„Astonishing X-Men” tom 1 - recenzja

Autor: Tomek Kleszcz Redaktor: Motyl

Dodane: 28-09-2018 22:09 ()


W XXI wieku ukazało się tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy historii z superbohaterami Marvela. Jednak tylko nieliczne z tej oszałamiającej liczby prezentują naprawdę wysoki i ambitny poziom, czym zasłużyły sobie na właściwy odzew w branży i uznanie u czytelników. Astonishing X-Men pretenduje do tego ścisłego grona.

Joss Whedon nie bawi się w jakieś subtelne rozgrzewki, rzucając czytelnika od pierwszej strony na głęboką i mętną wodę, w jakiej pływają członkowie aktualnego składu X-Men. Profesor Xavier zniknął, a drużyną dowodzi Scott. Przynajmniej oficjalnie, bo nad wyraz często mózgiem drużyny jest Emma Frost, która najwyraźniej zmieniła front i przeszła na stronę swoich dotychczasowych przeciwników. Po śmierci Jean Grey tę dwójkę połączyło skomplikowane uczucie, na którym szerokim cieniem kładzie się dawna wielka miłość Cyclopsa. Chcąc poprawić nie najlepszy wizerunek mutantów, Emma decyduje się zaprosić do składu młodą i lubianą Kitty Pride, która jednak do byłej członkini Hellfire klubu podchodzi co najmniej chłodno. Beast i Wolverine uzupełniają skład, przed którym pojawi się nie lada wyzwanie. Oto bowiem dr Kavita Rao, znajoma Henry'ego McCoy'a, ogłosiła światu, że opracowała lek na mutację X. Oczywiście jak można się domyślić, jest to wiadomość w najwyższym stopniu elektryzująca zarówno świat homo sapiens, jak i w jeszcze większym stopniu homo superior. Każdy mutant poddany szczepieniu może zostać „uzdrowiony” i wrócić na łono tego pierwszego gatunku. Tu zaczynają się prawdziwe problemy.

Pomysł ze szczepionką należy do całkiem błyskotliwych i umożliwia scenarzyście postawienie bohaterów przed naprawdę trudnymi decyzjami. Zwłaszcza Beast zostaje wystawiony na ciężką próbę, co — biorąc pod uwagę jego fizjonomię — nie zaskakuje. Tarcia między członkami drużyny są zresztą jednym z największych plusów tej serii, ponieważ rzadko się zdarza, żeby postaci wykreowane na kartach komiksów były tak żywe i przekonujące. Na fabułę składają się również dodatkowe istotne elementy jak choćby nowe zagrożenie płynące z całkowicie zaskakującego miejsca. Whedon nie poszedł na łatwiznę, wyciągając z zakurzonej komórki któregoś z niezliczonej liczby super łotrów, z którymi podopieczni Charlesa mieli już okazję walczyć, lecz wymyślił coś zupełnie nowego. Świetnie rozpisane dialogi, zaskakujące zwroty akcji oraz umiejętnie dawkowane napięcie powodują, że lektura jest wysoce wciągająca i album pochłania się jednym tchem. Oczywiście pod warunkiem, że mamy na to zarezerwowaną wystarczającą ilość czasu. Istotnym, ale w sumie jednym z naprawdę niewielu minusów, jakie zdołałem zanotować, jest wyjątkowe spłaszczenie postaci Logana, który posiada przecież imponującą biografię i jest naprawdę złożoną osobowością. W dziele Whedona jest on raczej lekkoduchem, nastawionym na realizację siłowych rozwiązań i ... picie piwa. W zestawieniu z pozostałymi całkiem dobrze zarysowanymi charakterami najpopularniejszy z mutantów wypada dość blado, co będzie dalej, czas pokaże.

Nawet najlepsza historia musi mieć wsparcie w postaci artysty, który będzie tym jednym właściwym, bez którego nie sposób sobie wyobrazić, że coś mogłoby pójść jeszcze lepiej. Cassaday będący wtedy w świetnej formie jest tym właściwym człowiekiem. Jego wizja jest oryginalna i niezwykle rozpoznawalna. Rysownik skupia się w głównej mierze na postaciach, pozostawiając drugi plan często spartańsko prostym. Ten zabieg sprawdza się wyjątkowo dobrze, plansze nieprzytłoczone zbędnymi dodatkami przekazują wyrazistą treść, co znacznie wspomaga przekaz emocji. Świetnie dopracowane twarze nie nużą nawet w scenach, w których dominują dialogi i niejeden rysownik zaprezentowałby męczącą sekwencję gadających głów. Aczkolwiek sceny akcji, których nie brakuje, również rozrysowane są w mistrzowski, dynamiczny sposób i można śmiało powiedzieć, że mutanci spod ręki Cassadaya to jedna z bardziej udanych interpretacji w historii tej zasłużonej drużyny. Szkoda, że przy okazji tego wznowienia nie znalazła się choćby symboliczna garść dodatków, które mogłyby wzbogacić omawiane wydanie.

To jeszcze nie koniec. Chociaż chwilowo udało się zażegnać zagrożenie, to w świecie superbohaterów spokój nie następuje przecież nigdy. Autorzy wysoko postawili poprzeczkę i pozostaje nam tylko życzyć sobie, że w drugiej odsłonie będzie przynajmniej tak dobrze. Astonishing X-Men to pozycja, którą warto znać i jedna z najlepszych, w jakich wystąpili mutanci.

 

Tytuł: Astonishing X-Men tom 1

  • Scenariusz: Joss Whedon
  • Rysunki: John Cassaday
  • Kolory: Laura Martin
  • Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawnictwo: Mucha Comics 
  • Liczba stron: 304
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor ISBN 978-83-65938-24-4
  • Wydanie pierwsze
  • Cena: 99 zł

  Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus