„Asteriks" tom 37: „Asteriks w Italii" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 30-10-2017 23:14 ()


Nie od dziś wiadomo, że nic tak nie podsyca dramaturgii, jak ekstremalne zmagania sportowe, w których udział biorą różne nacje. Nawet jeśli impuls do tychże daje taka błahostka jak spór o jakość rzymskich dróg. Tak, w wielkim Cesarstwie Rzymskim, które ma problem z barbarzyńcami z północy, zmaga się z plagą suszy na południu, a pewna wioska w Armoryce wciąż - mimo tysiąca prób - opiera się władzy boskiego Cezara, nie ma większych zmartwień niż jakość publicznych dróg.

Nie pozostaje nic innego, jak udowodnić mieszkańcom Półwyspu Apenińskiego, że rzymskie drogi są niczym tory wyścigowe, po których można z powodzeniem rywalizować i ścigać się rydwanami. Na taki pomysł wpada niejaki Lactus Bifidus, który odpiera zarzuty, jakoby stan nawierzchni uczęszczanych szlaków pozostawiał wiele do życzenia. Tak więc decyduje się ogłosić wyścig, który nie tylko potwierdzi jego słowa, ale po raz kolejny przyniesie chwałę wielkiemu Rzymowi. Oczywiście w takiej międzynarodowej rozgrywce nie może zabraknąć przedstawicieli Galii w osobach Asteriksa i Obeliksa. Zresztą słynący z wyrobu menhirów olbrzym wierzy w swoje umiejętności aurigi. W ten sposób rozpoczyna się rajd poprzez Italię, w którym to najgroźniejszym przeciwnikiem jest cieszący się reputacją niepokonanego zawodnika Rzymu - zamaskowany Coronavirus.

Powtórka z rozrywki - tak krótko można napisać o najnowszym tomie przygód dwóch niezłomnych Galów. Wyścig rydwanów poprzez malownicze zakątki Italii żywo przypomina wcześniejsze perypetie bohaterów, kiedy wędrowali dookoła Galii czy zaciągnęli się do rzymskich legionów. Fabuła Ferriego, którą można przyrównać do Wyścigu Armatniej Kuli, w wielu miejscach stara się skrzyć humorem, ale sporo gagów i dowcipnych dialogów jest nam doskonale znana. Autorzy bazują na typowych w niniejszej serii antagonizmach. Niejednokrotnie puszczają oko do czytelnika, dokonując popkulturowych nawiązań, ale brak w tym wszystkim wyjątkowości czy świeżości. Na pewno Asteriks w Italii nie stanie się albumem, do którego będzie się chciało wracać tak często, jak do kultowych klasyków tej serii.

Całość czyta się lekko i przyjemnie, ale wyraźnie czuć, że nie jest to coś ożywczego, niepowtarzalnego, tylko zachowawcze kopiowanie starych pomysłów. Sama idea wyścigu wydaje się lotna, stwarzająca duże pole do popisu. Jednak nie jest w pełni wykorzystana przez autorów, jakby bali się dać więcej od siebie, a zamiast tego kurczowo trzymają się bezpiecznych rozwiązań. 

Trzydziesty siódmy album z przygodami niezłomnych Galów stanowi miłą rozrywkę na kilka chwil, ale nie jest to mocno zapadająca w pamięć historia. Twisty są oczywiste, a kolejne, typowe zakończenie nie wzbudza emocji. Miłośnikom serii Asteriks w Italii nie sprawi zawodu, ale po nowych autorach można było się spodziewać, że bardziej zaznaczą swój styl w przygodach dwóch Galów. Zwłaszcza że początkowa trema minęła, a obaj twórcy już okrzepli i nie muszą się oglądać na sławę swoich poprzedników. Pozostaje więc mieć nadzieję, że kolejna propozycja z ich strony będzie znacznie dojrzalsza i pozbawiona presji sprostania ogromnemu wyzwaniu. Bo jak pokazali poprzednio, stać ich na znacznie więcej.

 

Tytuł: „Asteriks" tom 37: „Asteriks w Italii"

  • Scenariusz: Jean-Yves Ferri
  • Rysunek: Didier Conrad
  • Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 26.10.2017 r.
  • Liczba stron: 48
  • Format: 215x290 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offset
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Cena: 19,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

 


comments powered by Disqus