„Ultimate Spider-Man” tom 2 - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 28-10-2018 23:15 ()


„Ta historia nie trzyma się kupy jak film Michaela Baya”. Co? Tego na pewno nie można powiedzieć o drugim tomie „Ultimate Spider-Mana” Briana Michaela Bendisa i Marka Bagleya. Jest wręcz przeciwnie, wszystkie wątki ładnie się splatają i zgrywają, tak więc poznawanie perypetii ugryzionego przez radioaktywnego pająka młodego chłopaka, który postanowił prowadzić podwójne życie i zostać obrońcą Nowego Jorku, to czysta i niewymuszona frajda. Swoją drogą, wybuchów też jest tutaj zdecydowanie mniej niż zazwyczaj u Michaela Baya, lecz rozmachu temu komiksowi na pewno odmówić nie sposób.

Wciąż poznający swoje supermocne Spider-Man mierzy się w tym tomie z Doktorem Octopusem oraz Zielonym Goblinem. Tak na poważnie, nie na żarty, bez ściemy, wszak starcie z tak mocarnymi przeciwnikami to nie przelewki. Jeśli Peter myślał, że praca superbohatera będzie ograniczała się do powstrzymywania zwykłych kieszonkowców i złodziei sklepowych, szybko zostaje sprowadzony na ziemię. Niespodziewanie jednak scenarzysta wtrąca w to wszystko jeszcze niedługi epizod z Łowcą Cravenem, czym mocno zaskakuje, bo jego pomysł na tę postać jest bardzo świeży. Nie zdradzając wiele, Craven jest gwiazdą reality show i Człowiek-Pająk z Nowego Jorku ma być jego kolejną ofiarą. Wszystko ku uciesze widzów jego programu. Brzmi kapitalnie? No ba.

Bendis kreuje również odjazdową Gwen Stacy, charakterną pannicę, zupełnie inną od tej, jaką znamy z klasycznych przygód Spider-Mana. Dziewczyna przebojem wchodzi do nowej szkoły, czym oczywiście przysparza sobie bardzo szybko kłopotów, nie szczypie się w wyrażaniu opinii, szybko też łapie język z Peterem, co może stanowić potencjalny problem dla związku Parkera z MJ Watson. Gwen zazwyczaj przychodzi jak po swoje, więc dopowiedzcie sobie resztę...

Za duży plus scenariuszy Bendisa warto uznać umiejętność wyważenia pomiędzy ilością scen poświęconych Pajączkowi z sąsiedztwa oraz mieszkającemu w tym samym sąsiedztwie Peterowi Parkerowi. W pierwszych rozdziałach młodocianego superherosa jest stosunkowo niewiele. Gdzieś w tle rozwijany jest wątek Otto Octaviusa, jednego z głównych naukowców Osborn Industries, który szykuje się do zemsty po tym, co go spotkało. Tymczasem Peter ma swoje kłopoty w szkole. Na przykład jeden z jego kolegów z klasy zaczyna podejrzewać, kto jest zamaskowanym ścianołazem. Jest młodzieżowo i momentami zabawnie, ale tempo akcji jest utrzymane, toteż o nudzie zupełnie nie ma mowy. A kiedy przychodzi co do czego, poziom starć również stoi na solidnym poziomie, również dzięki kresce Marka Bagleya.

Rysownik świetnie czuje ten świat, a na plus można zaliczyć takie smaczki jak spadająca ze szkolnej ławki książka „Dynamics of motion”, której autorem jest niejaki Kirby, w scenie zasadzenia kopniaka Peterowi, gdzie wykonuje on ekwilibrystyczny wyskok w górę, udając, że wciąż jest z niego wymoczek, a wymoczki dają się poniewierać. Myślę, że mamy tutaj do czynienia ze świetnym zgraniem się scenarzysty i rysownika.

Przygody młodocianego Spider-Mana z odświeżonego uniwersum Ultimate czyta się fantastycznie. Warto wydać na nie pieniądze, warto poświecić im czas. A na koniec cytat z Gwen Stacy‎: „Mam taką teorię... że czymkolwiek się zajmujesz... to jest twoja supermoc. Gra na gitarze? Futbol? Matma? Cokolwiek robisz... co cię definiuje... to twoja moc”. A Wy jakie macie supermoce?

 

Tytuł: Ultimate Spider-Man tom 2

  • Scenariusz: Brian Michael Bendis
  • Rysunki: Mark Bagley
  • Przekład: Marek Starosta
  • Wydawca: Egmont
  • Data wydania: 19.09.2018 r.
  • Oprawa: twarda
  • Stron: 348
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • Format: 170x260
  • ISBN: 9788328126855
  • Cena: 99,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus