„Mroczne umysły” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 31-08-2018 22:40 ()


Czy potrzebny jest nam kolejna produkcja gatunku young adult fiction z wizją dystopicznej przyszłości, w której tajemnicza zaraza dziesiątkuje populację dzieci? Ci, którzy przeżyli, to ewolucyjnie zaawansowane dzieci obdarzone określonymi supermocami. Ich pojawienie wywołuje strach i obawę, że stanowią zagrożenie dla reszty ludzkości. Od razu wdrażany jest program ich odseparowania od reszty społeczeństwa. Każdy, kto przejawia jakieś zdumiewające umiejętności, trafia do obozu, gdzie jest podawany skrupulatnemu badaniu. Dzieci dzielone są na pięć kategorii. Zieloni, niebiescy i żółci obdarzeni są sporą inteligencją, telekinezą lub manipulują elektrycznością. Członkowie dwóch pozostałych grup – czerwoni i pomarańczowi - stanowią zbyt duże zagrożenie i są kierowani do eksterminacji.

Historię świata, w którym dzieci są największym zagrożeniem, śledzimy z perspektywy Ruby – nastolatki mającej możliwość kontroli umysłów. Ucieka z obozu i przyłącza się do trójki bohaterów, z których każde należy do mniej groźnych osobników. Wspólnie starają się dotrzeć do azylu dla ponadprzeciętnych dzieci, wierząc, że nie stanie się im tam żadna krzywda, a odnajdą schronienie i zrozumienie.

Mroczne umysły powielają pomysły i wątki wielokrotnie powtarzane w podobnych filmach, gdzie  najmłodsze pokolenie walczyło o lepszą przyszłość lub było narzędziem w rękach władz, które sprowadziły na świat zagładę. Temat wydaje się pojemny, ale każda z tych wizji różni się jedynie niewielkimi szczegółami. Nawet niewielkie detale nie powodują, że tożsame obrazy będą miały widzowi coś do zaoferowania. Ludzkość sama kręci na siebie bat, więc wizje – nie wiadomo jak bardzo pesymistyczne – nie robią już żadnego wrażenia. Tym bardziej że schemat tych opowieści jest jedynie multiplikowany. Dość często nawet morał wydaje się przyćmiony efektownymi scenami konfrontacyjnymi czy wątkami rodzinnymi bądź romansowymi. Tak jest również w tym przypadku i nawet galeria interesujących, mających szansę na rozwinięcie postaci, wśród których jest Ruby grana przez Amandlę Stenberg (możemy ją pamiętać z Igrzysk śmierci), nie gwarantuje większych emocji. Całość poprowadzona została od linijki, z przewidywalnym finałem i niestety zapowiedzią kontynuacji. Patrząc jednak przez pryzmat miałkości fabuły i nikłych wpływów ze sprzedaży, obraz  Jennifer Yuh Nelson podzieli los podobnych produkcji jak Złoty kompas, Intruz czy Niezgodna.

Odpowiadając na pytanie zadane na wstępie, można skonstatować, że kino ulegając popularnej tematyce, zaczyna drenować dany motyw, aż w końcu obudzi się z wielką ilością niedokończonych sag lub filmów kierowanych bezpośrednio na vod czy dvd. Bez wątpienia gatunek young adult fiction potrzebuje odświeżenia, ale nie należy go szukać w bardziej lub mniej udanych wyobrażeniach  przyszłości. Chyba że ktoś zdecyduje się w końcu ten gatunek gruntownie przestylizować, by miast ckliwych i naiwnych opowieści przedstawić mroczną i bezkompromisową wizję. W dobie kina kurczowo trzymającego się wypracowanych schematów, stroniącego od rewolucyjnych zmian (w tym wyższej kategorii wiekowej) trudno oczekiwać, by takowe szybko nastąpiły. Mroczne umysły są nieudaną próbą pokazania ciekawej wizji dystopii, która zawodzi zarówno na polu emocjonalnym, jak i widowiskowym. Zdecydowanie warto oszczędzić sobie rozczarowania i wybrać się na inny seans.

Ocena: 3/10

Tytuł: „Mroczne umysły”

Reżyseria: Jennifer Yuh Nelson

Scenariusz: Chad Hodge

Obsada:

  • Mandy Moore
  • Amandla Stenberg
  • Gwendoline Christie
  • Bradley Whitford
  • Harris Dickinson
  • Miya Cech
  • Patrick Gibson

Muzyka: Benjamin Wallfisch

Zdjęcia: Kramer Morgenthau

Montaż: Maryann Brandon, Dean Zimmerman

Scenografia: Frank Galline

Kostiumy: Leesa Evans

Czas trwania: 104 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus