„Hellboy” tom 1: „Nasienie zniszczenia, Obudzić diabła” - recenzja

Autor: Paweł Iwanowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 16-12-2017 21:21 ()


Nie tak dawno, bo niecały rok wcześniej, pożegnałem się z Hellboyem na dobre. Historia dobiegła końca i wątpliwe wydawało się, aby Mike Mignola miał po zakończeniu „Karty Śmierci” wrócić jeszcze do tematu, chyba że w pomniejszych seriach.

Prawda jest taka, że nadal wydaje się to wątpliwe, ale jakże spore było moje zdziwienie, gdy w moje ręce trafiło nowe wydanie przygód Piekielnego Chłopca, które tak dobrze znam i które zaskarbiły sobie szczególne miejsce w mojej myślowej szafie najbardziej zarąbistych rzeczy, stworzonych przez człowieka (tuż obok nieodżałowanego Fireflya). Wydań komiksów z Hellboyem mam całkiem sporo, w miękkich i twardych oprawach. Jednak to, co ostatnio pojawiło się na rynku, przebija w mojej opinii wszystkie dotychczasowe.

Gruba na 288 stron książka, oprawiona w twardą, matową okładkę ze złotymi literami zarówno na stronie tytułowej, jak i grzbiecie. Całość wydrukowana na grubym papierze, a pierwsza część tomu dodatkowo na czarnym podkładzie. Wydanie, na które te komiksy zasługiwały od dawna. Gdy pisząc te słowa, patrzę na swoją półkę, gdzie ów pierwszy tom (zawiera historie „Nasienie Zniszczenia” oraz „Obudzić Diabła”) dumnie stoi i czeka na swoich kolegów, nie mogę powstrzymać uczucia, że w środku mnie siedzi mały dzieciak, który aż piszczy z radości, bo wreszcie dostał upragniony od dawna prezent. Ktoś się może krzywić, że takie zachowanie nie przystoi poważnemu, trzydziestoletniemu facetowi, ale: po pierwsze, nie uważam się za aż tak poważnego; po drugie, mając na karku sześćdziesiątkę, nie zamierzam rezygnować z komiksów czy innych przyjemności, które ponoć „nie przystoi” w tym wieku; po trzecie, komiksy już dawno wykroczyły poza sferę bajek dla dzieciaków.

W tym momencie mógłbym zacząć się rozpisywać na temat fabuły, kreski i innych atutów Hellboya, ale tak naprawdę nie widzę w tym wielkiego sensu. Obie historie zawarte w nowym wydaniu to bardzo dobre wprowadzenie w świat wykreowany przez Mignolę. Większość osób albo miała już wcześniej z nimi styczność, albo czytała inne opowiadania z tego uniwersum. Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi (w takim wypadku proszę szybko nadrobić zaległości, bo to duża strata), śmiało może zajrzeć do wcześniejszych  recenzji Hellboya znajdujących się na portalu. Tutaj wystarczy wam wiedzieć jedno – nowe wydanie to należny hołd, który powinien pojawić się już dawno temu. Nie wiem jak wy, ale ja na pewno nie odpuszczę kolejnych tomów.

PS.: Od grudnia w sprzedaży jest też zbiorcze wydanie BBPO (Biuro Badań Paranormalnych i Obrony), czyli historii innych agentów, którzy mieli okazję współpracować z Hellboyem. Wydanie jest utrzymane w podobnej formie jak to opisywane powyżej, więc warto się zainteresować, zwłaszcza że opowiadania o przygodach Biura to klasa sama w sobie, ale o tym napiszę innym razem.

 

Tytuł: Hellboy tom 1: Nasienie zniszczenia, Obudzić diabła

  • Scenariusz: Mike Mignola, John Byrne
  • Rysunki: Mike Mignola
  • Przekład: Miłosz Brzeziński, Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 08.11.17 r.
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • Objętość: 288 stron
  • Format: 170x260
  • Cena: 79,99 zł 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie tytułu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus