„Dr Jekyll & Mr Hyde” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 10-10-2023 21:28 ()


Uwielbiam stary polski komiks, czemu dawałem wyraz w tekstach wielokrotnie. Zaczytuje się od dawna w produkcjach takich jak „Roy” Jacka Michalskiego, „Gościach z kosmosu” Zbigniewa Kasprzaka czy „Ostatniej przystani” Marka Szyszki, bawiąc się tak dobrze, jak przy żadnym innym współczesnym komiksie. Stara polska szkoła komiksowa ma w sobie „coś”, co do niej przyciąga i zaryzykuję postawienie tezy, że myślę tak nie tylko ja, ale też spora część polskich czytelników komiksów. Za takim postawieniem sprawy przemawiają choćby częste wznowienia tych „ramotek”, przez polskie wydawnictwa. Dziś kilka słów o jednej z nich, będącej nie tylko starą polską produkcją (pierwsze wydanie to rok 1982), ale też adaptacją jednego z najbardziej znanych dzieł w historii światowej literatury. Jest więc nad czym się pochylić, co niniejszym czynię.

Komiks nosi nazwę „Dr Jekyll & Mr Hyde” i w tym momencie każdy już wie, o czym będzie on traktował. Tak, za komiksową interpretację pochodzącego z 1886 roku opowiadania autorstwa Louisa Stevensona odpowiada nie kto inny, jak kultowy duet polskich twórców komiksowych w osobach Stefana Weinfelda i Marka Szyszko. Opowieść o nich zajęłaby za dużo miejsca, gdyż każdy z nich z osobna to postać, która na stałe zapisała się w panteonie polskich twórców komiksów, więc tę historię zostawmy na inny czas. Podobnie jak postać autora pierwotnego opowiadania, który również nie jest twórcą anonimowym. Zresztą samego „Jekylla” również trudno nie znać, jeśli wystąpił on w ponad 120 różnego rodzaju adaptacjach. Gwoli wypełnienia obowiązku napisze więc tylko to, że historia „Dr. Jekylla” opowiada o tytułowej postaci, która z różnych względów podejmuje się stworzenia preparatu zmieniającego charakter. W ten sposób powstaje jego mroczne alter ego, a opowieść o dobrym i złym staje się niejako rozprawką na temat podwójnej osobowości i frustracji, ale też – jak zaznacza wydawca na okładce – krytyką tego, co tłumione na siłę i ukrywane za maską. Cóż, któż z nas nie zna podobnych przypadków w swoim prywatnym życiu…

Komiksowa adaptacja, której dokonał Stefan Weinfeld, jest wierna oryginałowi, dzięki czemu kolejne pokolenie czytelników dostaje szansę zapoznania się z tym dziełem światowej literatury. Warto przy okazji podkreślić, że scenarzysta sprawia, że cała ta komiksowa adaptacja jest niezwykle dynamiczna i wciągająca. Zastosowania zabiegu polegającego na narracji za pomocą listu i wyjaśnienie w nim co działo się w pierwszej części zeszytu, dodatkowo podkręca tempo i na pewno dla osób, które czytają tę historię po raz pierwszy, jest porcją zaskoczenia i trzymania ich w napięciu. To zresztą jest dostrzegalne od samego początku aż do samego końca z uwagi na umiejętności Weinfelda do budowania atmosfery i utrzymywania w ciągłym skupieniu czytelnika. Zapewne to w dużej mierze zasługa materiału źródłowego, gdyż historia nic a nic się nie zestarzała i w dalszym ciągu, również w wersji komiksowej, spełnia swoją funkcję i zmusza nas do zastanowienia się nad tym, co czytamy. Rozterki moralne udzielają się i nam co tylko dobrze świadczy o interpretacji dzieła Stevensona przez Wienfelda. I to nawet pomimo tego, że w kilku bardzo nielicznych momentach znaleźć można dość „dziwną” narrację brzmiącą nieco nienaturalnie. Pod względem scenariusza jest tu jednak naprawdę w porządku (i to zasługa zarówno autora opowiadania, jak i samego scenarzysty tego komiksu), czytelnik dostaje nie tylko interesującą i zaskakującą fabułę, ale też ciekawie przedstawiony konflikt wewnętrzny i ukazanie dwulicowości czy masek, za którymi kryją się niektórzy.

Czym byłby jednak komiks bez rysunków… To właśnie ten element cenię w polskiej komiksowej szkole najmocniej i to właśnie ta część po raz kolejny wypada niezwykle. Rysunki Marka Szyszko są klasą samą w sobie i doskonale komponują się z fabułą historii. „Gruba” i zdecydowana kreska, którą rysownik operuje, podkreślona jest częstą stosowaniem zabiegiem gry cieniem, dzięki czemu tak doskonale ukazywana jest przemiana Jekylla w Hyde’a. Całość ma też wyborny sznyt angielskich ulic i pubów w XIX wieku ukazany szczegółową i dopracowaną kreską Szyszko. Plansze zawierają wiele szczegółów i przygotowane były z łatwo dostrzegalnym pietyzmem. Kolejne z nich to nie tylko odwzorowana dynamika zdarzeń czy ukazanie szaleństwa i swego rodzaju rozdwojenia jaźni, ale też ot tak po prostu piękne rysunki w wykonaniu mistrza polskiego komiksu. Całości niezwykłego charakteru dodaje wykorzystanie zwykłej pisanej czcionki, dzięki której od pierwszego kadru zatracamy się nie tylko w świecie Jekylla, ale i w jednym z najlepszych dzieł polskiego komiksu.

Myślę bowiem, że „Dr Jekyll i Mr Hyde” to dzieło będące komiksem, który śmiało można stawiać wśród najlepszych i najbardziej kultowych dzieł polskiej szkoły komiksowej. I można to zrobić nie tylko za zasługi obu twórców dla niej, ale także ze względu na fakt, że jest to doprawdy dobry komiks i świetna lektura, która ma w sobie niesamowity i mroczny klimat, wiele dynamicznych scen i moralnych rozterek na temat dobra i zła czy w końcu zobrazowana jest genialnymi rysunkami jednego z najlepszych polskich twórców komiksowych w historii. Całość zagrała wybornie, efektem czego jest lektura, którą pochłaniamy z zapartym tchem.

 

Tytuł: Dr Jekyll & Mr Hyde

  • Scenariusz: Stefan Weinfeld
  • Rysunki: Marek Szyszko
  • Wydawnictwo: Kurc
  • Wydanie: III
  • Data wydania: 06.09.2023 r.
  • Druk: czarno-biały
  • Oprawa: miękka
  • Format: 165 x 235 mm
  • Stron: 72
  • ISBN: 978-83-967431-8-3
  • Cena: 39,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kurc za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 


comments powered by Disqus