„Druuna" tom 3: „Mandragora. Aphrodisia" - recenzja

Autor: Łukasz Kaszkowiak Redaktor: Motyl

Dodane: 10-07-2018 17:40 ()


Gdybym miał znaleźć słowo opisujące kolejne  podwójne wydanie Druuny, byłoby to zapewne „więcej”. Określenie „sequelioza” wydaje mi się za mocne, chociaż, przyznaję, raz czy dwa trakcie lektury przeszło mi przez myśl. Miejcie je jednak w pamięci.

Zasadniczo Druuna poszukuje serum na zarazę, która stanowi trzeci element, tuż za ucieczką  i wyuzdanym seksie, fabuły serii. Muszę przyznać, że czuję się nieco zagubiony w opowieści Serpieriego. Niestety, on chyba również pogubił się w tym wszystkim. Mamy tu wszystkie klasyczne motywy serii – podróże w czasie, sny niebędące snami, inne wymiary i doppelgangerów stanowiące tło dla tułaczki Druuny oraz jej obsesyjnych kochanków. Podkreślam słowo „tło”, ponieważ, chociaż te wszystkie zawirowania czasoprzestrzenne są najbardziej zawirowane w dotychczasowej historii cyklu, to głównym tematem obu albumów jest...seks. Sceny kopulacji między ludźmi stały się znacznie częstsze i znacznie gorzej uzasadnione niż w poprzednich albumach, a przy tym nabrały pornograficznej dosłowności. W tej galopadzie członków i piersi nie ma miejsca na emocje, mimo wyuzdania kopulacja Druuny ze wszystkimi nie wzrusza, ni nie podnieca czytelnika. To robi się nieco nudne, prawdę mówiąc. Szkoda, że Serpieri tak zazdrośnie strzegł swojej bohaterki, że nie oddał jej przygód w ręce profesjonalnego scenarzysty. Kogoś, kto pozbierałby poszczególne wątki do kupy i przekuł je w dobrą fabułę. „Druuna” miała naprawdę zadatki na bardzo ciekawe sci-fi na pograniczu surrealizmu oraz psychoanalizy. Szansy, moim zdaniem, nie wykorzystanej, aczkolwiek wiele scen i pomysłów przybliża czym mogłaby się stać seria, gdyby tylko Serpieri lepiej rozumiał swoje dzieło. Z kronikarskiego obowiązku dodam, że miejscami komiks jest przegadany i bełkotliwy (zgodnie z zasadą „więcej” nawet bardziej niż poprzednie tomy), lecz wady ty nie przeszkadzały mi szczególnie w odbiorze. Uważam, że pewne rzeczy, a komiksy do nich należą, trzeba postrzegać sercem.  

Rysunki wciąż trzymają wysoki poziom, chociaż pierwszy z albumów, „Mandragora”, sprawia wrażenie gorzej narysowanego niż dotychczasowe, natomiast „Aphrodisia” to znowu zwyżka formy. Delikatnym zmianom uległa kolorystyka oraz sposób nakładania tuszu, być może rysownik zmienił narzędzia. W porównaniu do „Morbus Gravis” wszystko jest wyraźnie jaśniejsze, mniej intensywne, miejscami nawet rozmazane. Czy to źle? Osobiście uważam, że tak ciężka, mimo wszystko, opowieść wymaga równie ciężkich środków wyrazów. Może Serpieri zapragnął nadać „Druunie” nieco lekkości, a może nawet uczynić znośniejszą dla szerszego czytelnika. To jednak tylko moje domysły.

Osobom posiadającym tomy poprzednie polecam zebranie serii do końca, bo przed nami już tylko jedna zbiorówka. A ci, którzy nie kochają Druuny, tym bardziej nie pokochają jej i teraz. Ich strata.

 

Tytuł: „Druuna" tom 3: „Mandragora. Aphrodisia"

  • Scenariusz: Paolo Eleuteri Serpieri
  • Rysunki: Paolo Eleuteri Serpieri
  • Wydawca: Wydawnictwo KURC
  • Data premiery: 18.05.2018 r.
  • Format: 240 x 320 mm
  • Papier: kredowy
  • Oprawa: twarda płócienna, grawerowana z obwolutą
  • Druk: kolor
  • Stron: 144
  • ISBN 978-83-950849-2-8
  • Cena: 99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kurc za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus