„Harde baśnie. Antologia opowiadań” - recenzja

Autor: Agnieszka Krzyżewska Redaktor: Motyl

Dodane: 13-07-2021 06:44 ()


Harde baśnie to zbiór opowiadań analogiczny do wcześniej wydanej antologii Harda Horda, chociaż tym razem motywem przewodnim były baśnie. Problem w tym, że większości tekstów bliżej do Braci Grimm niż do Shreka, co sprawia, że Czytelnik po lekturze ma ochotę się pogrążyć w otchłani rozpaczy i zastanawiać się po co żyje…

Pierwsze opowiadanie Ewy Białołęckiej, Demon w studni, na szczęście jest pogodne i humorystyczne. Oto mamy sobie Demona siedzącego w studni, który słyszy Głos i w oparciu o uzyskane informacje wyobraża sobie, jak teraz wygląda świat. Po tym tekście miałam nadzieję na więcej tego typu pozytywnych i lekkich opowiadań.  

Sen nocy miejskiej Magdaleny Kubasiewicz nawiązuje z kolei do motywu śpiącej królewny. Pewna specjalistka od klątw - Jagoda – dostaje zlecenie na zdjęcie uroku z pogrążonej w głębokim śnie 19-latki. Jednak sprawa jest dużo bardziej skomplikowana niż się wydaje – aby zdjąć klątwę trzeba będzie wykazać się zdolnościami detektywistycznymi i rozwiązać zagadkę, kto rzucił klątwę. Bardzo ciekawe opowiadanie z rozbudowaną fabułą i zaskakującym zakończeniem.

Białe Aleksandry Zielińskiej to taki horror dziejący się w świecie przyszłości, gdzie panuje zima, a ludzie powoli umierają z głodu, z rąk innych ludzi, bądź przez dziwną epidemię określaną jako Białe. Dość pesymistyczna wizja, tekst równie ponury i dołujący, nawiązuje do bajki o brzydkim kaczątku.

Potwór z lasu Martyny Raduchowskiej to opowiadanie wykorzystujące motyw Czerwonego kapturka. Mamy więc wioskę nękaną przez wilki. Ludzie starają się chronić jak mogą, kupując od leśnej wiedźmy talizmany. Całość opisana jest z perspektywy jej córki – Czerwonego kapturka, który zaczyna dorastać i buntuje się przeciwko bardzo surowym zasadom mającym zagwarantować jej bezpieczeństwo. Bardzo ciekawa interpretacja znanej historii, dobrze napisana i przyjemna do czytania, choć trup ściele się gęsto…

Z kolei Róże świętej Elżbiety Agnieszki Hałas to dość ponura alternatywna wersja żywota świętej Elżbiety napisana przez zakochanego w niej mężczyznę, który odnalazł drogę do podziemnego królestwa i dzięki temu uzyskał nadprzyrodzone moce. Niestety historia dość smutna, pełna przemocy i śmierci, z którą ci co przeżyli radzą sobie uciekając w wiarę i ascetyzm.

W podobnym klimacie mamy kolejne opowiadanie Anny Kańtoch Krok przed tobą. Tutaj nie mogę zbyt wiele napisać o fabule, by za dużo nie zdradzić. Znów będą stosy trupów oraz pewien zagubiony człowiek, któremu się wydaje, że ktoś żyje jego życiem i jest o krok przed nim. Bardzo pesymistyczny i ponury tekst.

Zazula, kukułeczka moja Anny Nieznaj to w pewnym sensie fanfik do Ogniem i Mieczem. Mamy tu uciekającą kniaziównę i dość rozbudowany motyw miłosny pomiędzy nią a Bohunem. Cóż, ja sama czytam bardzo różne rzeczy, ale dobrowolna lektura trylogii Sienkiewicza przekracza moje zdolności pojmowania, a co dopiero pisanie fanfików do tak znienawidzonej przeze mnie powieści. Rozumiem, że innym może się to podobać, ja jednak zdecydowanie do takich osób nie należę.

Za to Detektyw Fiks i śmierć w czerwonym pokoju Anny Hrycyszyn to istny majstersztyk jeżeli chodzi o klimat, historię i postacie. Już w antologii Hardej Hordzie zwróciłam uwagę na tę autorkę, której opowiadanie jako jedno z nielicznych pozostało mi w pamięci na długo po lekturze całego tomu. Tutaj również mamy coś ciekawego – oto para niezwykłych detektywów dostaje zadanie rozwiązania pewnego morderstwa – nic więcej nie zdradzę, by nie zepsuć czytelnikowi przyjemności czytania i odkrywania motywu zbrodni i tożsamości mordercy.

Kolejne opowiadanie to bardzo fajny i humorystyczny tekst Sześć koszulek z łabędziami Mileny Wójtowicz. Cóż, tu również padają trupy, ale jakoś tak na wesoło. Otóż śmierć pewnego pracownika niewielkiej firmy pociąga za sobą szereg formalnych i biurokratycznych trudności oraz rozpoczyna cały ciąg nieprawdopodobnych wydarzeń, w konsekwencji których będzie musiała pospieszyć z pomocą Sabinka – bohaterka dobrze znana z powieści Post Scriptum i Vice Versa.

Następne opowiadanie – Ten, co pośród lodów Krystyny Chodorowskiej przenosi nas w przyszłość, do jednego z ostatnich mało zaludnionych miejsc na Ziemi – na Spitzbergen, który powoli staje się coraz bardziej popularną destynacją turystyczną, ale także jest łakomym kąskiem dla różnych korporacji poszukujących tu różnych surowców, między innymi złota. I choć opowiadanie bardzo klimatyczne i z racji zawodowych zainteresowań bliskiej mojemu sercu, to brakuje mi w nim zakończenia domykającego wszystkie wątki.

Aneta Jadowska w swoim opowiadaniu Klątwa Hexenwaldu jak zwykle trzyma poziom. Tym razem Dora i Roman będą musieli rozwiązać zagadkę zaginięcia dwójki dzieciaków, z czym niejasno jest powiązana pewna wiedźma, mieszkająca w lesie, która słynie ze swoich wspaniałych pierników. Brzmi znajomo? Cóż, mogę tylko zdradzić, że nic nie jest do końca tym, czym się wydaje, jeżeli wplączą się w to Książę Wampirów i Namiestniczka.

Tekst Idzie, powtarzał wiatr Marty Kisiel to kolejne ciężkie i ponure opowiadanie o zarazie, śmieci i morderstwie. Utrzymane w klimacie fantasy, opowiada o kobiecie, którą ludzie zwą „widma”. Widma czeka na skraju wioski, aż ją ktoś wynajmie do zadań wymagających umiejętności nekromanckich (choć takie określenie nie pada w tekście). I jak to zwykle bywa, zadanie, które wydaje się banalne, okazuje się być dużo bardziej skomplikowane.

Antologię zamyka tekst Aleksandry Janusz Życzenie wróżki chrzestnej. I to jest właśnie taki tekst, jakim powinny być według mnie wszystkie opowiadania w tym zbiorze – pogodny, lekki, pozytywny. Mamy tu wróżkę i smoka, mamy łańcuszek zadań (daj mi księżycowego blasku – dobrze, ale wcześniej musisz coś dla mnie zrobić itd…) i mamy wreszcie zakończenie w stylu „żyli długo i szczęśliwie, i ja tam byłem, miód i wino piłem”, tak jak baśnie powinny się kończyć.

Podsumowując – jestem trochę rozczarowana tą antologią. Opowiadania bardzo różne, ale przeważnie ciężkie i ponure, źle się kończą. Po autorkach Hardej Hordy spodziewałam się trochę więcej tekstów, gdzie w konwencji baśniowej silne bohaterki będą kopać tyłki i komentować swoje poczynania ciętym dowcipem, odbierając swoim przeciwnikom nie tylko zdrowie i życie, ale także nieco pewności siebie. Niewiele takich tekstów możemy przeczytać, a szkoda bo konwencja baśniowa stwarza mnóstwo możliwości, które zdecydowanie można było lepiej wykorzystać. Niezależnie od tego, czy treść mi się podoba czy nie, muszę przyznać, że wszystkie autorki świetnie posługują się językiem, mają bardzo wyraziste postacie oraz w większości dość spójne historie. Antologia jest wydana równie pięknie jak jej poprzedniczka – Harda Horda – obie pozycje są w twardych oprawach i dobrze prezentują się na półce. Do niektórych opowiadań na pewno wrócę za jakiś czas, inne szybko zostaną przeze mnie zapomniane.  

 

Tytuł: Harde baśnie. Antologia opowiadań

  • Autor: Ewa Białołęcka, Agnieszka Hałas, Anna Hrycyszyn, Aneta Jadowska, Aleksandra Janusz, Anna Kańtoch, Marta Kisiel, Magdalena Kubasiewicz, Anna Nieznaj, Martyna Raduchowska, Milena Wójtowicz, Aleksandra Zielińska
  • Wydawnictwo: SQN 
  • Data wydania: 01.12.2020 r. 
  • Format: 155x230 mm
  • Liczba stron: 576
  • Oprawa: twarda
  • ISBN-13:9788382100198
  • Cena: 70 zł

Dziękujemy wydawnictwu Sine Qua Non za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus