„Mój sąsiad Adolf” - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 03-06-2023 23:52 ()


Ameryka Południowa, lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku. Do domu znajdującego się obok miejsca pobytu Polaka-emeryta żydowskiego pochodzenia, doświadczonego grozą obozów koncentracyjnych, wprowadza się tajemniczy jegomość. Wszystko znaki na niebie i ziemi wskazują, że sąsiad może być… ukrywającym się przed Norymbergą i Mosadem Adolfem Hitlerem. Jak tego dowieść?

Za prawdę historyczną uznaje się, że 30 kwietnia 1945 roku przywódca III Rzeszy, Adolf Hitler – przeświadczony o swej przegranej - przyjął kapsułkę z cyjankiem, a następnie strzelił sobie w skroń. Uznawano by to nadal za fakt, gdyby nie kilka okoliczności przeczących założonej tezie. A to Stalin w trakcie jednego spotkania stwierdził, że Hitler mógł uciec do Hiszpanii albo Argentyny. Z drugiej strony mamy historię okrętu podwodnego U-977, który tuż przed kapitulacją nazistów wyruszył w swoją ostatnią podróż z Norwegii do Argentyny. Wreszcie sam fakt, że w Ameryce Południowej ukrywało się wielu hitlerowskich zbrodniarzy wojennych pokroju doktora Josepha Mengele, dożywających tam swoich ostatnich dni. Związki nazistów z latynoamerykańskimi klimatami są zresztą tematem, w którym co rusz odkrywane są nowe informacje. Przebija się on coraz śmielej także do treści audiowizualnych.

Polsko-izraelska produkcja „Mój sąsiad Adolf” podchodzi do powyższych niuansów w ramach konwencji czarnej komedii, choć nie zabrakło tutaj też szczypty suspensu i psychologizowania. Tak naprawdę historia Marka, polskiego emigranta żyjącego w Ameryce Południowej, jest przypowieścią nawiązującą do kwestii teorii spiskowych. Film dobrze pokazuje, jakie są przyczyny wytworzenia umysłu skłonnego uwierzyć w najbardziej śmiały obrót zdarzeń lub też, jak to jesteśmy okłamywani. Ekipa filmowa w tym przypadku bawi się z nami w kotka i myszkę co do tego, czy przypuszczenia głównego bohatera co do sąsiada są prawdziwe. Przez większość czasu obserwowanie tej komedii omyłek jest zabawne, nawet jeżeli z tyłu głowy wiemy, że pokazane zdarzenia są przefiltrowywane przez zbiór norm i przekonań protagonisty.

Komediodramat Prudovskiego to także opowieść o pielęgnowaniu traum, co jest niejako fundamentem dla życiowej stagnacji i odrętwienia. Pomysł na omawianą tutaj produkcję był obiecujący, choć jego realizacja pozostawia nieco do życzenia. Gdzieś w okolicach drugiego aktu twórcy pomylili zasady realizacji dreszczowca z kinem psychologicznym, przez co pewne narzędzia fabularne charakterystyczne dla choćby „Okna dla podwórza” nie mają stosownego wydźwięku. Sama tajemnica wokół prawdziwej tożsamości sąsiada, gdy zostaje wyjawiona, ma wymiar strzału zwykłego kapiszona. Wraz z opadnięciem kotar opada niestety duża doza zainteresowania odbiorców z przeżywania filmu.

W odbiorze obrazu przeszkadzają także kwestie techniczne związane z podkładaniem głosów, realizowane zapewne w trakcie prac nad postprodukcją filmu. Czasami  wymawiane kwestie wybrzmiewają sztucznie względem wcześniejszych scen, a do tego moment wygłaszania poszczególnych kwestii nie nachodzi na chwilę poruszania ust przez danego aktora. Kuriozalność i płytkość dialogów, która od czasu do czasu się przewija w filmie Prudovskiego, wcale nie pomaga. Do tego w zakończeniu rozwiązano większość wątków po linii najmniejszego oporu, byle tylko film miał swój definitywny koniec.

Pomimo powyższych niedociągnięć i rozczarowań trudno mi uznać seans „Mojego sąsiada Adolfa” za słaby. Jest to niewątpliwie aktualna historia, do pewnego stopnia angażująca mimo pewnej dozy kiczu w scenografii. Samo jej istnienie świadczy o tym, że w niedalekiej przyszłości jeszcze nieraz będą czynione podobne tematycznie produkcje. Filmy nawiązujące do odkryć stanowiących echo odtajnienia dokumentów argentyńskiej administracji. Samo obserwowanie tego procesu będzie niezmiernie intrygujące.

Ocena: 6/10 

Tytuł: Mój sąsiad Adolf

Reżyseria: Leon Prudovsky

Scenariusz: Leon Prudovsky, Dmitry Malinsky

Obsada:

  • David Hayman
  • Udo Kier
  • Olivia Silhavy
  • Kineret Peled
  • Jaime Correa
  • Tomasz Sobczak
  • Danharry Colorado

Zdjęcia: Radek Ladczuk

Montaż: Hervé Schneid

Scenografia: Camila Agudelo

Kostiumy:  Elizabeth Cardona, Analia Manouelian

Czas trwania: 96 minut


Dziękujemy Velvet Spoon  za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus