„Poison City” tom 2 - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 14-03-2018 14:17 ()


Gdzie przebiega granica między dbaniem o społeczeństwo a chorą ambicją? Gdzie kończy się troska, a zaczyna cenzura i totalitaryzm? Czy pozornie błahe środki wyrazu, jak manga mogą być przyczynkiem do wprowadzenia w kraju totalitaryzmu rodem z książek Orwella? „Poison City” autorstwa Tetsuyi Tsutsui porusza te niezwykle ciężkie i ważne tematy, stając się swoistym krzykiem autora skierowanym w kierunku wszechwiedzących i chcących decydować o losie innych. Polityków.

Problematyka cenzury w popkulturze znana jest od naprawdę dawna i co straszne wciąż pozostaje na czasie. Zmienia się tylko ewentualnie obiekt ataków. Spore grono czytelników zapewne pamięta początki japońskiej sztuki komiksowej w Polsce, gdzie „chińskie porno bajki” gościły w programach takich jak „Uwaga” (tak, pewna stacja telewizyjna już tak dawno temu lubiła manipulować faktami i podbijać sobie oglądalność tworząc tendencyjne materiały). Z kolei Stany Zjednoczone obecnie zmagają się z falą ataków skierowanych w przemysł gier komputerowych, który obarczono winą za masakry w szkołach. Doskonale w te paniczne ruchy wpisuje się właśnie manga „Poison City”, która w bardzo jaskrawy, ale i przemyślany sposób odnosi się do tego typu nerwowych ruchów. I choć duża część tej historii jest fikcją, to podobne zdarzenia dzieją się niemalże każdego dnia w którymś z zakątków świata.

Przygotowujące się do Igrzysk Olimpijskich Tokio rękoma włodarzy postawiło sobie za cel wyeliminowanie niebezpiecznych (w ich mniemaniu) komiksów. Każdy, kto tworzy historie brutalne czy wstrząsające, a także podnoszące trudną tematykę np. znęcania się nad dziećmi może zostać zakwalifikowany jako tzw. twórca toksyczny z wszelkimi tego konsekwencjami. Autor może być wezwany na poniżające przesłuchanie, a jego manga zostać przeznaczona, w najlepszym wypadku, tylko do sprzedaży dorosłym. W konsekwencji mangaka jest napiętnowany, a jego praca nie ma szans się sprzedać. Przed tego typu problemem stanął bohater „Poison City”, który jednak walcząc o swoje przekonania, nie zamierza poddać się politykom. Drugi tom mangi pozwala nam obserwować całą tę batalię o wolność słowa.

Tsutsui jest w niej szczery do bólu, a wykreowana przez niego historia porusza. Ma to zapewne związek, z tym że Japończyk sam padł ofiarą niesprawiedliwych ataków, a jego manga spotkała się z ostracyzmem. Stąd krzyk, który niemalże da się usłyszeć z kart tego komiksu, jest tak naturalny i wstrząsający. I choć jest tu całkiem nieźle skonstruowana i wymyślona historia, to momentami można odnieść wrażenie, że jest ona pretekstem do wygłoszenia przez autora swojego monologu, stworzenia miejsca, w którym będzie mógł on przekazać światu, co go boli i co myśli o cenzurowaniu sztuki. Jest w tym naprawdę autentyczny, a dialogi i wypowiedzi bohaterów komiksu, choć nieco podniosłe to absolutnie pozbawione patosu. Dzięki temu autor jest nas w stanie poruszyć i skłonić do refleksji. Swoje robi też oparcie tej mangi nie tylko na autentycznych wydarzeń, czy wręcz autobiograficznych wątkach, ale też na kanonach literatury, że choćby wymienię „451 stopni Farenheita” wspomnianego już wcześniej Orwella.

Czytając mangę, można się nią żywo zainteresować i opowiedzieć po jednej, tej właściwej ze stron. Choć pozbawiona spektakularnych scen akcji, jest niezwykle żywa a przy tym dojrzała i wciągająca. Kibicujemy młodemu mangace i z zapartym tchem śledzimy jego walkę nie tylko z politykami chcącymi go zniszczyć, ale też z samym sobą i swoimi słabościami. Tetsuya Tsutsui wplata też tu i ówdzie odnośniki, w których ukazuje warsztat pracy komiksowego twórcy, jeszcze mocniej dzięki temu przyciągając uwagę czytelnika.

Poison City” nie jest z pewnością tytułem, w którym znajdziecie jakieś przesadnie efektowne kadry, sceny pościgów i z pietyzmem stworzone drugie plany. To raczej surowa, w części graficznej, manga gdzie autor utrzymuje poziom swojego warsztatu, ale też nie stara się tworzyć przesadnych graficznych fajerwerków. Ma to pewnie swoje uzasadnienie, gdyż źle by się stało, gdyby odwrócono uwagę czytelnika od tak ważnego problemu i skupiono ją na „ozdobnikach” pod postacią rysunków. W tym konkretnym przypadku nie byłoby to chyba wskazane, gdyż liczy się w nim nieco inna płaszczyzna. Oczywiście nie jest tak, że te kadry są brzydkie. Jest to średniak i rzucając tylko pobieżnie okiem, można byłoby tytuł ten przegapić, co byłoby błędem.

Poison City” jest tytułem godnym uwagi. Bardzo przemyślany, może nieco specyficzny sposób prowadzenia w nim akcji i podjęta tematyka dała nam poważny i bardzo brutalny (ale nie w fizycznym sensie) komiks. Komiks prawdziwy, autentyczny i pokazujący jak łatwo państwo może ingerować w życie ludzi nawet na tak błahych płaszczyznach, jak pop-rozrywka. Pozbawiony spektakularnych scen daje jednocześnie tak mocno dopracowane elementy — m.in. świetnie przygotowana scena przesłuchania mangaki przed komisją. Wydaje mi się, że „Poison City” jest świetną opcją dla tych, którzy do tej pory od japońskiego komiksu stronili. Brak tutaj infantylizmu, klimat jest bardzo poważny, a i sporo odniesień do amerykańskiej sztuki komiksowej i jej historii tu się znajdzie. Jest duże prawdopodobieństwo, że tytuł ten może przypaść im do gustu. Szczera, autentyczna z bohaterami, którzy wzbudzają w nas emocje i ważną problematyką – taka jest ta dwutomowa historia, która potwierdza pozycję świetnego mangaki, jakim jest Tetsuya Tsutsui. Polecam.

 

Tytuł: „Poison City” tom 2

  • Scenariusz: Tetsuya Tsutsui
  • Rysunek: Tetsuya Tsutsui
  • Wydawnictwo: Studio JG
  • Data publikacji: 02/2018
  • Liczba stron: 208
  • Format: 150x210 mm
  • Oprawa: miękka w obwolucie
  • Papier: offset
  • Druk: cz.-b.
  • Wydanie: I
  • Cena: 22,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Studio JG za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus