„Złe psy” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 22-04-2018 23:00 ()


Niech nikogo nie zwiodą nazwiska Karla Urbana, Sofii Vergary czy Andy’ego Garcii na plakacie filmu Złe psy. Nazwiska same nie grają, a udział wspomnianych aktorów w nowym filmie Bobby’ego Moresco inaczej niż nieporozumieniem trudno nazwać.

Danny Gallagher wspólnie z partnerem wybierają się na nocną akcję złapać na gorącym uczynku lokalnego mafioza. Nic nie zapowiada tragedii, to ma być rutynowa akcja.  Ktoś jednak puścił farbę, dochodzi do wymiany ognia, ginie agent pod przykrywką, a także partner Danny’ego. On sam zaś trafia do paki z przypiętą łatą skorumpowanego gliny. Gdy wychodzi na wolność, cały świat jest przeciwko niemu, bo kto weźmie stronę umoczonego policjanta zamieszanego w śmierć agenta.

Złe psy to film z dość prostą fabułą (bazująca na powieści) nasączoną dużą ilością banału i absurdu. Już sam punkt wyjściowy należy uznać za mało oryginalny. Były policjant wychodzi z paki i będzie chciał dowieść swojej prawości i ukarać winnego jego aresztowania. Szukając tropów, wpada na ślad innej intrygi, która pochłania go bez reszty, bo może być w jakiś sposób powiązana z jego osobą. Nie jest, ale mimo to twórcy drążą ten temat, sprowadzając śledztwo na ślepe tory i podsuwając byłemu glinie potencjalnych sprawców. Rozdmuchany spisek nawet z międzynarodowym wątkiem okazuje się wydmuszką stworzoną, by w jakikolwiek sposób zbudować napięcie tego quasi noir filmu. Dynamika akcji jest tak wielka, że po godzinie można spokojnie uciąć sobie drzemkę, nic nie tracąc z opowieści.

Film Bobby’ego Moresco nie sprawdza się ani jako kryminał, ani jako kino sensacyjne. Wątki są rozrzedzone, intryga szyta grubymi nićmi i sztucznie pompowana na wielką, aby podnieść jej rangę, a bohaterowie męczą się w swoich papierowych niezbyt porywających kreacjach. Karl Urban biega z jedną miną cierpiętnika, zaliczając panienki i paradując w jednym ubraniu przez cały film. Ubogość kostiumów albo oszczędności budżetowe to znak rozpoznawczy tej produkcji. Postać Garcii nie ma wiele do zagrania, a jak się już pojawia, to aktor wyraźnie pokazuje, że najlepsze lata ma za sobą. Również drapieżność i seksapil Sofii Vergary wyparował gdzieś w nazbyt prostackiej kreacji jej bohaterki, która wypada niezamierzenie groteskowo. Nieliczne dowcipy i akcje pretendujące do miana klasyków tego gatunku to jedyne plusy wątpliwego widowiska.

Złe psy pozbawione są dramatyzmu, akcja posuwa się niemrawo, a między kolejnymi dialogami można wyczuć prowizorkę. W tym przypadku nawet nie chodzi już o schematyczność czy przewidywalność, ale ewidentny brak pomysłu i stopniowania napięcia, nie wspominając już nawet o postaciach całkowicie zbędnych. Mówienie zatem, że niniejszy film miał potencjał, jest również nie na miejscu, bo podobnych marnych produkcyjniaków trafia na DVD mnóstwo. Złe psy miały tego pecha, że zasiliły repertuar polskich kin, a nie stało się tak jak w innych państwach, gdzie trafią od razu do sprzedaży lub kablówek. Ogólnie strata czasu.  

 

Ocena: 3/10

Tytuł: „Złe psy”

Reżyseria: Bobby Moresco 

Scenariusz: Bobby Moresco, Joseph P. O'Donnell  

Obsada:

  • Karl Urban
  • Sofía Vergara
  • Andy Garcia
  • Grace Byers
  • Vincent Spano
  • Trai Byers
  • John Finn
  • Tonya Cornelisse

Muzyka: Zacarías M. de la Riva

Zdjęcia: Gian Filippo Corticelli

Montaż: Martin Bernfeld, Matthew Rundell

Kostiumy: Marta Fenollar

Czas trwania: 97 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus