„Deadpool” tom 10: „Deadpooliana wybrane” - recenzja

Autor: Piotr Żniwiarz Redaktor: Motyl

Dodane: 14-06-2018 23:46 ()


Dziesiąty już tom przygód Deadpoola opublikowany w ramach Marvel Now nie ma powiązania z regularną serią. Na Deadpoolianę wybraną składają się bowiem pojedyncze historyjki, które powstały na potrzeby annuali i innych specjalnych numerów. Łączy ich wspólny motyw, a dokładnie najemnik z nawijką w każdej z tych opowieści wchodzi w nietypowy alians z innym herosem bądź grupą bohaterów.

Na pierwszy ogień idzie spółka ze Spider-Manem, a obaj zamaskowani stróże prawa dzielnie sobie poczynają w walce z Kameleonem, no chyba że Deadpool robi sobie ewidentne jaja z alter ego Petera Parkera. W kolejnej odrealnionej i mocno absurdalnej opowieści Wade łączy siły z dziwnym tworem zwanym Brute Force, czyli mechanicznymi zwierzętami. Poziom abstrakcji w tym numerze osiąga graniczne wartości.

Najciekawszą i najbardziej „normalną” z historii jest wspólna misja Wade’a z emerytowanym Steve’em Rogersem. Ostoja amerykańskiego superbohaterstwa i regenerujący się żartowniś muszą zapobiec niechcianemu sklonowaniu Logana – który, jak pamiętamy – przeniósł się nie tak dawno temu na łono Abrahama (Śmierć Wolverine’a). W tej opowieści bardzo fajnie wypada Rogers, który mimo upływu lat nadal ma kilka asów w rękawie. Komediowy sztafaż opowieści pozwala przymknąć oko na pewne niedociągnięcia fabularne, niemniej ta część albumu wypada najkorzystniej.

Najdłuższą i ostatnią historią w tomie jest poszukiwanie Śmierci przez dwóch jej zagorzałych wielbicieli i kochanków – Deadpoola i Thanosa. Szczerze powiedziawszy, rozciągnięta trochę na siłę wyprawa na granice wszechświata charakteryzuje się ciekawym pomysłem, który nie został jednak w pełni wykorzystany. Bo powtarzanie do znudzenia Wade’a żartującego z Szalonego Tytana, który w przypływie gniewu w mniej lub bardziej wyrafinowany sposób odgryza się zamaskowanemu cudakowi, dość szybko powszednieje, a zasób dowcipów jest w tym przypadku dość ubogi. Autorzy starają się wprawdzie opierać swoją fabułę na slapsticku, ale chyba w przypadku ciągle nachmurzonego Thanosa nie jest to najrozsądniejsze rozwiązanie.

Dla wielbicieli postaci najemnika z nawijką to kolejny tom w kolekcji, który mile połechce ich podniebienie, ale zostawi też uczucie niedosytu. Nie będę ukrywał, że liczyłem na więcej po przygodach Deadpoola z innymi bohaterami, a poza jedną bardzo dobrą i drugą średnią historią nie ma tu zbyt wiele ciekawego materiału. W regularnej serii Deadpool radzi sobie znacznie lepiej, więc omawiany tom warto potraktować w ramach ciekawostki czy eksperymentu. Z pewnością należy postrzegać zawarte w nim historie mocno na luzie i z przymrużeniem oka. Na poważnie będą one mocno niestrawne.

 

Tytuł Deadpool tom 10: Deadpooliana wybrane

  • Scenariusz: Gerry Duggan, Christopher Hastings, Paul Scheer, Nick Giovannetti, Tim Seeley
  • Rysunki: Elmo Bondoc, Jacopo Camagni, Salva Espin, Scott Kolins
  • Wydawca: Egmont
  • Przekład: Paulina Braiter
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Objętość: 192 strony
  • Format: 167x255
  • ISBN: 978-83-281-2673-2
  • Cena: 49,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus