„Saga Orków” tom 1: „Dwaj bracia” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 07-06-2018 23:34 ()


Saga Orków – najnowsza propozycja wydawnictwa Elemental – rozpoczyna się dość stereotypowo. Poznajemy świat elfów, krasnoludów, ludzi i orków opanowany przez czarną magię Margoka – ciemnego elfa. Nie zdołał on jednak pokonać połączonych sił dobra, został powstrzymany, a jego dusza uwięziona. Przepowiednia, elficka świątynia i banda nierozgarniętych orków. Elementy, które znajdziemy w pierwszym lepszym fantasy. Szybki wstęp przenosi nas jednak w leśne ostępy, gdzie dwaj bracia walczą o przetrwanie z przeważającą liczbą wroga, a przynajmniej tak im się wydaje.

Orkowie od zawsze toczyli ciężkie boje z gnomami i trollami i tak jest również tym razem. Dzielne kreatury nie cofną się przed niczym, nawet jeśli oznacza to rychłą śmierć. Gnomy są mocno spragnione krwi, nie biorą jeńców, tylko rozkosznie rozpruwają swoich przeciwników. I tak oddział orków ulega prawie całkowitemu wybiciu. Prawie? Ano dwóch z tej zgrai niezbyt lotnych wojów uchowało się przed strzałami i zębiskami wroga. Teraz, w glorii olśniewającej chwały, że jako jedyni przeżyli, wracają do swojego królestwa. Na próżno jednak doszukiwać się pieśni chwalebnych na ich cześć, gdyż dwójka ocalałych na kilometr śmierdzi tchórzostwem i ucieczką z pola walki. W tym bitewnym rozgardiaszu umknął im jednakże istotny szczegół, nie zabrali głowy swojego dowódcy, a wśród tradycji orków to wielka zniewaga. Aby wrócić do łask, muszą udać się w poszukiwanie zaginionego czerepu.

Pierwszy tom będący swoistym wprowadzeniem, zapowiedzią długiej wyprawy do odległej krainy elfów, wzbudza mieszane uczucia. Historia nie jest oryginalna, czerpie garściami z kanonu fantasy, a wstęp  nie jest też jakoś mocno wciągający. Ciężar opowieści w dużej mierze spoczywa na barkach dwóch bohaterów – Balboku i Rammarze, których urok osobisty musi na razie wystarczyć, bo arsenał dowcipów nie jest zbyt wyszukany. Jeden papla jak najęty, a dokładnie kłamie jak z nut, drugi to rasowy półgłówek, który wprawdzie ma zadziwiającą umiejętność liczenia, ale wydaje się zbyt naiwny oraz prawdomówny w tym brutalnym i bezkompromisowym świecie.  Mają pecha, że nie polegli wraz z innymi. Stają się częścią machinacji lokalnego maga Ruraka, a do swojej społeczności nie mogą wrócić bez głowy dowódcy. Tak czy siak, mają przechlapane.

Saga Orków stara się w dużej mierze bazować na humorze przeplatanym krwawą sieczką, relacjach między braćmi i przypadkowymi starciami z gnomami. Konfrontacje są dynamiczne, a galeria szczerzących zęby maszkar wypada przekonująco. To taki niewielki flirt opowieści w kierunku horroru, który kończy się jednak nazbyt szybko. Aspekt komediowy jest tu bowiem dominujący, ale najwyraźniej potrzebuje jeszcze czasu na rozkręcenie. Graficznie otrzymujemy sprawnie rozrysowany świat fantasy ze wskazaniem na jego brzydszą – czytaj potworną stronę. Wprawdzie tu i ówdzie pojawi się jakaś prawie roznegliżowana elfia arcykapłanka, ale na razie to nietuzinkowa uroda orków wysuwa się na pierwszy plan.

Wydawnictwo Elemental poszukuje nowych i ciekawych pozycji do swojej oferty. O ile Alix Senator okazał się strzałem w przysłowiową dziesiątkę, o tyle Saga Orków sprawia mniej udane wrażenie. Możliwe, że fabuła jeszcze nabierze rozpędu i zaskoczy nowymi postaciami, a dialogi zostaną urozmaicone. Pierwszy tom sagi powinien zadowolić miłośników lekkiego fantasy. Jednak przy tak dużej ofercie na naszym rynku, Saga Orków może przepaść wśród zalewu bardziej utytułowanych pozycji. Niemniej nie warto jej od razu skreślać, a nuż odnajdziecie się w tej nieco absurdalnej przygodzie.

Tytuł: Saga Orków tom 1: Dwaj bracia

  • Scenariusz: Michael Peinkofer, Jan Bratenstein
  • Rysunki: Peter Snejbjerg, Lars Bjorstrup
  • Wydawca: Elemental
  • Data publikacji: 28.05.2018 r.
  • Tłumaczenie: Robert Lipski
  • Druk: kolor
  • Oprawa: twarda
  • Format: 220x295 mm
  • Stron: 48
  • ISBN: 9788394732493
  • Cena: 45 zł  

Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus