Agnieszka Hałas „Teatr węży” tom 3: „W mocy wichru” - recenzja

Autor: Damian Podoba Redaktor: Redakcja

Dodane: 19-03-2018 11:25 ()


Agnieszka Hałas stworzyła interesujący świat fantasy, który ma wielki potencjał. Ostatni tom trylogii „Teatr węży” pt. „W mocy wichru” zamyka pewien rozdział w życiu bohaterów, których poznaliśmy na kartach poprzednich książek.

Brune, zwany też Krzyczącym w Ciemności staje w końcu przed szansą poznania własnej tożsamości i odzyskania wspomnień, pytanie tylko komu taki rozwój sytuacji nie byłbym na rękę? Ile wie o nim żmijka Marshia Lavalle, która sama musi zmierzyć się z następstwami swoich działań?

Odpowiedzi na te pytania znajdziecie wewnątrz książki „W mocy wichru”, która wyjaśnia wiele wątków, ale tak naprawdę w ogóle nie zamyka historii Krzyczącego. Ba, powiedziałbym nawet, że jest to opowieść zakończona może w jednej trzeciej. Autorka zaserwowała swoim czytelnikom kilka nieźle zbudowanych walk przeplatanych nauką, romansem i odkrywaniem przeszłości. Wyszło całkiem zgrabnie. Szczególnie przypadł mi do gustu wątek rozwijającej się relacji Brune i Anavri. Brawurowe są również momenty, kiedy czerń wzbiera w magach i wokół następuje zniszczenie i śmierć.        Gorzej wyglądał wątek morderstw mających miejsce nad Zatoką Snów, bo wyglądało to na bardzo liniowy fragment fabuły, który nie ma w sobie większej głębi, cóż było to na szczęście złudne wrażenie.

Podobała mi się postać Anavri, młodej dziewczyny, której Brune pomaga oswoić się z darem czerni. Jej tło fabularne sięga oczywiście poprzednich tomów, ale dopiero tutaj jej znaczenie jest pierwszorzędne. To doskonale napisana bohaterka, której rozwój i przemianę obserwujemy. Trochę szkoda, jak jej historia się toczy, ale nie bez przyczyny tytuł i ilustracja okładkowa zdają się nawiązywać właśnie do niej. Zdecydowanie Anavri „kradnie show”.

Książka jest napisana przystępnym językiem, który nie wymaga wielkiej gimnastyki umysłowej. Fabuła wchodzi bezboleśnie, chociaż gdzieś w drugiej połowie książki, na krótką chwilę byłem zmęczony lekturą i dopiero wejście na scenę Doliny Popiołów ponownie rozpaliło moje zainteresowanie.

Spodziewałem się również bardziej spektakularnego zakończenia. Rozumiem jednak, że autorka nie chciała sobie zamykać drogi do kontynuacji, bo zdziwiłbym się, gdyby takowa nie powstała. Dzięki takiej formie, jaką otrzymaliśmy, możliwe jest zbudowanie opowieści dla różnych postaci, co wzbogaciłoby ciekawe uniwersum.

Wydanie trzeciego tomu, podobnie jak i wcześniejszych dwóch, nie pozostawia nic do życzenia. Tym razem również okładka ma naprawdę przyjemną dla oka ilustrację. Grafikowi postać kobieca wyszła o wiele lepiej niż męskie, prezentowane poprzednio. Chyba że to moje poczucie estetyki bardziej docenia żeńskie postacie. Tak czy inaczej, tym razem nie mam zupełnie nic do zarzucenia okładce.

Książkę polecam każdemu miłośnikowi fantasy. W szczególności zaś tym, którzy są znudzeni klasycznym podejściem do tematu pełnym elfów, krasnoludów i orków. Mroczny świat wykreowany przez Agnieszkę Hałas zasługuje na wpisanie do kanonu fantastyki pod hasłem oryginalności. Całe uniwersum potrzebuje jeszcze wiele tekstów, by ożyć, ale trylogia „Teatr węży” rozpala pierwszy żar życia w świecie Zmroczy. Zdecydowanie warto zanurzyć się w tę przygodę pełną czerni i srebra.

 

Tytuł: „Teatr węży” tom 3: „W mocy wichru”

  • Autor: Agnieszka Hałas
  • Wydawca: Rebis
  • Data wydania 06.03.18 r. 
  • Oprawa: miękka
  • Druk: offset
  • Format: 132x202 mm
  • Stron: 608
  • Cena: 39,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus