lekcje od guru nowojorskiej prasy - J.J. Jamesona oraz stawiał opór przeróżnej maści zamaskowanych szwarccharakterów. A w opowieści jest ich całkiem sporo, poczynając od wspomnianego już Goblina, a na Rhino czy Sępie kończąc. Niemniej jednak potyczki ze wspomnianymi oprychami stanowią jedynie tło właściwej historii, a równie dobrze mogłoby ich w ogóle nie być. Główny tok fabuły kładzie nacisk na relacje międzyludzkie – a dokładnie ujmując - paczki znajomych. W jednej chwili znajdujemy się w samym środku miłosnego trójkąta, tak jakby bohaterowie zadawali sobie i czytelnikowi pytanie - jak to się stało, że klasowe popychadło wpadło w sidła dwóch atrakcyjnych dziewczyn? Niestety rywalizacja między Gwen a MJ zepchnięta jest na boczny tor. Trochę szkoda, że autorzy nie zdecydowali się mocniej uwypuklić ten wątek.

Ilekroć wracam do śmierci Gwen Stacy, to jestem pełen uznania dla włodarzy Marvela, którzy podjęli ryzyko i nie oszczędzili swojemu najpopularniejszemu bohaterowi dodatkowej traumy. Nawet śmierć wujka Bena, która stała się katalizatorem narodzin Spider-Mana, nie odcisnęła na nim takiego piętna jak utracona, kiełkująca miłość. Nigdy nie wiadomo jak dalej potoczyłyby się losy tej pary, gdyby Gwen nie zginęła.

Melancholijną atmosferę komiksu budują przede wszystkim kunsztowne ilustracje Tima Sale’a, imitujące styl Johna Romity Sr. Rysownik dość często ogranicza się do dwóch, trzech plansz na stronie, dzięki czemu większy nacisk kładzie na gesty, mimikę czy niewymowne spojrzenia. Niebagatelną rolę odgrywa też kolorystyka ze szczególnym uwzględnieniem silnej czerwieni oraz ciepłej żółci, dominujących, a zarazem kontrastujących ze sobą barw będących oznaką namiętności i władzy. Oczywiście nie mogło zabraknąć neutralnego błękitu, czyli koloru Pająka, symbolizującego niezdecydowanie bohatera, wahającego się przed dokonaniem poważnego wyboru.

Jeden płomienny pocałunek zmienił Petera na zawsze, nadając jego życiu tragicznego wymiaru. Mimo że Gwen nie zadomowiła się w serii na długo, to złapała Spider-Mana w miłosną sieć, którą skromna blondynka o urzekającym uśmiechu misternie utkała. Była jego pierwszą miłością, niespodziewaną, krótką i dramatycznie zakończoną. Pozostawiła w jego sercu niezabliźnioną ranę, tęsknotę, której co roku daje on wyraz pozostawioną różą, a której nie zdołało uleczyć do końca nawet uczucie do Mary Jane.

 

Tytuł:Spider-Man: Niebieski”

  • Scenariusz: Jeph Loeb
  • Rysunki: Tim Sale
  • Kolory: Steve Buccellato
  • Tłumaczenie: Marek Starosta
  • Wydawca: Mucha Comics
  • Data polskiego wydania: 05.2017 r.
  • Objętość: 176 stron
  • Format: 175x265 mm
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 65 zł

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus