„Lżejsza od swojego cienia” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 27-06-2018 23:41 ()


Komiks autobiograficzny i obyczajowy święci ostatnimi czasy w Polsce triumfy. „Totalnie nie nostalgia”, „Pan Żarówka”, „Arab Przyszłości”, „Eden” i wiele, naprawdę wiele innych tytułów ukazało się niedawno na rynku i zyskało bardzo dobre przyjęcie wśród czytelników. Nie dziwi więc, że wydawcy w sposób znaczący poruszają się po tym polu, chcąc dostarczyć nam kolejne perełki. Tego typu twórczość może się podobać lub nie faktem jest natomiast to, że jest ona bez problemu dostępna na rynku w dużej ilości. Z tego komiksowego tortu swoje chce uszczknąć również Timof Comics, prezentując historię zatytułowaną „Lżejsza od swojego cienia” autorstwa brytyjskiej artystki Katie Green.

Sam należę do grupy osób, które zaczytują się w tego typu komiksowej literaturze, więc i do tego albumu podchodziłem z dużą ciekawością. Nie trafiają do mnie argumenty krytyków, że to po pierwsze pójście autora na łatwiznę, a po drugie, że nic ciekawego nie ma w czytaniu historii anonimowych osób. W mojej opinii najczęściej są to bardzo wartościowe pozycje, ale jak wiadomo to kwestia gustu. Wracając jednak do recenzowanej historii, to już na początku wrażenie robi objętość tego komiksu i jego format (170 × 260). Ponad 500 stron komiksu gwarantuje nam dość długą lekturę i tłumaczy też wysoką jego cenę (miłośnicy przeliczania stosunku ceny do ilości stron będą z pewnością ukontentowani), która wynosi 110 zł. Co prawda album jest utrzymany w tonacji „mono”, ale i tak wydaje się, że cena nie jest specjalnie wygórowana. Tym bardziej że za ilością stron idzie też jakość.

Zawsze, gdy czytam komiksy takie jak „Totalnie nie nostalgia” czy właśnie recenzowany tytuł, zastanawiam się, co czuje nie tylko jego autor, ale też najbliżsi, których tajemnice — będące często tematami powszechnie uznanymi za tabu — są zdradzane przed czytelnikami i czy powinny one w ogóle wypływać na światło dzienne? Jednocześnie doceniam też odwagę twórców, którzy muszą odkryć swoje „ja” i często zdradzić przed całym gronem obcych mu ludzi wstydliwą prawdę. Myślę sobie wówczas, że dla tych osób może być to forma terapii, która ma im pomóc zapomnieć lub pogodzić się z losem. Wrażenie to szczególnie mocno towarzyszyło mi podczas lektury „Lżejszej od swojego cienia”. Green od najmłodszych lat była osobą podatną na zagrożenia, bardzo szybko zaczęła mieć problemy z odżywianiem, co w dalszej perspektywie przełożyło się na jej obsesje na tym punkcie. Problemy zdrowotne spowodowały, że zmuszona została ona szukać pomocy, ale często zamiast lepiej było tylko gorzej. I właśnie opowieść o anoreksji, jej genezie i walce z nią poświęca ona swoją pracę, która jest jednocześnie nie tylko formą pamiętnika, ale też jednym z elementów terapii, która ma jej dać ulgę.

Komiks ten jest niewątpliwie opowieścią wyrazistą, szokującą i dołującą, Green otwierając przed nami drzwi do swoich wspomnień, sprawia, że nie można przejść obok nich obojętnie. Jednocześnie pokazuje ona tą publikacją, jaka odpowiedzialność drzemię przed każdym rodzicem, aby nie doprowadzić do podobnej sytuacji, która była udziałem Katie. Poza przejmującą lekturą jest to więc wskazówka dla czytelnika, ale też zachęta do walki i podniesienie na duchu przeżywających podobne problemy, co autorka. Brytyjka z fotograficzną pamięcią odtwarza poszczególne etapy swojego życia, dzięki czemu jest nie tylko czas, ale i możliwość zagłębienia się w nie. Czytelnik zyskuje tym samym możliwość poznania bohaterki i w sposób niemalże fizyczny odczuwa to, co ona. Green z niezwykłą szczerością opowiada o trudnych relacjach z rodzicami, którzy w pewien sposób byli odpowiedzialni za jej sytuację, mówi też o tym, w jaki sposób rówieśnicy dołożyli do tej trudnego życia swoją cegiełkę, w końcu opowiada też o tym, jak perfidni potrafią być ludzie, wykorzystując osłabione osoby do najbardziej niewyobrażalnych i szokujących czynów. Czytelnik ma okazję obserwować codzienne życie z chorobą i śledzić toczoną z nią walkę. To jednak niejedyne co komiks ten ma do zaproponowania, gdyż autorka w równie uczciwy sposób wpuszcza nas do swojego wnętrza, ukazuje swoje uczucia i słabości. Autobiografia dzięki temu staje się nieprawdopodobnie mocną i wstrząsającą historią i choć autorka jest nam przecież zupełnie obca, to traktujemy ją jak członka naszej rodziny i kogoś bardzo nam bliskiego.

Bardzo intymny charakter tej pozycji sprawia, że jego lektura jest niezwykle depresyjna, a szczerość, z jaką do sprawy podeszła artystka, powoduje, że zżywamy się z nią niemalże od pierwszej strony. Część problemów będzie zresztą znana również nam, co tylko ułatwi identyfikację i jeszcze mocniejsze jego przeżywanie. Green uwielbia sztukę, lubi przelewać swoje myśli na papier w formie graficznej i jej pasję oraz zaangażowanie łatwo można wyczuć w narysowanych przez nią planszach. Kreska nie jest może najpiękniejsza, jest stylizowana trochę na dziecięce rysunki, natomiast czuć w nich tę szczerość, czuć, że chce ona precyzyjnie oddać jak się wówczas czuła. Zależy jej też na tym, aby ukazać tego niewidocznego, ale nazwanego potwora, który jej towarzyszył, pokazując, jak systematycznie przejmował on nad nią władzę i kontrolę. Mając do dyspozycji całą planszę komiksu (dzięki zrezygnowaniu z marginesów), rysunki Katie Green nabrały dodatkowego wyrazu i charakteru. Co ważne równie dużo miejsca na kadrach co codziennym wydarzeniom autorka poświęca też tym dziejącym się tylko w jej głowie - jej myślom i obawom. Taki swoisty dualizm graficzny historii wywiera bardzo mocny wpływ na czytelnika. I choć nie są to graficzne fajerwerki, to nie sposób odmówić tym kadrom niezwykłej wrażliwości. Green genialnie oddaje bowiem ducha i nastrój opowiadanej przez siebie historii. Nieczęsto zdarza się, aby rysunek tak dobrze współgrał z nastrojem prezentowanej treści.

W mojej opinii to kolejny wyborny i niezwykle szczery i stworzony z ogromną dawką emocjonalności komiks obyczajowy, który ukazał się na krajowym rynku. Biorąc pod uwagę to, że anoreksja nadal jest poważnym problemem „podkręcanym” przez Instagram, Facebooka i inne social media jest to też album niezwykle ważny, którego lektura może zapobiec niejednej tragedii. Myślę sobie, że jeśli choć jednej osobie pomógłby on wyjść z tej paskudnej choroby lub uzmysłowić jak ciężka jest walka z nią, to autorka byłaby niezwykle szczęśliwa. Ja dostałem dzięki niej niezwykle osobistą i intymną historię obcej mi osoby, która stała się mi niezwykle bliska. Jeśli więc podobają się wam tego typu opowieści, to zdecydowanie sięgnijcie po ten komiks, bo wyczuwalna pasja w połączeniu z bardzo dobrym warsztatem autorki sprawiła, że jest to lektura wyśmienita. Gorąco polecam.

Tytuł: „Lżejsza od swojego cienia”

  • Scenariusz i rysunki: Katie Green
  • Tłumaczenie: Kamila Kowerska
  • Wydawca: Timof Comics
  • ISBN: 978-83-65527-42-4
  • Format: 170x260
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Liczba stron: 512
  • Druk/barwność: czarno-biały
  • ISBN: 978-83-65527-42-4
  • Komiks nr 247
  • Wydanie: I
  • Data wydania: 21 maja 2018 r. 
  • Cena: 110 zł

Dziękujemy wydawnictwu Timof Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus