„Wielki kant” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 26-08-2018 23:01 ()


Wydawnictwo Elemental sukcesywnie obok dwóch sztandarowych serii Durango i Jeremiaha stara się przybliżać komiksowe perełki. Kolejną z nich jest Wielki kant duetu Carlos Trillo – Domingo Roberto Mandrafina. O ile scenarzysta jest znany z takich tytułów jak Bird, Chicanos czy Ja, wampir, o tyle dla rysownika tej pozycji jest to debiut w naszym kraju.

Wielki kant to komiks wyjątkowy głównie z uwagi na niecodzienną budowę narracji przerywanej wtrętami pobocznych postaci opisujących charaktery bohaterów lub wtrącających swoje trzy grosze do bieżącej sytuacji. Bez wątpienia jest to ciekawy zabieg, rzadko spotykany, który również podkreśla znaczenie postaci dalekiego tła. Początkowo wydają się one bowiem mało istotne, ale z czasem śmielej sobie poczynają, niejako wyłażąc poza kadry. Konstrukcja opowieści wiele na tym zyskuje i staje się przez to unikalna.

Utrzymana w nastroju noir opowieść główny swój trzon opiera na pospolitym kłamstwie. Oto bowiem w La Colonia hołubiona Melinda Centurion jest oznaką wszelkich cnót. Mówią o niej Nieskalana Dziewica, a jej dotyk ma ponoć uzdrawiać. Postawiona na wzór dla innych kobiet była wymysłem lokalnego skryby, który na żądanie gubernatora miał opracować plan ograniczenia przyrostu naturalnego. Innymi słowy, biedni mnożyli się jak króliki, co było nie w smak władzy. I tak powstał mit o kobiecie, która pilnuje swej cnoty i nie oddaje się byle komu. W rzeczywistości Melinda Centurion – siostrzenica gubernatora – była przez niego wykorzystywana, jak również sama nie kryła pociągu do mężczyzn. Wszak samotna piękna kobieta potrzebowała licznych pieszczot. Niestety jedna z takich schadzek została niefortunnie zarejestrowana na zdjęciach, co mogłoby doprowadzić do kompromitacji zarówno jej, jak i gubernatora. Z tym palącym problemem atrakcyjna niewiasta zwraca  się o pomoc do ostatniego uczciwego w tym przeżartym przez korupcję regionie, byłego gliny Donaldo Reynoso. Jak można się domyślić, on również ulega urokowi z pozoru niewinnej i bezbronnej kobietki, postanawia odkryć, kto stoi za aferą z Nieskalaną Dziewicą.

Wielki kant stoi przede wszystkim fantastycznymi postaciami. Zarówno Melinda jest niezrównaną bohaterką, która przechodzi w albumie zaskakującą metamorfozę, jak również główny szwarccharakter tej opowieści – niejaki Iguana. Człowiek bez skrupułów, dążący po trupach do celu. Władczy, bezwzględny oraz odrażający z uwagi na swoją zwierzęcą aparycję. Wszelkie zło zostaje w tej opowieści podkreślone i uwypuklone poprzez pewne cechy charakteru lub zniekształcone cechy fizjonomiczne. Osobną kategorię stanowi Milton Bates – czyli wspomniany skryba, który robi tu za narratora, w równym stopniu opiewa bohaterów, podkreślając ich tragiczne położenie, jak i dokonuje intensywnej promocji własnego geniuszu. Można wręcz odnieść wrażenie, że to ów narrator manipuluje materią fabularną, stawiając siebie w pozycji pociesznego wujka dobra rada. Dzięki takim wstawkom całość nabywa niesamowitego kolorytu, będąc nie tylko utrzymaną w atmosferze noir ponurą opowieścią, ale też komedią, satyrą, a nawet romansem.  

Odkryciem Wielkiego kantu jest Domingo Roberto Mandrafina. To dzięki jego ilustracjom postaci nabierają głębi, a otoczenie, w którym się obracają, jest przesączone brudem i deprawacją. Autor nie żałuje czarnego koloru, który kładzie grubo, a jedynie w sekwencjach retrospektywnych pozwala sobie na nieco mniej mroczną kolorystykę, jakby chciał podkreślić proces pogrążania się lokalnej społeczności w bagnie niemoralności, korupcji i zepsucia. Całości dopełnia filmowe kadrowanie.

Wielki kant to bez wątpienia jeden z ważniejszych tytułów, które w tym roku trafiły na rodzimy rynek. Mięsisty thriller noir z wyrazistymi postaciami, przerażającym złoczyńcą, który nie jest byle marionetką, okraszony wspaniałymi rysunkami. Nic dziwnego, że oryginalny scenariusz Trillo został nagrodzony, bo ten niedoceniany autor potrafi jak nikt inny kreować przegranych bohaterów, którzy pragną jeszcze raz błysnąć i uciec spod pręgierza. Niestety, kto raz wpadł do rynsztoka, już się z niego nie wygrzebie. Brawa dla wydawnictwa Elemental za sięgnięcie po niniejszą pozycję. To mała perełka, z którą warto się zapoznać.

 

Tytuł: Wielki kant

  • scenariusz: Carlos Trillo
  • rysunki: Domingo Roberto Mandrafina
  • tłumacz: Robert Lipski
  • wydawca oryginału: L'Écho des Savanes
  • rok wydania oryginału: 1998
  • Wydawca: Elemental
  • Data wydania: 13.08.2018 r. 
  • format: 220x295 mm
  • oprawa: Twarda
  • papier: Kredowy
  • druk: Kolor
  • ilość stron: 128
  • ISBN: 978-83-951334-1-1
  • cena: 89 zł

Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus