Recenzja Blood Feud in New York

Autor: kwiatosz Redaktor: kwiatosz

Dodane: 03-06-2007 15:00 ()


Mafia początkowo powstała na Sycylii jako ruch oporu przeciwko hiszpańskim okupantom. Mieszkańcy wyspy stracili zaufanie do „praw" narzuconych przez najeźdźców i zaczęli organizować własny porządek, którego naturalnie musiały bronić jakieś bojówki (działo się to w XIII w., a idee biernego oporu zaczęły kiełkować dopiero na przełomie XIX i XX wieku). Sama nazwa „mafia" wywodzona jest od sycylijskiego hasła z czasów okupacji francuskiej i została utworzona z pierwszych liter wyrazów Morte Alla Francia Italia Anela tzn. Śmierć Francuzom Hasłem Włochów.

Sama idea zorganizowanej przestępczości jest bardzo kusząca dla całego przemysłu rozrywkowego, poczynając od filmów i książek, a kończąc na grach komputerowych oraz, za sprawą gry „Blood Feud In New York", także planszowych.

 

Wygląd

 

Po otworzeniu sporej wielkości pudełka otrzymujemy przede wszystkim sporą planszę przedstawiającą Nowy Jork oraz zatrzęsienie plastikowych elementów - limuzyny, helikoptery, motorówki, budynki w dwóch rodzajach, żołnierzy w trzech rodzajach i kolorach, do tego rodzinny komplet, czyli bossa oraz pięciu członków rodziny. Elementów jest naprawdę sporo, wykonane są z dobrej jakości plastiku (budynki i pojazdy) lub z twardej gumy (żołnierze i członkowie rodzin), co zapobiega połamaniu elementów podczas transportu. Na początku musimy poskładać helikoptery, czyli przymocować im łopaty wirnika, ale dzięki tej odrobinie pracy otrzymujemy później helikoptery z ruchomymi wirnikami, co okazuje się nieodpartą pokusą dla wszystkich mafijnych bossów akurat czekających na swoją kolejkę.

Plansza jest laminowana i wydrukowana na grubej tekturze, więc nie ma strachu o jej zbyt szybkie zużycie. Przedstawia ona Nowy Jork z podziałem na dzielnice, (Queens, Bronx etc.) dodatkowo podzielone na mniejsze obszary. Większość obszarów możemy zająć, natomiast parki, akweny wodne i lotniska pozostaną neutralne do końca gry.

Wartym podkreślenia aspektem wykonania są dwustronne pieniądze wydrukowane na bardzo dobrej jakości papierze, stylizowane na dolary ozdobione portretami postaci biorących udział w grze (na dziesiątce jest zwykły oprych, z setki natomiast spogląda już na nas sam boss). Dodatkowo wszystkie pomoce dla gracza są wydrukowane na grubym, lakierowanym papierze, nie ma więc obawy, że się szybko zniszczą. Także sama instrukcja spełnia rolę zachęcającą, opatrzona jest bowiem bardzo klimatycznymi rysunkami. Pełnię szczęścia gwarantuje nam mapa, dzięki swoim rozmiarom, które pozwalają nam to całe bogactwo pomieścić w poszczególnych dzielnicach (no, może nie przy zbytniej koncentracji sił przed inwazją, ale w czasach względnego pokoju jak najbardziej). Wszystko to sprawia, że gra warta jest ceny, którą musimy za nią zapłacić.

 

Zasady

Naszym celem jest zostanie jedynym prawowitym szefem podziemnego światka Nowego Jorku. Możemy tego dokonać na dwa sposoby: albo zabijając wszystkich innych bossów i przejmując ich członków rodziny, (co wydaje się naturalnym wyjściem z patowej sytuacji pokoju) albo zostać niekwestionowanym liderem przestępczej aktywności generującej dochód, który to tytuł zagwarantują nam dochody powyżej 6000$. Sprawa jest o tyle trudna, że pojedynczą rodziną jest naprawdę niełatwo taki dochód wygenerować (oprócz gry na 2 osoby), więc bez zabójstw, brutalnej walki o wpływy oraz porywania członków konkurencyjnych rodzin się nie obejdzie.

Z arsenału zaczepnego mamy do dyspozycji trzy rodzaje personelu: zwykły osiłek z nożem, osiłek z karabinem automatycznym oraz w pełni profesjonalny płatny morderca. Różni ich mobilność (osiłek 1 pole, pozostali 2) oraz siła argumentów prezentowanych przeciwnikom. Walka przebiega w sposób następujący: najpierw strzelają profesjonaliści, (strzał z zaskoczenia - przeciwnik ginie bez możliwości kontrataku) potem reszta. Trafienia oblicza się bardzo prosto: rzucamy k10, trafienie to rzut powyżej jakiejś liczby, dla osiłka jest to 7 i więcej, dla HitMana 4 i więcej. Każda trafiona jednostka przeciwnika ginie, (trafienia najpierw dosięgają najsłabsze jednostki) ale przed śmiercią oddaje jeden kontr strzał. Taki mechanizm rozgrywania walki powoduje, że ataki trzeba przemyśleć, ponieważ każda akcja „po bandzie" kończy się krwawą łaźnią, a teren, który planowaliśmy przejąć, zostaje w rękach pierwotnego właściciela.

Personel na front musi jakoś dotrzeć, a że Nowy Jork jest duży, to chodzenie na piechotę szybko przestaje się kalkulować. Do dyspozycji mamy 3 wehikuły - limuzynę, która zabiera 5 osób, motorówkę, która przewozi tyle samo, ale dzięki uderzeniom z oceanu daje argument w postaci zaskoczenia, oraz dosyć drogi helikopter, który przewozi 3 jednostki na maksymalnie 9 pól. Jest tu oczywiście pewien haczyk - piloci helikopterów to nie samobójcy, więc przed atakiem trzeba przedstawić plan lotu oraz miejsce lądowania - lądować można jedynie na swoim terenie lub na lotniskach, ale trzeba na ten poczet wnieść opłatę lotniskową 20$, dzięki której jednak helikopter nie może zostać przejęty przez inną rodzinę.

Arsenał zagrań obronnych jest wcale nie mniej skąpy: możemy przekupić szefa policji, co jest bardzo opłacalne, ponieważ daje nam bonus do obrony oraz zatrzymuje cały ruch naziemny przeciwnika, a dodatkowo przeciwnik, który chce zająć dany teren, musi przebić nasza poprzednią ofertę o 100$; drugą możliwością jest zakupienie apartamentowca, który daje nam duży (+3, więc osiłki trafiają nas na 10) bonus do obrony oraz generuje dochody z tytułu nielegalnej działalności. Naturalnie można też obstawić teren żołnierzami, ale wtedy nie ma kim atakować przeciwnika.

Celem pomnożenia dochodów musimy zajmować tereny, z których każdy wytwarza nam 10$ dziennie, oraz rozlokować członków rodziny po terenie. Każda grupa takich jednostek zwiększa nam mnożnik dochodów o 1, więc sytuacją optymalną jest, żeby każdy operował na innym terenie. Minusem tego jakże szybko nasuwającego się rozwiązania jest fakt, że taki samotny członek rodziny jest nie lada pokusą dla przeciwnika - porwanie i trochę tortur jeszcze nikomu nie zaszkodziło (naturalnie oprócz celu tych działań). Dodatkowo możemy stawiać 2 rodzaje budynków, które wzmacniają naszą wiarę w kapitalistyczny ustrój, generując dodatkowe przychody.

Jeżeli mamy w niewoli jakichś członków rodziny, to możemy dokonać dekapitacji w każdej chwili, jednak najbardziej opłacalne jest albo przetrzymywanie, albo sprzedaż za dolary lub pojazdy, ewentualnie wymiana na swojego członka rodziny porwanego uprzednio.

 

 

Rozgrywka

Gra jest przeznaczona dla od 2 do 6 graczy, trzeba przyznać, że w każdej konfiguracji spisuje się dobrze, jednak wymaga diametralnie różnego podejścia. Na 2 osoby trzeba jak najszybciej zabić wrogiego bossa, bowiem każda chwila zwłoki to rozrost imperium grożące spełnieniem warunku 6000$. Na 3 osoby teoretycznie może wystąpić sojusz 2 na 1, jednak raczej jest on krótkotrwały z tego prostego względu, że kto zabije bossa, ten otrzymuje we władanie wszystkich żywych członków pokonanej rodziny, a nie można dopuścić do takiego obrotu spraw na rzecz naszego przeciwnika. Na 4 osoby gra jest najdłuższa, ponieważ odległości są w miarę równomierne i potrzeba zabicia wrogiego szefa przychodzi dosyć późno. Na 5 i 6 osób rozgrywki są nieco szybsze, ponieważ z reguły trafia się jeden nieostrożny nestor rodziny, u którego bardzo szybko pojawia się punktowe zatrucie ołowiem, a beneficjent spadku rodzinnego z reguły zaczyna kroczyć coraz pewniej po zwycięstwo, więc trzeba go wspólnymi siłami powstrzymać, więc znowu występuje sytuacja, że ktoś za bardzo się odkryje i na placu boju zostają 3-4 rodziny. Pół biedy jak dwie z nich są silne, jeżeli jedna wchłonie dwie inne rodziny to już jest w zasadzie po grze.

Gra premiuje bardzo ofensywny styl, trudno jest należycie zabezpieczyć swoje terytorium, co w konsekwencji powoduje powrót starej maksymy: „dobry sąsiad to martwy sąsiad.". Na obronie można się zrujnować bez osiągnięcia wyraźnej poprawy sytuacji, natomiast zlikwidowanie atakującemu nas przeciwnikowi dwóch członków rodziny zostawionych bez opieki (bo „opieka" właśnie nas usiłuje zmasakrować) na pewno spowoduje zrewidowanie jego strategii wobec nas. Być może na bardziej zaciekłą, ale odcięcie go od funduszy generowanych przez porwanych/zabitych członków familii szybko spowoduje wyraźne niedomaganie w kwestii finansowania działań zbrojnych.

Pierwsza partia albo dwie są przeważnie koncertem pomyłek, natomiast pojedynek już nieco doświadczonych graczy to prawdziwy popis i pokaz możliwości toczenia wojny na ciasnych uliczkach za ciasnego miasta - krwawa łaźnia goni następną krwawą łaźnię, negocjacje o uwolnieniu członków rodziny tylko o kilka dni poprzedzają następne ich porwanie, śmigłowce z zamachowcami latają pracowicie jak pszczoły, dowożąc kolejnych bojowników o dochody za linie wroga, motorówki wypełnione osiłkami tylko czekają na wyrwę w liniach obronnych przeciwnika umożliwiającą szybki desant. Limuzyny rozwożą kolejnych żołnierzy, pozwalają uciekać członkom rodzin z zagrożonych terenów, budynki będące ostoją nielegalnej działalności wyrastają jak grzyby po deszczu, a szefowie policji okazują się być najlepiej opłacaną grupą pracowniczą w Stanach Zjednoczonych.

Gra wymaga umiejętności reagowania na szybko zmieniającą się rzeczywistość oraz całkiem dobrych umiejętności negocjacyjnych, ponieważ czasami przekonanie wkrótce wrogiego bossa o swoich przyjacielskich zamiarach decyduje o przeżyciu. Tytuł ten absolutnie nie wybacza pomyłek. Jeżeli zostawimy samotnego bossa w zasięgu wrogich helikopterów, to nie mamy co liczyć na litość - wkrótce nasza rodzina stanie się rodziną nieprzyjaciela, tereny zostaną rozdzielone między pozostałych graczy, a budynki i całe imperium, misternie budowane przez tyle czasu, legnie w gruzach.

 

Podsumowanie

„Blood Feud In New York" na pewno jest grą mającą klimat, który dodatkowo można wzmocnić, puszczając w tle odpowiednią muzykę (polecam Blues Brothers OST). Wczucie się w szefa mafii w za ciasnym mieście przychodzi nadzwyczaj łatwo, zwłaszcza jeśli przed chwilą zaplanowaliśmy i wykonaliśmy popisową egzekucję członka za mało pokornej rodziny. Szybkie wypady na teren wroga, ciągłe zagrożenie i konieczność perfekcyjnego zabezpieczenia tyłów - te elementy gry powodują prawdziwe drżenie rąk u graczy, przekupywanie policji łączy się z inwestowaniem w przestępcza infrastrukturę oraz wojnami i bitwami, więc potrzebna jest i żyłka ekonomisty i zdolność strategicznego planowania posunięć. Czasami trzeba też umieć przełknąć zniewagę (np. ośmieszające nas uderzenie w sercu imperium), ponieważ zbyt pochopna zemsta (egzekucja członka innej rodziny) może spowodować utratę jedynego gwaranta naszego pokoju z innym graczem.

Mechanika i zasady są bardzo proste, do opanowania w 15 minut, tym bardziej, że bardzo pomocne w tym są świetne pomoce dla graczy przygotowane przez autorów, natomiast mnogość możliwych rozwiązań, jak i wizerunek naszej rodziny zależą wyłącznie od nas: czy też postanowimy iść na totalną wyrzynkę przeciwników i zastraszanie, czy też będziemy starali się budować imperium ekonomiczne tylko z konieczności uciekające się do przemocy - wszystko zależy całkowicie od nas.

Bardzo polecam „Blood Feud In New York". Proste zasady i mnogość opcji, w połączeniu ze świetnym klimatem oraz bardzo dobrą skalowalnością, tworzą z tego tytułu naprawdę mocną pozycję w kolekcji każdego, komu pasuje ta konwencja oraz agresywna rozgrywka oparta o proste i intuicyjne zasady.

Plusy:

  • Bardzo dobra skalowalność
  • Świetne wykonanie
  • Klimat!
  • Premiuje agresywny styl gry, praktycznie nie ma stagnacji
  • Proste zasady
  • Emocjonująca rozgrywka

Minusy:

  • Cena
  • Walki oparte o rzuty kostką mogą czasem irytować
  • Absolutnie nie wybacza błędów
  • Możliwość odpadnięcia z gry w trakcie rozgrywki

Blood Feud in New York

  • Autor: Kyle Weinardy
  • Czas gry: ~180 min
  • Liczba graczy: 2-6
  • Cena: ~200zł

Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...