„Bajka na końcu świata" tom 1: „Ostatni ogród" - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 01-07-2017 19:10 ()


Młody, zdolny, płodny twórca - Marcin Podolec. Trudno sobie teraz wyobrazić rok bez przynajmniej jednego komiksu z jego nazwiskiem na okładce. Najnowsze „dziecko” Podolca to pozycja właśnie dla młodszego odbiorcy. Wbrew tytułowi, „Bajka na końcu świata" to nie historia opowiadana na dalekim krańcu Ziemi. Komiks to postapokaliptyczna opowieść z udziałem dziewczynki o imieniu Wiktoria i jej psa – tytułowej suczki Bajki.

Wiktoria to jedyny ludzki bohater, jakiego spotykamy w pierwszym tomie pt. „Ostatni ogród". Krótkie, następujące historyjki przedstawiają jak dziewczynka i jej pies przemierzają opustoszały świat. Nasza para bohaterek nie błąka się jednak bez celu, planują odnaleźć rodziców Wiktorii, a prowadzić do nich mają pojawiające się na niebie światła. Po drodze spotykają jeszcze tylko jedną żywą istotę. Poza tym towarzyszy im sceneria, jaką możemy kojarzyć z wielu postapo (minus zombie, mutanty itp.). Podolec nie mówi nam, co stało się ze światem i nie mam nic przeciwko temu, byśmy nigdy się tego nie dowiedzieli. Podobnie jak w najlepszej powieści Cormaca McCarthy'ego liczy się nie powód apokalipsy, ani nawet nie cel wędrówki, a sama „Droga”. Nie zabrakło tropów znanych z gatunku - w odsłonie dla dorosłych - poszukiwania prowiantu, niebezpieczeństwa i bezpiecznej przystani, w której bohaterowie nie zostają, bo muszą dotrzeć do mitycznego celu. Do podstawowego zestawu historii postapo brakuje tylko innych ludzi, niekoniecznie dobrych, którzy zastąpią drogę naszym bohaterom. Zdziwiłbym się, gdyby ten motyw nie pojawił się w kolejnych tomach. Z racji grupy docelowej, do której skierowana jest „Bajka..." nie liczmy na to, że ci inni ludzie będą kanibalami lub samozwańczymi grupami żołnierzy.

Tytuł, mimo że opowiada o dziecku i jej gadającym psie w takiej, a nie innej scenerii, daleki jest od mogącej przyjść na myśl „Pory na przygodę”. Nie ma tu tamtego szaleństwa, kolorów i humoru. Jest za to kawał serca i relacja pomiędzy ludzką i psią dziewczynką. Nie jest to też świat pozbawiony nadziei, choć może ona okazać się próżna. Być może samo szukanie rodziców daje Wiktorii siłę, by iść dalej i zachować pogodę ducha. Podolec pracuje jak szalony, w chwili premiery pierwszej części artysta zapowiedział, że skończył już drugi tom i zaczyna trzeci.

Graficznie jest to poziom rysunków, do którego już zostaliśmy przyzwyczajeni i nawet pustkowia i zniszczone budynki mają swój urok. Autor jak zawsze stosuje oszczędną paletę barw (dominują brązy i pomarańcz). Ich nieduże nasycenie pasuje w przypadku tego komiksu dobrze jak nigdy dotąd.

„Ostatni ogród” zdecydowanie mocniej docenią dzieci. Komiks może też dać ciekawy temat na dyskusję pomiędzy rodzicami i ich pociechami. Ciekaw jestem, ilu dorosłym przejdą przez głowę podobne myśli, jakie mi towarzyszyły już od pierwszych stron. Mianowicie, czy w przedstawionym świecie normalną rzeczą jest, że zwierzęta mówią ludzkim głosem? Czy to wynik jakiegoś promieniowania? Czy też - tu kłania się brak dziecięcej niewinności - Bajka jedynie szczeka, a Wiktoria wyobraża sobie wszystkie wypowiadane przez jej psa kwestie i robi to, by nie oszaleć.

 

Tytuł: „Bajka na końcu świata" tom 1: „Ostatni ogród"

  • Scenariusz: Marcin Podolec
  • Rysunki: Marcin Podolec
  • Wydawca: Kultura Gniewu  
  • Data wydania: 31.05.2017 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 18,5 x 25 cm
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 64
  • Cena: 39,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus