„Batman” tom 10: „Epilog” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 03-09-2017 23:53 ()


Epoka „Nowego DC Comics!” dobiega końca. Stąd również perypetie Batmana doczekały się swojego zwieńczenia. Oczywiście nie ostatecznego, bo pozbycie się najbardziej dochodowej marki byłoby ze strony włodarzy wydawnictwa DC Comics krokiem porównywalnym z samobójstwem. Stąd wraz z dziesiątym wydaniem zbiorczym przybliżającym przypadki dziedzica fortuny Wayne’ów otrzymujemy jedynie symboliczną pointę, swoistą „śluzę” do wydarzeń powstałych za sprawą inwencji m.in. Toma Kinga, scenarzysty serii „Batman” już w dobie „Odrodzenia”.

Zanim jednak polski czytelnik będzie miał sposobność zapoznać się z przysłowiowym nowym otwarciem dziejów Zamaskowanego Krzyżowca (pierwszy zbiór jego kolejnych solowych przygód trafi do sprzedaży już za kilka tygodni) wypada podsumować dokonania Scotta Snydera i wspierających go plastyków, którzy w latach 2011-2016 odpowiadali za najchętniej nabywany miesięcznik publikowany pod szyldem wspomnianego wydawcy. Nie jest tajemnicą, że innowacje zastosowane przez ów zespół twórców nie wszystkim przypadły do gustu. Biorąc jednak pod uwagę liczny fandom Obrońcy Gotham, już na starcie nie było takiej możliwości. Toteż trudno zgłaszać wobec Snydera obiekcje tylko dlatego, że miast podążać utartymi przez klasyków ścieżkami, zdecydował się na własną drogą.

W efekcie udało mu się zaimplantować w ramy mitologii Mrocznego Rycerza co najmniej jeden motyw, bez którego na obecnym etapie trudno wyobrazić sobie całokształt tegoż popkulturowego zbiorowiska motywów. Mowa tu rzecz jasna o wzorowanym na jednym z nurtów masonerii Trybunale Sów, oddziałującej zakulisowo organizacji, która już teraz uznawana jest za jeden z najbardziej interesujących konceptów ostatnich dziesięcioleci wpisanych w kronikę dziejów alter ego Bruce’a Wayne’a. Ambicje Snydera nie ograniczały się zresztą tylko i wyłącznie do tegoż motywu, czego przejawem był choćby w swojej klasie monumentalny (a przy okazji eksploatujący zasoby fabularne wciąż popularnej postapokaliptyki) „Rok zerowy”. Pomimo niejednoznacznych ocen tej opowieści trudno jednak odmówić Snyderowi zamiaru podarowania swoim czytelnikom zupełnie nowej jakości, co przejawiło się zarówno w redefinicji genezy najbardziej zajadłego antagonisty Batmana, jak i wysiłkami (raczej udanymi) na rzecz dowartościowania Riddlera, postaci, na którą autorzy sprzed restartu uniwersum DC w roku 2011 wyraźnie nie mieli sprecyzowanego pomysłu. To zresztą tylko ważniejsze z dokonań Snydera, które miały miejsce po wspomnianym roku i z dzisiejszej perspektywy na pewno trudno odmówić mu przynajmniej częściowego rewitalizowania postaci Mrocznego Rycerza.

„Epilog” to swoisty „remanent” tego okresu. Stąd miast jednej, zwartej opowieści, porównywalnej choćby ze „Śmiercią rodziny”, otrzymujemy zbiór zróżnicowanych – tak formalnie, jak i fabularnie – nowelek po raz kolejny odwołujących się do nie mniej różnorodnych aspektów mitologii Detektywa w Pelerynie. „Pozostałości” (notabene powstałe według scenariusza Raya Fawkesa) to jeszcze jedna wariacja na temat oszałamiającej wręcz zaradności Bruce’a Wayne’a. Dodajmy, że nie wolna od trafnie zużytkowanych motywów rodem z tzw. cyberpunka. „Dom szaleńców” (tym razem w roli scenarzysty różnie oceniany James Tynion IV) można śmiało uznać za swoiste preludium do przebudzenia „starego” Bruce’a, którego to wydarzenia byliśmy świadkami w poprzednim tomie. Natomiast „Gotham” to osobliwa, acz mimo wszystko sentymentalna podróż po rodzinnym mieście Batmana, które w dobie kierowania serią przez Snydera (to właśnie on rozpisał niniejszą nowelkę) było w niemal tym samym stopniu „bohaterem” cyklu co jej tytułowy protagonista. Finalizująca album „Lista” to zarówno retrospekcja odnosząca się do młodzieńczych lat Wayne’a (a przy okazji okresu, gdy terminował on u dalekowschodnich znawców sztuk walki), jak i okazja, by poznać nowego przeciwnika Mrocznego Rycerza. Przy czym raz jeszcze daje o sobie znać nieugięta (termin bynajmniej na wyrost) determinacja zamaskowanego opiekuna Gotham.

Nie mniej różnorodnie niż treść zebranych tu opowieści prezentują się ilustracje wykonane przez zaangażowanych do tego przedsięwzięcia plastyków. A co to nie może Jock z jego – paradoksalnie! – przytłaczającą czytelnika oszczędnością formy („Batman: Mroczne odbicie”); niemniej także w jego pracach znać dobrze rozumianą drapieżność i swoisty, autorski „pazur”. „Wygładzone” kompozycje Roge’a Antonio to już zupełnie inny „rewir” stylistyczny, choć także i w jego pracach znać fachowość, sprawne operowanie kompozycją oraz władność w osiąganiu sytuacyjnego napięcia. Z kolei Greg Capullo, „flagowy” rysownik tej serii w dobie „Nowego DC Comics!”, nic nie stracił ze swej świetnej formy, a jego balansujące na pograniczu realizmu i groteski rysunki wciąż zachowują wysoką jakość z okresu zmagań Mrocznego Rycerza ze wzmiankowanym Trybunałem Sów. Wypada nadmienić, że to właśnie w zilustrowanej przezeń nowelce („Gotham”) modyfikacja wizerunku Batmana, powstała z myślą już o „Odrodzeniu”, jest najłatwiej dostrzegalna. Z kolei Rilley Rossmo chyba lepiej sprawdziłby się przy tworzeniu przygód młodszych wiekiem bohaterów (np. Damiana Wayne’a). Nie oznacza to jednak, że jego interpretacja oraz ogólne możliwości warsztatowe nie są warte czytelniczej uwagi.

Bez względu na mniej lub bardziej merytoryczne oceny stażu Snydera przynajmniej wobec kilku sygnowanych przezeń opowieści trudno przejść obojętnie. Biorąc pod uwagę wzmożoną eksploatacje marki Mrocznego Rycerza już tylko okoliczność, iż zdołał on odcisnąć trwałe piętno na tej postaci to wyczyn godny klasyka. Nie wspominając już, że „Batman” okresu „Nowego DC Comics!” to po prostu profesjonalnie zrealizowana rozrywka, do której przynajmniej część czytelników (w tym piszący te słowa) chętnie będzie powracać.

 

Tytuł: „Batman” tom 10: „Epilog”

  • Tytuł oryginału: „Batman vol.10: Epilogue”
  • Scenariusz: Scott Snyder, James Tynion IV, Ray Fawkes
  • Rysunki: Greg Capullo, Roge Antonio, Aco, Riley Rossmo, Dany Miki, Brian Level
  • Kolory: Fco Plascencia, Dave McCaig, Ivan Plascencia, Jordan Boyd
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wydania oryginalnego: 14 grudnia 2016
  • Data publikacji wydania zbiorczego: 9 sierpnia 2017
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17 x 26 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 120
  • Cena: 59,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięczniku „Batman: Futures End” nr 1 (listopad 2014), „Batman Annual” nr 4 (wrzesień 2015), „Batman vol.2” nr 51-52 (czerwiec-lipiec 2016).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus