„Slumber” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Redakcja

Dodane: 13-11-2017 11:44 ()


Kino grozy coraz chętniej sięga po koszmary senne, całkiem możliwe, że rodzi nam się nowy trend. Po zeszłorocznym Zanim się obudzę do kin trafił Slumber, a przed nami jeszcze premiera Dead Awake.  

Film Jonathana Hopkinsa skupia się na nocnej marze zwanej niekiedy zmorą - potworze, który pojawia się podczas snu, odpowiada za koszmary i żywi się lękami swojej ofiary. Współczesna medycyna nie zawsze jednak chce dać wiarę w bajki i mity, zawierzając na ogół skomplikowanym badaniom. I tak nocne lunatykowanie czy nawet dość intensywne konwulsje pacjenta na łóżku są postrzegane jako zaburzenia snu tudzież przeżycia podczas paraliżu sennego.

Doktor Alice Arnolds specjalizuje się w tego typu przypadkach, sama też będąc dzieckiem, przeżyła koszmar związany z utratą bratem w dziwnych okolicznościach. Jest zatem skłonna dać wiarę nietypowym zjawiskom rozgrywających się między jawą a snem. Dlatego też, gdy rodzina Morgan pojawia się w jej placówce, nie stara się ich zbyć typową lekarską tyradą. Widzi bowiem, że cała czwórka jest przerażona, a pierwsza noc tylko potwierdza, że coś dziwnego dzieje się, gdy śpią. Lunatykowanie wydaje się najmniejszym problemem, gdy na ciele chłopca znajdują się przerażające odciski nieludzkich dłoni. Rozpoczyna się nierówna walka o życie dziecka, jak również wypędzenie z jego snów demona, który upatrzył go na swoją ofiarę.

Slumber nie stara się być odkryciem na niwie kina grozy, niemniej wybija się ponad średnią przeciętnych straszaków. Mimo niewielkich środków zaangażowanych do jego realizacji autorom udało się stworzyć atmosferę niepokoju, która nie irytuje, ale podsyca ciekawość. Nie mamy też do czynienia z jednym bohaterem, a całą rodziną, co powoduje, że obiektów na celowniku demona jest więcej i nigdy nie wiadomo, kto stanie się najbliższą ofiarą. Tym bardziej że kolejne przypadki nocnego lunatykowania mają zdecydowanie mocniejszy wydźwięk niż nieporadna próba wizualizacji potwora, którą nazwać tanią to mało powiedziane. Hopkins radzi sobie znacznie lepiej, gdy musi pokazać grozę sytuacji poprzez nienaturalne i obłąkańcze zachowanie postaci, niż ujawniając naczelną marę produkcji. Stara się rozładować napięcie lekkim humorem, ale po prawdzie to sceny nocnych wyczynów bohaterów najbardziej zapadają w pamięć i wywołują pożądaną grozę. Próby walki z demonem również nie ograniczają się do jednego tricku, co wprowadza urozmaicenie w kolejnych scenach przybliżających nas do finału.

Slumber plasuje się gdzieś na początku stawki horrorów klasy B, ma swoje momenty i potrafi zbudować napięcie, opierając się na kilku prostych trickach. Z pewnością nie jest to dzieło przełomowe, ale dla niezbyt wymagających miłośników kina z dreszczykiem będzie w sam raz.

Ocena: 5/10

Tytuł: „Slumber"

Reżyseria: Jonathan Hopkins

Scenariusz: Jonathan Hopkins, Richard Hobley

Obsada:

  • Maggie Q  
  • Kristen Bush
  • Sam Troughton
  • Will Kemp
  • William Hope
  • Sylvester McCoy
  • Honor Kneafsey

Muzyka: Ulas Pakkan  

Zdjęcia: Polly Morgan  

Montaż: Gary Forrester

Scenografia: Caroline Story, Jenny Ray

Czas trwania: 86 minut

 

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus