Adam Przechrzta „Demony Zemsty. Beria” - recenzja przedpremierowa

Autor: Damian Podoba Redaktor: Motyl

Dodane: 20-04-2020 20:34 ()


Adam Przechrzta to intrygujący autor, książek napisał sporo. Jeśli ktoś wiedział jak, to mógł się z nim skontaktować, bo nie uczestniczył on w tzw. życiu fandomu. Nie sposób było namierzyć go na konwencie czy podobnych imprezach. Zmieniło się to w 2019 r. kiedy autor odwiedził z Fabryką Słów warszawskie Targi Książki. Ostatnio można było posłuchać jego pogadanek wygłoszony przez Internet w ramach F.U.C.K. – Fabrycznego Uniwersytetu Czasu Kwarantanny. Jednym słowem – autor wyszedł do ludzi! Czy wpłynęło to na jego powieści, sprawdziłem na przykładzie świeżutkiego tomu „Czas zemsty. Beria”.

Aleksander Razumowski, były członek rosyjskiego kontrwywiadu, obecnie pułkownik moskiewskiej milicji dorobił się w swojej karierze wielu wrogów. Jednym z nich jest zdecydowanie drugi najpotężniejszy człowiek w kraju – Ławrientij Beria. Co może się wydarzyć, kiedy nagła śmierć Stalina postawi Berię na pierwszym miejscu? Na początku nic, bo niejaki Razumowski jest potrzebny, jak zwykle zresztą, do wykonania zadania, przy którym wszyscy inni już zawiedli. Czymże jest jednak jedno zlecenie dla wybitnego oficera śledczego? Stawkę trzeba podbić, więc główny bohater wikła się w sumie w kilka różnych spraw, a każda może kosztować życie jego lub jego najbliższych.

Uwaga, unikam w recenzji wchodzenia w szczegóły fabularne, ale pojawiające się dalej informacje o osobach i miejscach mogą odebrać Wam element zaskoczenia!

Na kartach najnowszego tomu wracają oczywiście postacie znany z wcześniejszych części. Symbolicznie, ale jednak pojawia się Tima, na moment wpada Poliakow, swoich umiejętności malarskich użycza Razumowskiemu Szewieliewa, a wiekowe damy dwory ostatniej carycy podsuwają mu interesujący trop. Oczywiście jest milicjant-poeta Bugrowski, wor w zakonie Cichy i poznana na syberyjskich wczasach Nadieżda. Wracają również postacie, których owszem oczekiwałem przynajmniej w epizodzie – rodzina von Bredow, a przy okazji również takie, których już raczej nie myślałem ujrzeć w fabule opowieści – spadochroniarze Razumowskiego z Breslau. Można by tak wymieniać jeszcze co najmniej kilka dobrych chwil, ale mija się to z celem, a przy okazji mogłoby zdradzić zbyt wiele. Tak czy owak, jedno jest ważne, wszystkie postaci, o których losach znów możemy poczytać, są dla fabuły istotne. Obok znanych i lubianych mamy też kilka nowych osób, które otrzymały swoje pięć minut i wykorzystały ten czas do maksimum. Zdziwił mnie natomiast brak jednej z postaci, a mianowicie Ady, ale uzasadnienie w sumie jest w poprzednim tomie, więc nie ma tematu. Zdziwiło mnie natomiast, że autor, który w pierwszym tomie serii dość ostro przetrzebił bohaterów, teraz wzdraga się przez uśmiercaniem postaci. Fakt, że poprzednio coś się zadziało, ale wobec całego zamieszania, jakie wynikło w tym tomie, to aż się prosi, żeby Razumowski poczuł znów głęboki żal. Poza tym są też kandydaci dość wiekowi, gdzie można by podkreślić fakt, że śmierć kroczy nie tylko po polu bitwy.

Fabularnie „Czas zemsty. Beria” jest naprawdę ciekawy. Tak jak wspomniałem, jednocześnie toczy się kilka intryg, które Razumowski musi w jakiś sposób rozwikłać i nie stracić przy tym głowy. Historia nie trzyma nas w jednym miejscu. Zaczynamy i kończymy w Rosji, ale przelotem trafiamy do Wiednia i Paryża. Zadanie od Berii staje się w pewnym momencie walką o przetrwanie, a jakby tego brakowało, to zwoje dwa grosze chcą wcisnąć Chińczycy. Autor chyba uznał, że trzeba w końcu pchnąć do przodu mistyczne elementy tej historii, spodziewajcie się zatem naprawdę ciekawych wydarzeń.

Tempo tej powieści jest niesłychane, zaczyna się ostro, a później jest tylko i wyłącznie lepiej. Zresztą niech świadczy fakt, że do setnej strony za jednym zamachem mamy siedem trupów („Osiem trupów – poprawił Razumowski”). Czy trzeba lepszej rekomendacji dla rozwoju akcji?

Do recenzji otrzymałem wersję elektroniczną powieści – sytuacja wymuszona obecnymi okolicznościami i w pierwszym odruchu byłem głęboko zszokowany, że książka ma taką objętość. Dopiero później zorientowałem się, że strona stronie nie równa. Tak czy inaczej, lektura przebiegła przyjemnie, w ebooku były ładne przyżółcone strony, które nie męczyły oczu. Formatowanie tekstu też nie pozostawia żadnych złudzeń – profesjonalizm. Namierzyłem co prawda jedną literówkę, ale później opowieść wciągnęła mnie tak mocno, że nie byłem w stanie doszukać się nic więcej. Tradycyjnie na koniec dostaliśmy krótki słowniczek wyjaśniający różne zwroty obcojęzyczne i co ciekawsze zagadnienia historyczne.

Ilustracja na okładce została utrzymana w duchu tego, co można było zobaczyć we wznowionej wersji „Demonów czasu pokoju” i w „Demonach zemsty. Abakumov”. Fakt, że postać bardziej przywodzi mi na myśl jakiegoś włoskiego mafiosa, ale taki był styl lat 50. ubiegłego wieku, więc znowu – nic do czepiania się.

Mam dziwne przeczucie, że historia Razumowskiego zmierza powoli do końca, chociaż liczę, że się mylę. Zdecydowanie ten tom skończył się za szybko i był za dobry. Teraz po dwóch dniach lektury, będę płakał w obie garście przez kolejny rok, czekając na kontynuację. Bo takowa musi powstać, zbyt dużo wątków zostało otwartych i zbyt wiele się wydarzyło na koniec, żeby tak to wszystko zostawić.

Adam Przechrzta ma wielu oddanych fanów i im tej książki nie muszę rekomendować. Pozostali nie wiedzą, co tracą, jeśli jeszcze nie sięgnęli po żadną powieść tego autora. Oczywiście nie polecam zaczynać od tego tomu, lepiej startować od początku serii, wtedy obraz będzie pełniejszy. Czy otwarcie się autora na fanów miało wpływ na kształt tej książki, nie wiem, jednak zdecydowanie jest ona bardzo dobra i godna polecenia. Czyta się lekko i przyjemnie, a rozrywka jest przednia.

 

Tytuł: „Demony Zemsty. Beria”

  • Autor: Adam Przechrzta
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów
  • Miejsce wydania: Lublin
  • Liczba stron: 434
  • Format: 125x195 mm
  • Oprawa: broszurowa
  • Data wydania: 24.04.2020 r.
  • ISBN: 978-83-7964-550-3
  • Cena: 44,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus