Recenzja zbioru opowiadań "Pożeglować do Bizancjum" Roberta Silverberga

Autor: Wojciech “Gorath” Doraczyński Redaktor: Ejdżej

Dodane: 11-08-2006 21:26 ()


    Trudno uczciwie zrecenzować książkę autora, który już dawno został zaliczony w poczet klasyków SF. Jeszcze trudniej, jeżeli książka owego autora zawiera same nagrodzone Hugo i Nebulami opowiadania. Czarę przepełnia ostatecznie fakt, że Silverberga (bo to o nim mowa) niesamowicie lubię. W tej trudnej sytuacji postaram się jednak nie przemienić niniejszej recenzji w hymn pochwalny i przedstawić pokrótce powody dla których warto zapoznać się z tą książką.

   Pierwsza i najważniejsza rzecz, którą cenię u Silverberga to niesamowita erudycja połączona z jeszcze bogatszą wyobraźnią. Metoda tego autora jest bardzo prosta: bierze on różne wątki zaczerpnięte z historii i różnych kultur świata, a następnie spaja je ze sobą, uzyskując niesamowitą, wybuchową mieszankę. Bo jak inaczej można by nazwać zestawienie obok siebie bohatera sumeryjskiego eposu – Gilgamesza, Juliusza Cezara, Hemingwaya i wreszcie – Roberta E. Howarda? (“Gilgamesz na pustkowiu”) W dziwnym miejscu, gdzieś w zaświatach, do którego po śmierci udają się słynni ludzie żyjący na przestrzeni całych dziejów, takie spotkania i takie zderzenia osobowości nie są czymś niezwykłym. Silverberg potrafi je natomiast znakomicie opisać, pokazując interakcje ludzi, którzy tak naprawdę nigdy nie mieliby szansy zamienić ze sobą słowa. Fabuła w tym opowiadaniu nie jest najważniejsza, jego sedno to zabawa postaciami i motywami znanymi skądinąd. Moim ulubionym jest przedstawienie osoby Lovecrafta. Na podobnym pomyśle oparte jest także opowiadanie “Na scenę wkracza żołnierz. Za nim wkracza drugi.” Tutaj dzięki zaawansowanej komputerowej technologii możliwe jest odtwarzanie historycznych postaci. Silverberg niewiele poświęca uwagi stronie technicznej i skupia się na tym co z niej wynika. Rdzeniem tej historii jest zestawienie ze sobą dwóch bardzo odmiennych osobowości, hiszpańskiego konkwistadora - Pizarra i greckiego filozofa – Sokratesa. Spotkanie to wydawać się może dziwaczne, autor potrafi przedstawić je jednak w niesamowicie wiarygodny sposób. Dyskusja między tymi dwoma  bohaterami to prawdziwy majstersztyk. Na pierwszy rzut oka opowiadanie oparte na takim pomyśle grzeszy nudą, ale to akurat jest napisanie z prawdziwym zacięciem. To po prostu się czyta!

    Silverberga w ogóle mało interesuje technologiczna strona świata który opisuje. Każdy sposób na zestawienie ze sobą kontrastujących wątków jest dobry – zaświaty, technologia komputerowa czy wreszcie technologia ludzkiej cywilizacji w naprawdę odległej przyszłości. Tak jak chociażby w utworze tytułowym, w którym masowo kopiuje się ludzi żyjących w różnych epokach i buduje się całe miasta istniejące ongiś w przeszłości – wyłącznie dla rozrywki. Ma to jedną wadę, mianowicie, światy które Silverberg kreuje mają charakter wyłącznie pretekstowy. Brakuje im głębi gdyż są jednynie podstawą dla mozaiki, ale za to mozaiki bardzo pięknej.

    Część opowiadań w tym wyborze zbliża się w swojej formie do klasycznego SF. Lecz nawet tam gdzie przedstawiona jest Ziemia, na której cywilizacja ludzi popadła w regres (“Skrzydła nocy”) czuć sporą erudycję pisarza, który potrafi przenieść elementy feudalnego ustroju społecznego w daleką przyszłość. Pomysł nie jest co prawda nowy, ale za to wykonanie jest bardzo wiarygodne. To kolejna cecha, która wyróżnia Silverberga. Wiarygodność jest u niego zachowywana przede wszystkim w wymiarze psychologicznym; dobrym przykładem są tu “Pasażerowie”. To historia dwojga osób, które starają się do siebie zbliżyć, przełamać tabu w świecie w którym ludzie nauczyli się unikać pewnych kontaktów między sobą. Stało się tak, gdyż ludzkość została zaatakowała przez istoty potrafiące zawładnąć jaźnią dowolnego z nich. I znowu, gadżet wzięty z rupieciarni SF ma znaczenie poboczne, a sedno historii to opis sytuacji psychologicznej bohaterów.

    I wreszcie ostatnia sprawa: styl Silverberga. Znam niewielu anglosaskich autorów fantastyki, których książki czytałoby się tak dobrze jak jego. Lektura tekstów, które wyszły spod jego pióra jest zawsze wciągająca.  Dotyczy to nawet nieco słabszych opowiadań w zbiorze (“Dobre wieści z Watykanu”, “Rodzimy się zmarłymi”).

    Podsumowując: warto kupić i warto się zapoznać. Szczególnie jeśli ktoś nie zetknął się jeszcze z twórczością Silverberga (w końcu ten zbiór to jego “the best of”). W tej książce mamy wszystko co u tego autora najlepsze: lekkie pióro, eurdycję i mnóstwo zaskakujących pomysłów wręcz rozpalających wyobraźnię. W szkolnej skali ocen stawiam mocną piątkę.

Wojciech “Gorath” Doraczyński

 

 

 

Wydawnictwo: Solaris, Listopad 2003

Liczba stron: 391

Wymiary: 125 x 195 mm

Okładka: miękka 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...