„Junkyard Joe” - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Redakcja

Dodane: 13-10-2023 23:22 ()


Uniwersum Nieznanej Wojny Geoffa Johnsa, jego autorska inicjatywa wespół z Garym Frankiem, to postapokaliptyczny list miłosny do szeroko pojętej popkultury amerykańskiej oraz historii USA. „Junkyjard Joe” nie jest względem tych założeń wyjątkiem. Tym razem ton opowieści jest bardziej familiarny niż poprzednio.

O ile pierwszy tom Geigera zadawał pytanie: „Jak wyglądałby świat po wojnie atomowej?”, tak „Junkyjard Joe” zabiera nas wstecz do XX wieku. Zaprezentowany zostaje ciekawy eksperyment myślowy. Co jeśli rządzący i wojskowi amerykańscy już w trakcie wojny z Wietnamem próbowali wykorzystać roboty do celów batalistycznych? Tak oto dostajemy przedziwny miks brutalności rodem z komiksów Gartha Ennisa oraz wibracji kina familijnego. Nie zabraknie także inspiracji teoriami spiskowymi odnośnie eksperymentów, które mają miejsce w Pentagonie.

Geoff Johns w omawianym komiksie prowadzi dwie historie. Pierwsza opowiada o weteranie wojny wietnamskiej, który miał szczęście w nieszczęściu walczyć w oddziale z tytułowym robotem. Swój stres pourazowy wyniesiony z konfliktu przepracował poprzez gazetowy komiks, silnie zainspirowany dokonaniami Charlesa Shultza i Billa Wattersona. Relacja komiksiarza z robotem, wracającym nieoczekiwanie po latach do jego życia, jest bardzo angażująca. Pytania, które niegdyś zadawał Ridley Scott w „Łowcy Androidów”, nabierają w tym przypadku ciekawego wigoru. Również program inicjacji robotów w armii amerykańskiej został przedstawiony w komiksie w bardzo ciekawy i przemyślany sposób.

Druga opowieść jest nieco bardziej przyziemna, a jej bohaterowie stają się przypadkowymi ofiarami intrygi najsilniejszej armii świata. Jest to w zasadzie dramat obyczajowy o multikulturowej rodzinie, próbującej odnaleźć nowy sens życia po stracie matki. Więcej tutaj konwencji i zbiegów okoliczności, które znane są z klasyków kina nowej przygody. Nie są to jednak aspekty znacząco pogarszające lekturę komiksu. Dla bardziej wytrawnych czytelników niniejsze konwenanse sprawiają, że zakończenie jest bardziej przewidywalne.

Odbieram komiksy Johnsa i Franka jako zabawę przeróżnymi tekstami kultury, które ukształtowały nasze myślenie o Ameryce oraz jej wpływie na cały świat. W tym nowo utworzonym świecie Gary Frank daje popis swego życia. Bawi się różnymi stylami oraz estetykami znanymi z blockbusterów. W przypadku „Junkyjard Joe” widzimy inspiracje zarówno „Plutonem”, jak i „Full Metal Jacket”. Odbiegając od tych odwołań, to jednak trzeba przyznać, że Frank jako artysta potrafi funkcjonować w każdych warunkach, ciekawie rozpracowując tematy zapodane przez Geoffa Johnsa.

„Junkyjard Joe” jest znośnym, intrygującym komiksem rozrywkowym mogące stanowić kanwę do ciekawej hybrydy filmowej. Gdyby któryś producent odważyłby się na mieszankę kina familijnego z brutalną akcją wojennej pożogi, mógłby tym kupić sobie wielu fanów. Na szczęście jednak są historie obrazkowe, gdzie nie potrzeba gargantuicznych budżetów, a wyobraźnia zdaje się nieograniczona. A w kolejnych tomach zdaje się będzie odwołanie do wojny secesyjnej. Ciekawe, jak Johns z Frankiem poradzą sobie z tym dyskursem? Czy i tym razem zadziwią swoich czytelników nowymi pomysłami?

 Korekta: Maria Szymczak

Tytuł: Junkyard Joe

  • Scenariusz: Geoff Johns
  • Rysunki: Gary Frank
  • Kolor: Brad Anderson
  • Wydawnictwo: Nagle Comics
  • Data wydania: 11.10.2023 r. 
  • Tłumaczenie: Olga Mysłowska
  • Druk: kolorowy
  • Oprawa: miękka
  • Format: 170x260 mm
  • Stron: 200
  • Cena: 81,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Nagle Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus