„Green Arrow” tom 3: „Szmaragdowy banita” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 09-07-2018 21:22 ()


Powierzenie „odrodzonej” serii o przypadkach „Szmaragdowego Łucznika” Benjaminowi Percy’emu zaowocowało fabułami być może nieprzesadnie wyszukanymi, niemniej w wymiarze czysto rozrywkowym zapewniającymi kilka miłych chwil w oderwaniu od zgiełku codzienności. Do tego w cieszącej oko oprawie wizualnej w wykonaniu duetu Otto Schmidt/Juan Ferreyra. Na stronicach trzeciej odsłony przygód zadeklarowanego antysystemowca otrzymujemy mniej więcej tę samą jakość, co w poprzednich tomach cyklu oraz zainicjowanie kolejnego, istotnego w dalszej perspektywie wątku.

Na razie Ollie zmuszony jest zmagać się z tajemniczym zabójcą mordującym wybranych obywateli Seattle za pomocą strzał łudząco podobnych do tych, które zwykł użytkować on sam. Siłą rzeczy nie sprzyja to pozytywnemu odbiorowi jego aktywności ze strony zarówno mieszkańców tego miasta, jak i lokalnych stróżów prawa. Może on za to liczyć na wsparcie Diggle’a, swojej siostry Emiko (która notabene zdecydowała się funkcjonować pod pseudonimem Red Arrow) oraz oczywiście niezawodnej panny Lance. Wszak to właśnie ciesząca się sławą gwiazdy estradowego popu jest de facto współbohaterką tego tytułu. Wyzwanie, z którym owa hanza zmuszona jest się zmierzyć, do łatwych nie należy i stąd na kartach „Szmaragdowego banity” gwałtownych zwrotów akcji oraz scen oklepywania facjat nie brakuje. Nie jest to z pewnością opowieść kalibru „Black Arrow Saga” („Green Arrow vol.2” nr 35-38), bo i nie ten ciężar gatunkowy był zamierzony przez Percy’ego ani też formuła przyjęta swego czasu dla tej postaci przez zespół Mike’a Grella. Znać jednak, że w bezwzględnej grze o powstrzymanie krążącego po mieście zabójcy (a przy okazji podratowanie reputacji tytułowego bohatera) nie ma miejsca na żarty. Tym bardziej że pozbawiony rodzinnej fortuny Ollie nie może pochwalić się zbyt wieloma atutami…

Scenarzysta po raz kolejny dał do zrozumienia, że czytelnicy doszukujący się tzw. głębi egzystencjalnych refleksji na kartach tej serii raczej nie mają czego szukać. Miast tego zaproponował on energetyczną gonitwę porównywalną z wysokobudżetowymi produkcjami filmowymi. Co prawda nie wszystkie elementy fabularnej układanki harmonijnie się z sobą łączą; niemniej już tylko wątek skądinąd znanej sekty zabójców generuje oczekiwane przez każdego fana emocjonujących historii napięcie, a przy okazji poczucie, że Ollie i jego sojusznicy mają do czynienia z zagrożeniem zdecydowanie bardziej problematycznym niż lokalna bandyterka. Percy nadal stara się rozwijać część wątków zainicjowanych kilka lat temu przez Jeffa Lemire’a (vide m.in. „Green Arrow: Broken”), znać jednak, że ma też swoje autorskie zamierzenia i zdecydowanie wolałby z nich nie rezygnować. Toteż Ollie stopniowo zyskuje na charakterności, a jego relacje z postaciami dalszych planów ulegają sensownemu pogłębieniu. W konstruowaniu rzeczywistości kreowanej scenarzysta chętnie posługuje się napakowanymi akcją szybkimi sekwencjami, choć równocześnie sięga także po tzw. narrację telewizyjną. Akcentuje przy tym wpływ działalności Green Arrow na lokalny koloryt „Deszczowego Miasta” (tak niekiedy zwykli zwać Seattle jego mieszkańcy), a przy okazji specyfikę niełatwych relacji pomiędzy głównym bohaterem a lokalną policją. Wszystko to sprawia, że potencjalni odbiorcy tej serii nastawieni na tzw. lekkostrawną rozrywkę prawdopodobnie nie doznają rozczarowania.

Przyczyniają się ku temu, jak zawsze efektowne rysunki w wykonaniu wprawionego przy realizacji dwóch poprzednich tomów zespołu twórców. Dla nieco starszych wiekiem wielbicieli przygód Olliego Queena być może okażą się one, określmy to umownie, zbyt „młodzieżowe”. Trudno jednak odmówić zarówno Schmidtowi, jak i pozostałym zaangażowanym w ten projekt plastykom profesjonalizmu i swoistej lekkości, za której sprawą realia cyklu zyskują na ogólnej dynamice. Przyczynia się ku temu dobór krzykliwych, acz bynajmniej nie tandetnych barw, adekwatnych do rozświetlonej neonami wielkomiejskiej dżungli. W tej kawalkadzie zdarzeń i coraz to nowych osobowości zarówno wspomniany, jak i Juan Ferreyra ani na chwilę nie tracą panowania nad materią rysunku. Stąd warto docenić ich wysiłki, nawet jeśli przyjęty przez nich model estetyki niekoniecznie należy do naszych ulubionych.

W tym roku polskich czytelników czeka jeszcze jedno spotkanie z Oliverem Queenem na kartach poświęconej mu serii. Będzie ono miało miejsce w listopadzie, kiedy to do dystrybucji trafi album pt. „Powstanie Star City”. Oprócz zawirowań na tle sytuacji w Seattle możemy spodziewać się powrotu bardzo ważnej postaci dla całokształtu mitologii „Szmaragdowego Łucznika”.

 

Tytuł: „Green Arrow” tom 3: „Szmaragdowy banita”

  • Tytuł oryginału: „Green Arrow Volume 3: Emerald Outlaw”
  • Scenariusz: Benjamin Percy
  • Szkic i tusz: Otto Schmidt, Juan Ferreyra, Eleonora Carlini, Carlos Rodriguez, Gus Vazquez
  • Kolory: Otto Schmidt, Juan Ferreyra, HI-FI
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Marek Starosta
  • Redakcja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wydania oryginalnego: 2 sierpnia 2017 r.
  • Data publikacji wydania polskiego: 6 czerwca 2018 r.
  • Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
  • Format: 16,5 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 132
  • Cena: 39,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w dwutygodniku „Green Arrow vol.6” nr 12-17 (luty-kwiecień 2017).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus