„Kopciuszek. Historia prawdziwa” - recenzja

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 01-05-2019 20:19 ()


W ostatnim czasie przekonałam się, że animacje można stricte podzielić na trzy grupy. Takie, które mają piękny design, ale żadnej fabuły lub w najlepszym wypadku mocno rachityczną, takie, których warstwa wizualna i fabularna współdziała harmonijnie jak yin i yang oraz takie, które podczas produkcji miały mniej szczęścia i całkiem ciekawa fabuła dostała koszmarną oprawę. Tym ostatnim przypadkiem jest Kopciuszek. Historia prawdziwa.

Niestety, wiedząc jak piękna i zachwycająca może być animacja komputerowa (i nie mówię tu o takich gigantach jak Disney/Pixar, DreamWorks czy odnoszące ostatnio triumfy na polu animacji Sony Pictures Animation) boli i to dosłownie patrzenie ma dzieło studia Gold Valley Films. (Aż dziw, że od razu nie wylądowało na DVD i VOD tylko jeszcze załapało się na kinową dystrybucję, ale to tylko moja subiektywna opinia).

Choć Kopciuszek. Historia prawdziwa to wizualny koszmarek, fabularnie nie jest do końca zły, jak by się mogło na początku wydawać. Bo gdy jakoś przebolejemy grafikę, to dostajemy nietypowego Kopciuszka, czyli Ellę (w polskiej wersji językowej Julię Wieniawę), która jakoś desperacko nie dąży, by pójść na bal i zostać księżniczką. Idzie na przyjęcie tylko z powodu zaprzyjaźnionych myszy, które liczą na darmową wyżerkę. Jednak jak już Ella wpadnie na imprezkę, przy okazji dowiaduje się, że książę nie jest księciem, a prawdziwe książątko cały czas koło niej się kręciło jako mysz. Okazuje się bowiem, że prawdziwy książę po śmierci rodziców został zamieniony w gryzonia i teraz tylko Ella i jego mysi kamraci mogą mu pomóc w powrocie do ludzkiej postaci. Jednak Alex (bo tak na imię ma prawdziwy następca tronu) owszem człowiekiem chciałby być na powrót, ale do objęcia władzy jakoś się nie kwapi. Dodajmy do tego twist związany z wróżką chrzestną i dostajemy prostą, ale całkiem ciekawą opowieść.

Szkoda, że przez koszmarną komputerową wizualizację cierpi skądinąd niezły scenariusz Francisa Glebasa (Król Lew, Aladyn), który, choć po macoszemu obchodzi się z baśnią o Kopciuszku, to jednak daje nam historię z interesującą intrygą, nieszablonowymi bohaterami, brawurowymi zwrotami akcji i nawet przewrotnym otwartym zakończeniem sugerującym, ciąg dalszy przygód naszych bohaterów i prawdopodobny sequel.

Co do polskiego dubbingu: ujdzie. Nie jest wybitnie, ale nie jest też tragicznie. Julia Wieniawa ma ciekawy głos, który pewnie niejednokrotnie usłyszymy jeszcze w dubbingu, ale w roli Elli średnio się sprawdza.

Animacja Lynne Southerland (Mulan 2, Droga do El Dorado), choć ma ciekawie zarysowaną fabułę, to odrzuca koszmarną i niedopracowaną grafiką, której bliżej do tego, co pokazywała wizualnie pierwsza odsłona gier Wiedźmin niż do obecnych standardów w świecie animacji.

Ocena: 4/10

Tytuł: Kopciuszek. Historia prawdziwa

Reżyseria: Lynne Southerland

Scenariusz: Alice Blehart, Stephanie Bursill, Russell Fung, Francis Glebas

Obsada:

  • Julia Wieniawa-Narkiewicz
  • Otar Saralidze
  • Marta Dobecka
  • Waldemar Barwiński
  • Paweł Szczesny
  • Katarzyna Skolimowska
  • Julia Kołakowska

 

Czas trwania: 87 minut

Dziękujemy dystrybutorowi Kino Świat za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus