„Ziemia, niebo, kruki” - recenzja

Autor: Piotr Dymmel Redaktor: Motyl

Dodane: 31-12-2022 12:55 ()


Rzutem na taśmę udało mi się z końcem roku skończyć lekturę komiksu „Ziemia, niebo, kruki” duetu Teresa Radice (scenariusz) i Stefano Turconi (rysunki). Nie ukrywam, że od pierwszych zapowiedzi Mandioki, robiłem sobie apetyt na ten tytuł, bo doskonale pamiętam bardzo satysfakcjonującą lekturę „Zakazanego portu” tego włoskiego małżeństwa – komiks, który wylądował na liście moich ulubionych publikacji zeszłorocznych. I pamiętam również, że w recenzji „Zakazanego portu” życzyłem sobie zobaczyć inny tytuł duetu Radice/Turconi w kolorze, bo wspomniany tytuł był dziełem stworzonym jedynie przy pomocy ołówka. Nie, żeby przez to tracił na jakości, ale wiadomo, jak jest.

No i proszę, rok później życzenie się spełniło, bo „Ziemia, niebo, kruki” jest komiksem w pełni kolorowym, barwy zyskał dzięki technice akwareli, którą Turconi pomalował fabułę Radice. O tym, czy spełnione życzenia dają satysfakcję, za chwilę, bo jeszcze jedna uwaga. Kiedy skończyłem czytać „Ziemię, niebo, kruki” zdałem sobie bowiem sprawę, że lepszego tytułu podsumowującego mijający rok nie mogłem sobie wyobrazić.  

Nowy komiks twórców „Zakazanego portu” to historia rozgrywająca się w czasach II wojny światowej, zimą 1943 roku, gdzieś na froncie wschodnim. Dwójka więźniów – Włoch Atillio Limonta i Niemiec Werner Fuchs – uciekają z obozu jenieckiego, zabierając ze sobą jako zakładnika radzieckiego żołnierza Iwana Mostowskiego. „Ziemia, niebo, kruki” to dziennik wędrówki tej trójki, opowieść o próbie przetrwania wbrew morderczej rosyjskiej, zimie i wrogowi. Jak to miało miejsce w przypadku „Zakazanego portu” fabuła „Ziemi, nieba, kruków” również stoi bardzo mocno na literackich nogach. Inspiracją do powstania komiksu były wojenne zapiski Mario Rigoni Sterna, alpejskiego strzelca porzuconego wraz z kompanami z szóstego pułku Strzelców Alpejskich w dywizji „Tridentina” przez niemieckich sojuszników na terenie Rosji. Zapiski ukazały się w języku polskim pt. „Włoch w śniegach Rosji”. Tak samo, jak Stern, Limonta - komiksowy bohater i narrator - jest strzelcem alpejskim. Drugim filarem literackim, na którym wsparła się „Ziemia, niebo, kruki” jest twórczość Lwa Tołstoja – każdy rozdział komiksu otwiera jakiś cytat z dzieł rosyjskiego klasyka.

Pobieżnie zarysowana fabuła może sugerować historię pełną dramatycznych wydarzeń – i tak rzeczywiście bywa – w kluczowych momentach komiksu, ale „Ziemia, niebo, kruki” są komiksem bardzo refleksyjnym, co odsyła mnie do myśli z początku tekstu. Jest w tym tytule taki rodzaj zadumy nad światem, który doskonale wybrzmiewa w symbolicznych momentach, jak – choćby - koniec roku. Nadal trwa wojna za wschodnią granicą, perspektywy gospodarcze nie napawają optymizmem, nikt nie kreśli długoterminowych planów dla świata. Panuje tymczasowość, a sytuacja graniczna, w jakiej znaleźli się bohaterowie komiksu, pięknie przywraca proporcje w widzeniu rzeczy istotnych. Atillio Limonta ma naturę bardzo refleksyjną, o kształcie podobnym do tej, jaką w swoich filmach prezentuje Terrence Malick. „Ziemia, niebo, kruki” bardzo przypomina głośną „Cienką, czerwoną linię” tegoż reżysera, bo wędrówka bohaterów ku ocaleniu, jest zarazem wędrówką ku zachwytowi światem, zachwytowi, który ocala. Tytuł komiksu będący cytatem fragmentu wspomnień Sterna jest pierwszym podstawowym warunkiem ocalenia: patrzeć i widzieć to, co trzeba zrobić, by osadzić się w rzeczywistości, rozpoznać, nazwać. Temu zajęciu oddaje się właśnie Limonta, którego dość mroczną i barwną przeszłość poznajemy w serii retrospekcji. Jest on byłym przemytnikiem, proceder ten uprawiał z ojcem. Z dodatków do „Ziemi, nieba, kruków” dowiadujemy się, że ojciec nie był przemytnikiem apolitycznym – angażował się w ratowanie Żydów. Na przemytniczym szlaku ginęli też ludzie z mniej doniosłych powodów. Z tym aspektem przeszłości będzie musiał się zmierzyć Limonta.

Tak czy tak, Atillio potrafi czytać otaczający go świat, potrafi też czytać swoich kompanów. Bo chociaż każdy z nich posługuje się innym językiem, to na poziomie ludzkich odruchów, zachowania w terenie, reagowania na spotykające ich przeciwności, nawykły do ciągłej obecności niebezpieczeństw w życiu Limonta potrafi przejrzeć motywacje Fuchsa i Mostowskiego. Piękna w tym komiksie jest pewna nieuchronność zdarzeń. Nie ma tu miejsca na sentymentalne jednanie się wrogów, każdy z nich ma swoje motywacje i sposób na przetrwanie. Jednocześnie refleksyjna natura Włocha wszystkie zdarzenia wpisuje w ogólniejsze prawidła natury, co przychodzi mu o tyle łatwo, że wszędzie widzi wyższe analogie, jak w tym, że nazwisko Fuchsa po niemiecku oznacza lisa.

Poetycki, subtelny język Radice znalazł w „Ziemi, niebie, krukach” idealny, wizualny ekwiwalent w postaci akwarel Turconiego. Ciągłe balansowanie narracji między tu i teraz a wspomnieniem, studia krajobrazu zanurzonego w zimowej bieli, rozkład światła na drzewach, blask świec tymczasowych kryjówek – to wszystko idealnie spełnia się w niedookreśleniu, jakie daje akwarela. Odnajduję w tym echa komiksów Gipiego, podobnie uwrażliwionego na krajobraz i z równą wprawą przekładającego ową wrażliwość na akwarele. Chciałem komiks duetu Radice/Turcomi w kolorze, więc dostałem i mnie nie zawiódł.

Wracam na koniec do myśli o lekturze tego komiksu u schyłku roku jako czymś nieomal zbawiennym. Jest w „Ziemi, niebie, krukach” rodzaj mądrości, która każe życiowe wstrząsy, czasy mroku przetrwać z nadzieją na nowe otwarcie. Tak, jak to miało miejsce w przypadku głównego bohatera, który dostał szansę narodzić się na nowo właśnie dlatego, że nie zatracił w sobie zachwytu faktem, że jest ziemia, jest niebo i są na tym niebie ptaki. Obcowanie z komiksami autorów „Zakazanego portu” ma w sobie nieomal terapeutyczną moc. Uwielbiam studiować ich pełne pokory i miłości dedykacje, odautorskie refleksje na temat procesu tworzenia komiksu, skrupulatnie zanotowane listy lektur, inspirujących dzieł muzycznych czy wdzięczność wobec innych autorów. W jednym z dodatków zatytułowanym „Wiadomości dla czytelników” Radice/Turcomi  nazywają siebie przemytnikami opowieści, co doskonale pokazuje, że nie istnieje dla nich rozdźwięk między prawdą dzieła a prawdą życia. Tylko mogę przyklasnąć takiemu stawianiu sprawy i zachęcić do wyruszenia z autorami „Ziemi, nieba, kruków” na szlak.

 

Tytuł: Ziemia, niebo, kruki

  • Scenariusz: Teresa Radice
  • Rysunki: Stefano Turcioni
  • Tłumaczenie: Paulina Kwaśniewska-Urban
  • Wydawnictwo: Mandioca
  • Data wydania: 18.11.2022 r.
  • Druk: kolor
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 170x260 mm
  • Stron: 208
  • ISBN: 9788396483522
  • Cena: 99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Mandioca za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus