„Dozorca”: „Nie wszystko złoto” - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 14-11-2018 13:58 ()


Wbrew temu, co mógłby sugerować tytuł, „Dozorca” nie jest komiksem o zwyczajnym cieciu utrzymującym porządek w kamienicy. Taki cieć ma zapewne wiele historii do opowiedzenia, więc myślę, że scenarzysta Bartosz Sztybor poradziłby sobie z tematem, ale nie tym razem... „Dozorca” mógłby być komiksem o codziennym życiu czterech kumpli, którzy spędzają wolne chwile na ławeczce i gadają o wszystkim i o niczym. Na pierwszy rzut oka tak by wyglądało, tyle tylko, że najpierw chłopaki dowiadują się o brutalnym zabójstwie znanego rapera, a później okazuje się, że po okolicy grasuje krwiożercza bestia. Tak więc przestaje być zabawnie, powstaje potrzeba znalezienia kogoś, kto upora się z zagrożeniem. I tu niejako wracamy do punktu wyjścia, czyli dozorcy – ale nie byle jakiego dozorcy, tylko osoby należącej do starożytnego zakonu sprawującego ochronę nad światem. Jakkolwiek szumnie to brzmi, w komiksie brak zadęcia.

Atutem albumu, którego zarys fabularny przedstawiłem wyżej, wcale nie jest sama intryga, bo ona w zasadzie sprowadza się do wykorzystania kilku klisz, natomiast na plus należy ocenić sposób budowania narracji, przedstawiania konkretnych sytuacji i montowania dialogów. Dla jednych będzie to plus, dla innych pewnie minus, ale komiks tętni ulicznym, mięsistym językiem młodzieży. Dot, główny bohater tej historii, to zwykły chłopaczyna z osiedla. To, że odkrywa w sobie pewną niezwykłą zdolność, stawia go pewnie gdzieś na równi z takim Peterem Parkerem, przebierającym się za przyjaznego Człowieka-Pająka z sąsiedztwa. Tyle tylko, że Peter to ułożony chłopak, a Dotowi i jego kumplom bliżej do takich, których za kilka lat superbohater zgarnąłby za napad na monopolowy.

Moim zdaniem Sztybor wiele ugrał w „Dozorcy” poszarpaniem i nielinearnym prowadzeniem narracji. Już od pierwszej planszy wiemy, że bohater tego komiksu ma przekichane, bo goni go jakiś wilkołakopodobne monstrum. No właśnie, wszystko zaczyna się od przysłowiowego trzęsienia ziemi, po czym powoli odkrywamy, co miało miejsce wcześniej, skacząc z miejsca na miejsce. Na korzyść scenariusza przemawia również duży dystans do świata przedstawionego, a więc pewna doza autoironii. Przede wszystkim jednak brawa za nakreślenie spójnej fabuły z postaciami z krwi i kości.

Dużą pomoc scenarzysta dostał w tym zakresie od rysownika. Ivan Shavrin operuje niezwykle dynamiczną kreską, trudną do uchwycenia na pierwszy rzut oka. Plansze bardzo różnią się sposobem kadrowania, w zasadzie trudno mówić o trzymaniu się jakiś wytyczonych ram, a wręcz przeciwnie – łamane są wszelkie możliwe ograniczenia, wobec tego czuć na każdej niemal planszy, że rosyjski artysta bawi się materią komiksu. Może nie zawsze wpływa to na czytelność, natomiast świetnie współgra ze scenariuszem, tuszując może pewne sceny lub sekwencje, które w klasycznie narysowanym komiksie wydałyby się mniej efektowne.

W „Dozorcy” można odnaleźć echa „Osiedla Swoboda”, bo polskie blokowiska i amerykańskie (?) czynszówki w kamieniach mają przecież coś wspólnego. Takie porównanie zapewne ukontentuje twórców obydwu tych komiksów – tego pierwszego, bo porównanie do klasyka zawsze cieszy, a tego drugiego, bo fajnie móc się odnaleźć w inspiracjach innych twórców. Osadzenie fabuły w takich, a nie innych klimatach, dało też scenarzyście możliwość do swobodniejszego budowania tej historii, natomiast dużo dał od siebie rysownik. Dla samych tylko jego sugestywnych plansz warto do komiksu zajrzeć. A przy okazji Non Stop Komiks punktuje promowaniem rodzimego twórcy.

 

Tytuł: Dozorca: Nie wszystko złoto

  • Scenariusz: Bartosz Sztybor
  • Rysunki: Ivan Shavrin
  • Tłumaczenie: Bartosz Sztybor
  • Wydawca: Non Stop Comics
  • Premiera: 12.09.2018
  • ISBN: 978-83-8110-621-4
  • Oprawa: twarda
  • Format: 190x270
  • Cena: 44,90 zł

Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.

Galeria


comments powered by Disqus